Były SS-man usłyszał zarzuty za negowanie Holokaustu. Stwierdził też, że "niczego nie żałuje"
Prokuratura z Hildesheim w Dolnej Saksonii postawiła w środę zarzuty 96-letniemu byłemu SS-manowi. Oskarża go o negowanie Holokaustu, podżeganie do nienawiści na tle narodowościowym i bezczeszczenie pamięci zmarłych.
96-letni Karl M. z miejscowości Nordstemmen w północnych Niemczech służył w dywizji pancernej SS Hitlerjugend, która w 1944 r. wzięła udział w masakrze cywilnych mieszkańców miejscowości Ascq we Francji. Niemcy zastrzelili wówczas 86 osób w wieku od 15 do 75 lat.
W 2018 roku w wypowiedzi dla telewizyjnego magazynu "Panorama", emitowanego na antenie publicznego nadawcy ARD, Karl M. stwierdził, że Francuzi byli sami sobie winni. Mord miał być odwetem za akcję dywersyjną tamtejszego ruchu oporu na linii kolejowej, podczas której nikt nie został ranny.
Karl M.: z tymi milionami zamordowanych Żydów to byłbym ostrożny
21-letni wówczas Karl M. miał należeć do tych SS-manów, którzy wyciągali mieszkańców Ascq z domów. Twierdzi jednak, że do nich nie strzelał. Był jedynie przy tym obecny. "Niczego nie żałuję" - stwierdził w rozmowie z dziennikarzami.
W wypowiedzi dla "Panoramy" 96-latek oświadczył też, że Niemcy na pewno nie zamordowali 6 mln Żydów w czasie Holokaustu. - Z tymi milionami to byłbym ostrożny. Przecież tyle to ich w ogóle u nas nie było - przekonywał.
Na śmierć zaocznie skazano go już w 1949 r.
Prokuratorski akt oskarżenia nie zawiera zarzutu o udział w masakrze we Francji. Za to Karl M. został skazany zaocznie przez francuski sąd w 1949 r. na karę śmierci. Prokuratura generalna Dolnej Saksonii doszła do wniosku, że nie może on być dwukrotnie sądzony za ten sam czyn.
To, czy w ogóle dojdzie do procesu Karla M., zależy teraz od sądu w Hildesheim. Gdyby tak się stało, to według informacji dziennika "Hannoversche Allgemeine Zeitung" swój przyjazd z Francji w charakterze oskarżycieli posiłkowych zadeklarowało około 12 osób.
Czytaj więcej
Komentarze