Gersdorf vs. Piotrowicz. Ruszył proces. Decyzja sądu 2 stycznia

Polska
Gersdorf vs. Piotrowicz. Ruszył proces. Decyzja sądu 2 stycznia
Polsat News
Proces ruszył przed Sądem Okręgowym w Warszawie

Do 2 stycznia warszawski sąd okręgowy odroczył publikację orzeczenia w procesie o ochronę dóbr osobistych, który I prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Gersdorf i sędzia SN Krzysztof Rączka wytoczyli Stanisławowi Piotrowiczowi w związku z jego słowami o "sędziach, którzy są zwykłymi złodziejami". W poniedziałek rozpoczął się proces jaki Gersdorf i Rączka wytoczyli Piotrowiczowi.

W poniedziałek przed Sądem Okręgowym w Warszawie odbyła się pierwsza rozprawa w procesie wytoczonym w związku z wypowiedzią byłego posła PiS z końca sierpnia ub.r. Podczas obrad Krajowej Rady Sądownictwa, na których Rada miała zarekomendować kandydatów na sędziów Sądu Najwyższego, doszło do protestu demonstrantów reprezentujących ruch Obywatele RP. Piotrowicz odnosząc się wówczas do manifestacji powiedział dziennikarzom, że nie może być takiej sytuacji, by garstka niezadowolonych z utraty przywilejów blokowała prace organu konstytucyjnego. Dopytywany o jakie przywileje chodzi, odpowiedział, że chodzi także o to, żeby "sędziowie, którzy są zwykłymi złodziejami, nie orzekali dalej".

 

- Wypowiedź Stanisława Piotrowicza o "sędziach, którzy są zwykłymi złodziejami" odebrałam jako policzek w twarz moją i wszystkich sędziów Sądu Najwyższego - powiedziała w poniedziałek przed warszawskim sądem okręgowym I prezes SN Małgorzata Gersdorf. 

 

- Zeznania w procesie, w charakterze świadka, złożył w poniedziałek wiceprzewodniczący KRS sędzia Wiesław Johann. Jego zadaniem sporna wypowiedź Stanisława Piotrowicza dotycząca sędziów "była przesadzona i zbyt ostra". Dodał, że słowa byłego posła zaskoczyły go.

 

Sędzia Johann pytany przez pełnomocnika pozwanego mec. Marka Markiewicza, czy sporną wypowiedź odebrał jako skierowane do powodów. - Nie. Było to sformułowanie bardzo ogólne. Nie padło żadne nazwisko. Nie przypisano tej wypowiedzi do żadnej osoby. Jednak odbierałem i odbieram to jako wypowiedź naganną - powiedział Johann.

 

Sąd odebrał też zeznania od prezes Małgorzaty Gersdorf. Jej zdaniem wypowiedź Piotrowicza dotyczyły wprost sędziów SN. - Ja byłam tą wypowiedzią zbulwersowana. Odebrałam to jako policzek w twarz moją i wszystkich sędziów SN. Polityk pozwolił sobie na stwierdzenie, że orzekają złodzieje w Sądzie Najwyższym - zaznaczyła Gersdorf.

 

"Moja cześć została mi zabrana"

 

Pierwsza prezes SN powiedziała też, że wypowiedzią Piotrowicza poczuła się urażona osobiście, co do godności zawodowej i sprawowanego urzędu. - Moja cześć została mi zabrana, moje dzieci będą mogły mówić, że ja jestem złodziejką, moi uczniowi będą mnie się pytać, czy jestem złodziejką. Ludzie na ulicy będą mieli możliwość pytać mnie, ile się nakradłam. Tak się zresztą dzieje - wskazała I prezes SN.

 

Prezes Gersdorf podkreśliła, że w słowach Piotrowicza uderzyło ją najbardziej to, że "dotyczyły absolutnie sędziów SN". Wskazała też, że kontekst wypowiedzi b. posła był jasny. Podkreśliła przy tym, że sporne słowa padły przy okazji prac KRS nad wyborem nowych sędziów SN.

 

- Kontekst był taki, żeby sędziowie orzekający przestali orzekać i żeby nie bronili swoich apanaży, i kontekst był taki, że są złodziejami. Sprawa dotyczyła braku możliwości dalszego orzekania przez sędziów SN - dodała Gersdorf.

 

Stanisław Piotrowicz nie przybył w poniedziałek na rozprawę, reprezentował go adwokat Marek Markiewicz.

 

Chciał odroczenia rozprawy

 

Jak poinformowała sędzia Agnieszka Rafałko, pozwany w ubiegłym tygodniu złożył do sądu pismo, w którym wniósł o odroczenie rozprawy z uwagi na to, że został wybrany przez Sejm na sędziego Trybunału Konstytucyjnego i oczekuje na ślubowanie.

 

ZOBACZ: Pozew Gersdorf i Rączki przeciw Piotrowiczowi. Za słowa o "sędziach, którzy są zwykłymi złodziejami"

 

Sędzia oddaliła jednak wniosek Piotrowicza o odroczenie rozprawy. Zdaniem sądu wniosek nie wskazuje żadnej przyczyny, która mogłaby być podstawą odroczenia rozprawy. Jak podkreśliła sędzia, Piotrowicz nie sprawuje obecnie żadnych czynności urzędowych, które uzasadniałyby jego nieobecność i odroczenie rozprawy.

 

Transmisja z procesu

 

Na sali byli obecni liczni przedstawiciele mediów. Wśród publiczności także były lider KOD Mateusz Kijowski. Ze względu na duże zainteresowanie, przebieg rozprawy można było śledzić również dzięki transmisji video na specjalnie przygotowanej w tym celu sali w warszawskim sądzie.

 

Sprawa dotyczy byłego posła PiS z końca sierpnia 2018 r. Podczas obrad Rady, na których KRS miała zarekomendować kandydatów na sędziów Sądu Najwyższego doszło do protestu demonstrantów reprezentujących ruch Obywatele RP.

 

Piotrowicz, odnosząc się wówczas do demonstracji, powiedział dziennikarzom, że "nie może być takiej sytuacji, by garstka niezadowolonych z utraty przywilejów blokowała prace organu konstytucyjnego". Dopytywany o jakie przywileje chodzi, odpowiedział, że chodzi także o to, żeby "sędziowie, którzy są zwykłymi złodziejami, nie orzekali dalej".

 

Pozew cywilny o ochronę dóbr osobistych

 

Słowa Piotrowicza wzbudziły oburzenie i sprzeciw części środowiska sędziowskiego. W związku z wypowiedzią byłego posła prezes Małgorzata Gersdorf i sędzia SN Stanisław Rączka złożyli pozew cywilny o ochronę dóbr osobistych przeciwko Piotrowiczowi. Sędziowie domagają się od niego przeprosin w mediach oraz wpłaty 50 tys. zł zadośćuczynienia na konto Stowarzyszenia SOS Wioski Dziecięce.

 

Sędzia Rączka uzasadniając złożenie pozwu powiedział, że sporna wypowiedź Piotrowicz była haniebna.

 

- Ona powinna spotkać się nie tylko z naszą reakcją, ale także z reakcją krytyczną chociażby mediów. Nie można posługiwać się w stosunku do sędziów Sądu Najwyższego tego typu inwektywami. To jest przejście na bardzo niski poziom życia politycznego - podkreślił sędzia.

 

Jak dodał, wypowiedź byłego posła w sposób obiektywny powinna zostać oceniona jako naruszenie dóbr osobistych.

 

ZOBACZ: Prezes SN chce ukarania posła Piotrowicza. Chodzi o nazwanie sędziów "złodziejami"

 

"Tu złodziei nie ma"

 

Oburzenie słowami Piotrowicza wyraziła w ub. r. także prezes Gersdorf.

 

- Jestem oburzona tym stwierdzeniem; absolutnie oburzona, bo przecież tutaj żadnych złodziei nie ma - oświadczyła w rozmowie z RMF FM.

 

- Pan Piotrowicz powiedział, że powód był taki, żeby wymienić złodziei na innych nie-złodziei. Odbieram to jako oskarżenie wobec sędziów Sądu Najwyższego. Nazwał wszystkich sędziów SN, w tym mnie, jako złodziejkę - dodała.

 

Z kolei Piotrowicz pytany w ubiegłym roku o swoje słowa podkreślił, że "nigdy niczego obraźliwego pod adresem profesor Małgorzaty Gersdorf nie powiedział". Jak dodał, "nie mam za co przepraszać".

 

"Te słowa odnosiły się do przypadków kradzieży dokonanych przez sędziów"

 

- Nie nazywałem w ogólności sędziów - ani SN, ani też innych sędziów jako grupy, złodziejami. Te słowa odnosiły się do przypadków kradzieży dokonanych przez sędziów, a pokazanych i napiętnowanych przez media. Miałem na myśli to, że oni nie zostali ukarani w sposób właściwy i dlatego konieczna jest zmiana, jeśli chodzi o postępowania dyscyplinarne - powiedział w ub.r.  Piotrowicz.

 

Zaznaczył przy tym, że nie zamierza prostować swojej wypowiedzi "ani się tłumaczyć, że nie jest wielbłądem".

 

ZOBACZ: Sejm wybrał Pawłowicz, Piotrowicza i Stelinę na sędziów Trybunału Konstytucyjnego

 

Sędzia Trybunału Konstytucyjnego

 

Stanisław Piotrowicz w jesiennych wyborach parlamentarnych nie uzyskał mandatu poselskiego. Piotrowicz - obok Krystyny Pawłowicz i Jakuba Seliny - został wybrany przez Sejm na sędziego Trybunału Konstytucyjnego. Wszystkie te kandydatury zostały zgłoszone przez klub PiS.

ac/ml/grz/zdr/ PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie