Kowalski (PiS) ma przeprosić Zembaczyńskiego (KO) za słowa o naleśnikarni

Polska
Kowalski (PiS) ma przeprosić Zembaczyńskiego (KO) za słowa o naleśnikarni
Wikimedia Commons/Trolek12
Witold Zembaczyński (na zdjęciu) z Koalicji Obywatelskiej ma otrzymać przeprosiny od Janusza Kowalskiego z Prawa i Sprawiedliwości

Sąd Okręgowy w Opolu nakazał we wtorek kandydatowi PiS do Sejmu Januszowi Kowalskiemu, by przeprosił posła Witolda Zembaczyńskiego (KO) za nieprawdziwe stwierdzenia dotyczące prowadzonej w przeszłości przez Zembaczyńskiego naleśnikarni. Kowalski zapowiedział zażalenie.

Podczas procesu prowadzonego w trybie wyborczym Sąd Okręgowy w Opolu zakazał Januszowi Kowalskiemu rozpowszechniania nieprawdziwych informacji na temat działalności gospodarczej prowadzonej w przeszłości przez wiceprzewodniczącego Nowoczesnej Witolda Zembaczyńskiego oraz nakazał zamieszczenie przeprosin w mediach. Jednocześnie oddalił wniosek Zembaczyńskiego o nakazanie Kowalskiemu wpłaty 3 tysięcy złotych na Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy.

 

Sprawa ma swój początek w wypowiedziach kandydującego z opolskiej listy PiS do Sejmu Janusza Kowalskiego, który powołując się na zamieszczony kilka lat temu w "Gazecie Wyborczej" artykuł o Witoldzie Zembaczyńskim, powiedział w wywiadach radiowych, że ten "miał tylko naleśnikarnię, która padła" i wyraził swoje wątpliwości na temat zdolności biznesowych polityka, który "nawet naleśnikarni nie potrafił utrzymać".

 

Sąd oddalił wniosek Kowalskiego

 

W poniedziałek Zembaczyński skierował do Sądu Okręgowego pozew przeciwko Kowalskiemu w trybie wyborczym, zgodnie z którym sąd musiał rozstrzygnąć sprawę w ciągu 24 godzin.

 

Jak podkreślał na konferencji prasowej, wielokrotnie prostował informacje z artykułu w GW, a rezygnacja z biznesu była wynikiem zmiany jego priorytetów życiowych, a nie sytuacji biznesowej. Jeszcze tego samego dnia Kowalski na konferencji prasowej przeprosił Zembaczyńskiego za to, że zaufał autorom artykułu z "Gazety Wyborczej" i zapewnił go, że teraz będzie o nim mówił tylko jako o "królu naleśników".

 

We wtorek sąd uznał, że wygłoszone przed dziennikarzami przeprosiny nie wystarczą i nakazał ich powtórzenie na łamach mediów. Zdaniem sądu użyty w artykule GW zwrot: "naleśnikarnia nie wypaliła" nie mógł być podstawą do oceny biznesowych kompetencji Zembaczyńskiego, bo nie musiał oznaczać ekonomicznej plajty.

 

Sąd oddalił wniosek pełnomocnika Kowalskiego, który chciał powołać na świadka osobę, która miała prowadzić kupiony od Zembaczyńskiego lokal, argumentując to specyfiką postępowania w trybie wyborczym.

 

Kowalski: ten proces dowodzi konieczności reformy sądownictwa

 

Witold Zembaczyński uznał postanowienie sądu za satysfakcjonujące. Janusz Kowalski zapowiedział złożenie zażalenia do sądu apelacyjnego.

 

- Ten proces do kolejny dowód na konieczność reformy sądownictwa w Polsce. Pozew otrzymaliśmy 68 minut przed rozpoczęciem procesu, co w zasadzie uniemożliwiło przygotowanie obrony. Co więcej, sąd odmówił dopuszczenia do procesu zeznań świadka, który mógł dużo powiedzieć na temat biznesu przejętego od Witolda Zembaczyńskiego. Przed sądem apelacyjnym będę walczył także o wolność słowa, bo okazało się, że nawet nie można powoływać się na artykuł "Gazety Wyborczej". Mam nadzieję, że sąd apelacyjny uwzględni moje zażalenie na ten skandaliczny wyrok - powiedział Kowalski.

 

Zgodnie z artykułem 111 Kodeksu wyborczego, wniosek złożony w trybie wyborczym do Sądu Okręgowego musi być rozpatrzony w ciągu 24 godzin. Strony postępowania mają prawo do złożenia zażalenia na postanowienie do sądu apelacyjnego. Ten ma kolejne 24 godziny na wydanie ostatecznej decyzji. W przypadku nakazania przeprosin, ich publikacja powinna nastąpić najpóźniej w ciągu 48 godzin.

wka/ PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie