Gikiewicz: "Nic wielkiego nie zrobiłem". Polski bramkarz przepędził pseudokibiców

- Uważam, że nic wielkiego nie zrobiłem, każdy normalny człowiek, który trochę się nie boi - a ja się nie boję - postąpiłby podobnie - powiedział polski bramkarz Rafał Gikiewicz w rozmowie z korespondentem Polsat News Tomaszem Lejmanem. Podczas derbów Berlina piłkarz pomógł przepędzić pseudokibiców.
Klub Rafała Gikiewicza FC Union Berlin pokonał w historycznym meczu miejscową Herthę 1:0. Po tym, jak sędzia zakończył spotkanie, na murawę wbiegła grupa zamaskowanych chuliganów. Byli to fani gospodarzy, którzy ruszyli w stronę miejsc zajmowanych przez przyjezdnych.
Wtedy do akcji włączył się polski bramkarz, który nakazał pseudokibicom wrócić na trybuny. Ci najwyraźniej byli zaskoczeni reakcją bramkarza, ale jego interwencja pomogła i obyło się bez zamieszek.
"Trzeba pokazać klasę"
- Moi koledzy zrobili krok do tyłu, a ja tak impulsywnie zawsze żyję i staram się funkcjonować, że mam swoje zdanie. Postanowiłem ich powstrzymać (pseudokibiców - red.) - powiedział Gikiewicz. Jak dodał, na mecze przychodzą m.in. osoby starsze i dzieci.
ZOBACZ TEŻ: Polski bramkarz bohaterem meczu. Przegonił zamaskowanych pseudokibiców
Przyznał, że w "trochę niecenzuralnych słowach" powiedział pseudokibicom, że trzeba potrafić się cieszyć po tym zwycięstwie. - Też trzeba pokazać klasę, czy wygrywasz, czy przegrywasz i po prostu cieszyć się we własnym gronie, nie biec do kibiców gości - dodał Polak.
Piłkarz przyznał, że w domu od żony dostał "burę".
- Bo ci kibice, wiadomo, niektórzy mogą czegoś się napić, niektórzy mogą coś wziąć i ich reakcja może być różna. Na początku o tym nie myślałem, bo jak jesteś na boisku, to po prostu instynkt działa - dodał.
WIDEO: "trzeba pokazać klasę" - powiedział Gikiewicz w rozmowie z korespondentem Polsat News
"Trochę śmieszna sytuacja"
- Starałem się ich powstrzymać, żeby nie zrobili czegoś głupiego. Poza tym klub dostałby jeszcze większą karę za to, a ja jestem pracownikiem klubu i trzeba też dbać o to, żeby o tym klubie nie mówiło się w negatywnym świetle - wyjaśniał piłkarz.
- W rękawicach bramkarskich przepędziłem paru osiłków. To trochę śmieszna sytuacja - relacjonował piłkarz. Jak dodał, zaskoczyła go reakcja trybun, które zaczęły skandować jego nazwisko - dodał.
- Uważam, że nic wielkiego nie zrobiłem, każdy normalny człowiek, który trochę się nie boi - a ja się nie boję - postąpiłby podobnie - powiedział Gikiewicz.
Czytaj więcej