Zabójstwo 39-latki. Brat wskazuje na brata

Polska

Archiwum X twierdzi, że rozwiązało zagadkę tajemniczego zaginięcia Grażyny Hołdy z Krakowa sprzed 15 lat, że ma dowody, iż kobietę zabił jej starszy syn wspólnie ze swoją partnerką. Para została zatrzyma, a dwa dni później… wypuszczona na wolność przez sąd z powodu niewystarczających dowodów. Co ustalili śledczy? Materiał "Interwencji".

Grażyna Hołda miała 39 lat. Mieszkała w Krakowie. Handlowała pamiątkami w okolicach Starego Rynku. Miała dwóch synów: 17-letniego wówczas Mateusza i 21-letniego Michała. Od lat zmagała się ze schizofrenią. W lipcu 2004 roku wyszła z domu i zaginął po niej wszelki ślad.

- Między godziną 10 a 11 mówi tak:  synku, idę na stoisko pod halę po majtki i na stoisko po pieniądze. Będę do godziny - twierdzi w rozmowie z "Interwencją" Michał Hołda, starszy syn nieżyjącej pani Grażyny.

- W jej zwyczaju było wychodzenie wraz z rowerem, z którym się mało co rozstawała. Tymczasem właśnie tamtego dnia nie wzięła roweru - opowiada dziennikarzom "Interwencji" oficer Archiwum X w Krakowie.

 

Ciało odnalezione po dwóch tygodniach


Jest 16 lipca 2004 roku. Pani Grażyna wychodzi z domu po drobne zakupy. Młodszy syn - Mateusz - w tym czasie śpi w drugim pokoju. Odsypia imprezę, na której był całą noc. Ostatnimi osobami, które widzą kobietę, są jej starszy syn i jego partnerka. Mężczyzna miał wcześniej problemy z prawem.

- Trafiłem za kratki za rozbój - opowiada Mateusz Hołda.

Dwa dni po zaginięciu pani Grażyny jej starszy syn zgłosił sprawę policji. Rozpoczęły się poszukiwania. Policjanci sprawdzili szpitale i inne instytucje, do których mogła trafić zaginiona kobieta. Sprawdzono też jej znajomych. Bez skutku.

Dwa tygodnie po zaginięciu, przypadkowy przechodzień odnajduje zwłoki kobiety. Znajdują się w pobliżu Fortu Św. Benedykta w Krakowie - u podnóża wysokiej skarpy.  To rejon, w którym w 1999 r. został znaleziony wuj braci Hołdów.

- Spadł z tej skarpy pod wpływem alkoholu i wtedy śledczy uznali, że to był nieszczęśliwy wypadek. Sprawa została szybko zakończona, więc to mogło być taką inspiracją dla kogoś, kto chciał się pozbyć pani Grażyny, żeby w ten sam sposób upozorować śmierć - snuje przypuszczenia w rozmowie z "Interwencją" Dawid Serafin z portalu Onet.pl.

 

Wątek samochodu


Mateusz Hołda przypuszcza, że jego mamę ktoś zawiózł w to miejsce samochodem.

- Mówią, że ja mamę jakimś samochodem wywiozłem. Ja samochód miałem dopiero w momencie, gdy mi mama zaginęła i to pożyczony od ziomka, czerwonego Fiata - tłumaczy dziennikarzom Michał Hołda.

- Mamy ustalenia, że podejrzany dysponował samochodem. On się do tego nie przyznaje, oczywiście nie miał prawa jazdy, ale użytkował ten samochód i tutaj nie mamy żadnych wątpliwości, że tym samochodem dysponował - informuje oficer Archiwum X w Krakowie.

- Ten samochód później zniknął - miesiąc, czy dwa miesiące po zaginięciu - dodaje Mateusz Hołda.

Odnalezione dwa tygodnie po zaginięciu pani Grażyny ciało jest w głębokim rozkładzie.

Nie da się go wizualnie zidentyfikować. Śledczy szybko uznają, że doszło do nieszczęśliwego wypadku, a ciało zostaje pochowane jako NN. Nikt nie porównuje materiału genetycznego ciała z DNA braci Hołdów.

 

"Przyjęliśmy, że było to zabójstwo na tle majątkowym"


- To okazało się zbawienne dla wyjaśnienia prawdziwego charakteru tego czynu - mówi "Interwencji" oficer Archiwum X w Krakowie, ale więcej nie chce zdradzić. - Wiedziałem, że tutaj jest jakieś działanie osób trzecich, to aż krzyczało z tej sprawy. Moim zadaniem było tylko znaleźć dowody. Moim zdaniem je znalazłem. Z dużym prawdopodobieństwem przyjęliśmy, że było to zabójstwo na tle majątkowym - dodaje.

- Mama była biedną osobą, która miała na tamten czas 120 000 zł długu. A mieszkanie własnościowe było 80 000 zł było warte. Czyli, tak jak powiedzieli, że chciałem jakiś spadek nawet odziedziczyć, czy coś, to musiałbym 40 000 oddać jeszcze - tłumaczy Michał Hołda.

- Z jednej strony pan Michał mówi, że były kłopoty finansowe i była nędza, a z drugiej strony ten sam pan Michał tuż po zbrodni robi wszystko, żeby przejąć majątek, żeby jego brat nic nie dostał z tego majątku i próbuje jak najszybciej stwierdzić, że jego mama nie żyje - opowiada Dawid Serafin z Onet.pl.

W 2015 roku sprawą zaginięcia pani Grażyny zajęli się policjanci z tzw. Archiwum X. Wprowadzili oni DNA zaginionej kobiety do ogólnopolskiej bazy GENOM, aby porównać je z kodem genetycznym wszystkich niezidentyfikowanych dotąd zwłok. Okazało się, że ciało odnaleziono przy fortach to właśnie zaginiona pani Grażyna. Jej szczątki ekshumowano i poddano badaniom. Okazało się, że padła ofiarą zabójstwa.

 

Podejrzanych przebadano wykrywaczem kłamstw


- Została zabezpieczona czaszka i pewne wyłamy w tej czaszce świadczą o tym, że mogło tam być właśnie działanie osób trzecich i że to jest właśnie przyczyną zgonu tej kobiety - informuje "Interwencję" Janusz Hnatko z Prokuratury Okręgowej w Krakowie.

 

- Zrobiono eksperyment procesowy, ponieważ ciało pani Grażyny było ułożone w tak nienaturalny sposób, że właśnie ustalono, że nie mogła spaść z tej skarpy, a zostało to upozorowane - dodaje Dawid Serafin z Onet.pl.


- U mojego klienta nie znaleziono żadnego narzędzia, które można by dopasować do obrażeń - podkreśla w rozmowie z dziennikarzami Paweł Śliz, adwokat Michała Hołdy.

Sam Hołda dodaje: - Przyszli ludzie w białych kombinezonach, z aparaturą, ze wszystkim i ani kropli krwi mojej mamy nie znaleźli! To jak - ja połknąłem ją i wyplułem? Na Podgórzu?

Podejrzanych przebadano wykrywaczem kłamstw, według prokuratora  "z punktu widzenia śledczych w sposób potwierdzający zarzuty".

 

"Przesłuchania były przeokrutne"


Rok temu, w sprawie nastąpił kolejny zwrot. Starszy syn pani Grażyny został zatrzymany. Razem z nim zatrzymano też jego partnerkę, 31-letnią Katarzynę Ż. W dniu zaginięcia miała 17 lat. Oboje usłyszeli zarzut zabójstwa. 

- Przesłuchania były przeokrutne. Były wyzwiska, podniósł mnie i mnie zrzucał z krzesła. Z krzesłem skutym do tyłu mnie rzucał - twierdzi Michał Hołda.

- Nigdy nie stosowaliśmy takich metod, bo to nie jest żadna metoda. Używanie siły fizycznej, to... jakie to ma znaczenie, takie przyznanie się, prawda? - odpowiada oficer Archiwum X.

Dwa dni po zatrzymaniu prokurator skierował do sądu wniosek o areszt. Posiedzenie w tej sprawie odbyło się za zamkniętymi drzwiami. Ku zaskoczeniu wszystkich, sąd postanowił wypuścić obojga podejrzanych na wolność. Nie zastosował wobec nich nawet dozoru policji ani zakazu opuszczania kraju.

 

"Mamę zamordował mój przyrodni brat"


- Nie została wykazana podstawowa przesłanka, czyli duże prawdopodobieństwo popełnienia przestępstwa - tłumaczy Beata Górszczyk z Sądu Okręgowego w Krakowie.

- Mam na ten temat inne zdanie. Przy prawdzie trzeba umieć też stać - komentuje oficer Archiwum X.

- Dla mnie sprawa jest czysta. Z pełnym przekonaniem, czystym sercem i czystym sumieniem stanę przed sądem i powiem o co wnoszę: o uniewinnienie mojego klienta - mówi Paweł Śliz, adwokat Michała Hołdy.

- Podejrzewam i jestem przekonany, że mamę zamordował mój przyrodni brat. Zimna, zaplanowana zbrodnia, upozorowana na samobójstwo, wypadek - ocenia Mateusz Hołda.

dk/ Interwencja
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie