Tyszka: chciałbym żyć w państwie, w którym ustawy nie są uchwalane na telefon z zagranicy
Mocne słowa wicemarszałka Sejmu Stanisława Tyszki z ruchu Kukiz'15 o ustawie 447, która zobowiązuje władze Stanów Zjednoczonych do wspierania starań spadkobierców Żydów - ofiar holokaustu - o zwrot mienia utraconego w Europie. Stanisław Tyszka w programie "Punkt Widzenia" ocenił, że w sprawie ustawy 447, rząd działa pod naciskiem Izraela i Stanów Zjednoczonych.
- Ja bym chciał żyć w państwie, w którym przedstawiciele, posłowie wybrani przez obywateli, uchwalają w sposób suwerenny ustawy, a nie na telefon z zagranicy - powiedział Tyszka.
Na pytanie prowadzącego Grzegorza Jankowskiego, czy stawia poważny zarzut, że ws. ustawy 447 rząd polski działa pod naciskiem Izraela i USA, Tyszka odpowiedział: "tak, stawiam bardzo odpowiedzialnie taki zarzut".
- Domyślam się jak jest. To są negocjacje dotyczące naszego bezpieczeństwa. Tylko Kukiz’15, jako ugrupowanie propolskie, stojące na gruncie polskiej racji stanu mówi, że gdzieś jest granica ustępstw w negocjacjach i ta granica przebiega w momencie, gdy są bezczelne roszczenia do 330 mld dolarów, które by oznaczały, że każdy Polak, łącznie z dziećmi i emerytami, musiałby zapłacić 33 tys. zł z własnej kieszeni - tłumaczył. - My się na to nie zgadzamy - dodał.
"Stawianie historii na głowie"
Według wicemarszałka, "Polska była jedną z największych ofiar II Wojny Światowej i poważne państwo wystąpiłoby o odszkodowania do Niemiec i Rosji". - Tak zrobili ostatnio Grecy, tak szykują się Estończycy i Łotysze, a my musimy się bronić. Z jakiej racji? - pytał Tyszka.
- To jest stawianie historii na głowie. Ja się nie zgadzam, żeby roszczenia organizacji żydowskich były elementem nacisku na polski rząd. Ja w tym momencie mówię w interesie Polski i Polaków. Nie podoba mi się, że polski rząd się z tego tłumaczy i nie chce ujawnić na czym polegają rozmowy - dodał.
Jak podkreślił, "w naszej ustawie anty 447 było zapisane, że rząd ma obowiązek przedstawiać raport, kto się zgłosił z roszczeniami, kiedy i na jaką wysokość".
Komentarze