"Mamy tu mały zgierski Czarnobyl". Sprawę beczek z chemikaliami analizuje Najwyższa Izba Kontroli

Polska

Sprawą 200 tys. beczek m.in. z rtęcią, azbestem i ołowiem zakopanych przy osiedlach mieszkaniowych w Zgierzu zainteresowała się Najwyższa Izba Kontroli. - Wspólnie ze starostą mamy zamiar doprowadzić do przejęcia tego terenu poprzez wypowiedzenie użytkowania wieczystego - powiedział Przemysław Staniszewski prezydent Zgierza.

Zgierzanie od lat mieszkali na tykającej bombie ekologicznej, ale dzięki dziennikarzom programu "Państwo w państwie" wiadomo już, jak poważne jest zagrożenie. 

 

Szokujące wyniki badań

 

- Mamy tu po prostu taki mały zgierski Czarnobyl, możemy to tak porównać. Promieniowania nie ma, ale mamy bardzo silne skażenie - powiedział Jakub Górski, ekolog i mieszkaniec 60-tysięcznego Zgierza.

 

Do tej pory można było się tylko domyślać, jak bardzo szkodliwe mogą być substancje zamknięte w ok. 200 tysiącach beczek zakopanych pod ziemią. Wyniki badań próbek gleby są jednak alarmujące.

 

- To są związki mutagenne, kancerogenne jak i stanowiące bezpośrednie zagrożenie dla życia praktycznie każdych organizmów żywych - powiedział Łukasz Szulc, szef laboratorium "Jars", które wykonało badania próbek.

 

Ponadprzeciętna zachorowalność na nowotwory

 

Chodzi między innymi o rtęć, azbest i ołów. Szacuje się, że na terenie byłych zakładów chemicznych zakopanych jest pół miliona ton odpadów. Część substancji przedostaje się do gleby, część unosi się w powietrzu.

  

Zachorowalność na nowotwory w mieście jest ponadprzeciętna.

 

- 5 lat temu mój mąż przechodził chłoniaka, w tej chwili ja mam guza mózgu - mówi jedna z mieszkanek miasta.

 

-  Wielu ludzi choruje, w młodym wieku umierają, a my stare jeszcze dogorywamy - dodaje inny mieszkaniec.

 

Władze chcą likwidacji "bomby"

 

Teren, na którym składowane są odpady jest własnością prywatną. Do tej pory władze przerzucały się odpowiedzialnością za to, że z tykającą bombą ekologiczną nikt nic nie robi.

 

Po emisji programu "Państwo w państwie", w którym ujawniliśmy skalę problemu, prezydent Zgierza zapowiedział bardziej zdecydowane działania.

 

- Wspólnie ze starostą mamy zamiar doprowadzić do przejęcia tego terenu poprzez wypowiedzenie użytkowania wieczystego - powiedział prezydent Zgierza, Przemysław Staniszewski w opublikowanym w mediach społecznościowych oświadczeniu.

 

Sprawą zainteresowała się Najwyższa Izba Kontroli, która na razie prowadzi analizę sytuacji w Zgierzu.

 

  

pgo/hlk/ Polsat News
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie