Wezwała pomoc, bo woda wdzierała się do auta. Po 22 minutach rozmowy z dyspozytorką utonęła

Świat
Wezwała pomoc, bo woda wdzierała się do auta. Po 22 minutach rozmowy z dyspozytorką utonęła
Flickr/Tom Woodward/CC BY-SA 2.0
Zdjęcie ilustracyjne

Amerykańska policja opublikowała nagranie rozmowy telefonicznej z ostatnich chwil życia Debbie Stevens. 47-latka wezwała pomoc, gdy wjechała autem na zalany wodą parking. Dyspozytorce nie udało się dowiedzieć, gdzie dokładnie stoi samochód, a gdy Stevens zaczęła panikować, bo woda sięgała jej klatki piersiowej, dyspozytorka kazała jej "się zamknąć" - To cię nauczy nie wjeżdżać w wodę - dodała.

Stevens, pracująca jako rozwozicielka gazet, w sobotę 24 sierpnia wjechała na parking zalany przez wody powodziowe w Fort Smith w Arkansas. Gdy woda zaczęła wlewać się do auta, kobieta zadzwoniła pod numer alarmowy.

 

"Nie wiem czemu panikujesz"

 

Rozmowa z dyspozytorką Donnie Reneau rozpoczęła się o godz. 4:38 i trwała 22 minuty. 47-latka nie potrafiła jasno określić gdzie dokładnie się znajduje. Poinformowała też, że nie umie pływać.

 

 

- Proszę mi pomóc. Nie chcę umierać - słyszymy, jak Stevens mówi na nagraniu.
- Nie umrzesz - poczekaj chwilę - odpowiada Reneau.
- Przepraszam. Naprawdę się boję.
- Rozumiem, że się boisz, ale nic nie mogę zrobić, gdy siedzę tu na krześle. Musisz chwilę poczekać, za chwilę kogoś do ciebie wyślę.

 

Na nagraniu słychać płacz przerażonej 47-latki. W dalszej części rozmowy Reneau mówi, że nie wie dlaczego kobieta panikuje "skoro na pewno nie umrze".

 

- Nie wiem dlaczego panikujesz. Jest dobrze. Wiem, że poziom wody jest wysoki - mówi dyspozytorka.
- Jestem przestraszona. Przepraszam.
- Rozumiem to, ale przesadzasz - przez to, że ciągle mówisz tylko zabierasz tlen.

 

Gdy woda sięga Stevens już w okolice klatki piersiowej i kobieta zaczyna panikować, Reneau mówi jej, "by się zamknęła".

 

- To cię nauczy, by następnym razem nie wjeżdżać w wodę - dodaje dyspozytorka.
- Nie widziałam jej proszę pani. Naprawdę.
- Nie wiem, jak mogłaś tego nie zauważyć. Musiałaś przez to przejechać. Woda nie wzięła się znikąd.

 

Ostatnimi słowami, jakie wypowiada Stevens są "zaraz umrę". Połączenie kończy się o godz. piątej rano.

 

"Nie zdawała sobie z powagi sytuacji"

 

Policja i strażacy przyjechali na miejsce 12 minut po telefonie. Jednak zlokalizowanie i dotarcie do zalanego samochodu zajęło im blisko godzinę. Stevens utonęła.

 

W oświadczeniu policji z Fort Smith poinformowano, że nagranie ostatniej rozmowy opublikowano "z wielką niechęcią", na prośbę mediów. "Choć odpowiedzi dyspozytorki wydają się w pewnych momentach bezduszne i oschłe, to podjęto wszelkie próby, by zlokalizować i uratować panią Stevens" - podano w komunikacie.

 

Służby poinformowały, że w momencie telefonu od Stevens, Reneau kończyła swój dwutygodniowy okres wypowiedzenia. Telefon 47-latki był ostatnim, jaki odebrała.

 

"Prawdopodobnie dyspozytorka nie zdawała sobie sprawy z powagi sytuacji. Policja zbada, czy w tej sytuacji przestrzegano procedur i czy można je w jakiś sposób zmodyfikować" - przekazał w oświadczeniu szef lokalnej policji Danny Baker.

 

"W moim odczuciu nie zrobiła nic, co wiązałoby się z przestępstwem" - zapewnił funkcjonariusz.

bas/ml/ KWXT, Montreal Gazette, polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie