"Eksplozje tłukły okna, wyrywały drzwi". Polacy w hotelu na Cyprze obok płonącego składu amunicji
- Potężna eksplozja uniosła firanki i zasłony w naszym pokoju. Zerwaliśmy się po dzieci i zasłoniliśmy ciężkie kotary w oknach. Kilka sekund później nastąpił kolejny wybuch, który stłukł szyby. Mieliśmy szczęście - opowiada polsatnews.pl pani Agnieszka, turystka z Polski, która wypoczywa w kompleksie Acapulco Resort na Cyprze. W nocy kilkaset metrów od jej hotelu doszło do pożaru składu amunicji.
Acapulco Resort to duży ośrodek wypoczynkowy na północy Cypru.
W pobliżu hoteli i domków turystycznych mieści się strefa wojskowa, a w niej skład amunicji. Do pożaru w nim doszło w nocy.
- O godz. 1:30 obudziły nas intensywne wystrzały przypominające fajerwerki. Nad okolicą unosiła się łuna. 20 minut później nastąpiła potężna eksplozja, po której zasłoniliśmy kotary w oknach - opowiada nam pani Agnieszka, która wraz z mężem i dwojgiem dzieci wypoczywa na Cyprze.
Anlık Kıbrıs Girne Çatalköy. Tsk 'nın mühimmatı patladı. Patlamaya devam ediyor . pic.twitter.com/i5y2Odc1At
— 🌈Tuğba Arıcı (@TubiArici) September 11, 2019
Kotary uchroniły jej rodzinę przed poważniejszymi obrażeniami, bowiem kilka sekund później nastąpił jeszcze mocniejszy wybuch, który stłukł szyby w oknach ich pokoju.
Wyrwane drzwi, ranne osoby
- Zebraliśmy najpotrzebniejsze rzeczy i wybiegliśmy na korytarz. Było tam pełno ludzi, na podłodze leżały drzwi od kilku pokoi hotelowych - relacjonuje turystka z Warszawy.
Rodzina znalazła schronienie w pokoju po drugiej stronie hotelu, gdzie inni wczasowicze zapraszali osoby zakwaterowane od strony składu amunicji.
- Nie mogliśmy się ewakuować z budynku, bo schody były od strony wybuchów, a ściana przy nich była szklana, więc było niebezpiecznie. Tak czekaliśmy godzinę, bez żadnych informacji. Mieliśmy skojarzenia z jakimś atakiem militarnym, jakby spadały gdzieś bomby. Każda eksplozja powodowała, że coś się tłukło, trzęsło w hotelu. W recepcji zawalił się sufit - mówi pani Agnieszka.
Jej 5,5-letni syn został niegroźnie ranny w głowę. Polka widziała też inne, mocniej poszkodowane osoby, m.in. opatrzone bandażami.
- Po godzinie przez te schody, po szkle, ewakuowano nas na plażę. Czekamy tam do tej pory. Zapewniono nas, że dziś będziemy mogli wrócić po swoje rzeczy i zostaniemy przeniesieni do innego hotelu - dodaje pani Agnieszka.
Czytaj więcej