Nauczyciele mają zarabiać poniżej pensji minimalnej. Szef MEN: dostosujemy to

Grzegorz Jankowski zapytał ministra edukacji narodowej, czy przepełnione szkoły po reformie edukacji to zjawisko masowe czy incydentalne.

 

- Nie ma tak naprawdę masowości. Niektórzy twierdzą, że w wielu szkołach ten problem występuje. Gdy zebraliśmy te dane, okazało się, że w przytłaczającej większości szkół, 90-kilka procent, tego problemu nie ma - powiedział Piontkowski.

 

Według szefa MEN, "jednostkowo taki problem się pojawia" - Ale on występuje tam od wielu lat - dodał.

 

- Polityka niektórych samorządów była taką, że traktowano szkoły, edukację, jako koszt. Nie chciano w niego inwestować - stwierdził minister.

 

"Ci najlepiej wykształceni zarabiają ponad 5 tys."

 

Szef ZNP Sławomir Broniarz na briefingu prasowym przypomniał, że od stycznia płaca minimalna ma wynosić 2,6 tys. zł. - Cieszymy się, że płaca minimalna rośnie, tyle tylko, że nauczyciele po wyższych studiach, którzy rozpoczynają pracę w zawodzie, mają wynagrodzenie na poziomie 2450 zł. Należy wobec tego zadać pytanie panu premierowi, jako szefowi rządu, jak wyobraża sobie pracę w szkole, mając zarobki poniżej płacy minimalnej - dodał.

 

- Pan Broniarz zapomniał powiedzieć o tym, że nauczyciele otrzymują różne zarobki, w zależności od stopnia awansu zawodowego i wykształcenia - odparł Piontkowski. - Ci najlepiej wykształceni i mający największe doświadczenie, nauczyciele dyplomowani, otrzymują teraz 3,8 tys. zł plus staż, czyli ponad 4,5 tys. brutto. Jeśli mają nadgodziny, to ponad 5 tys. zł brutto - mówił.

 

Jak przypomniał, nauczyciele po licencjacie, którzy są na I stopniu awansu zawodowego, mają minimalne wynagrodzenie na poziomie 2450 zł. Wynosi to więcej niż obecna płaca minimalna, ale mniej, niż zapowiadana. - Na pewno tę sprawę dostosujemy - powiedział szef MEN.

 

Teraz - jak stwierdził Piontkowski - 97-98 proc. nauczycieli "zarabia więcej niż minimalna krajowa".

 

Poprzednie odcinki programu "Punkt Widzenia" dostępne są tutaj. 

Czytaj więcej