Niezapowiedziana wizyta szefa amerykańskiej dyplomacji w Bagdadzie

Świat
Niezapowiedziana wizyta szefa amerykańskiej dyplomacji w Bagdadzie
PAP/EPA/KIMMO BRANDT

Szef amerykańskiej dyplomacji Mike Pompeo złożył we wtorek wieczorem niezapowiedzianą wizytę w Bagdadzie, gdzie spotkał się z przedstawicielami władz Iraku, między innymi premierem i ministrem spraw zagranicznych tego kraju.

Pompeo rozmawiał w Bagdadzie m.in. o obawach USA dotyczących "rosnącej aktywności Iranu w regionie". Szef amerykańskiej dyplomacji zapewnił, że Stany Zjednoczone gotowe są wspierać suwerenność Iraku. USA niepokoją bliskie relacje między Teheranem a Bagdadem, w tym uzależnienie Iraku od irańskich surowców energetycznych.

 

 

Sekretarz stanu USA przyleciał do Iraku dwa dni po tym, jak doradca prezydenta Donalda Trumpa ds. bezpieczeństwa narodowego John Bolton poinformował, że Stany Zjednoczone skierowały grupę uderzeniową okrętów wojennych z lotniskowcem "Abraham Lincoln" i eskadrę bombowców na Bliski Wschód jako ostrzeżenie dla Iranu.

 

Bolton podkreślił, że ma to być jasny sygnał dla Teheranu, iż jakikolwiek atak na interesy Stanów Zjednoczonych, lub ich sojuszników, spotka się z "bezlitosną siłą".

 

W ostatnim okresie doszło do bezprecedensowego zaostrzenia konfrontacji Waszyngtonu z Teheranem. Administracja prezydenta Donalda Trumpa zaostrza sankcje dążąc do całkowitej izolacji Iranu i pozbawienia go dochodów z eksportu ropy a niedawno uznała Korpus Strażników Rewolucji Islamskiej za organizację terrorystyczną.

 

Odwołana wizyta w Berlinie

 

Pompeo, który na początku tygodnia wziął udział w fińskim Rovaniemi w spotkaniu ministrów państw Rady Arktycznej, we wtorek miał złożyć długo oczekiwaną wizytę w Berlinie. Strona amerykańska odwołała jednak przylot sekretarza stanu do stolicy Niemiec ze względu na "pilne sprawy na arenie międzynarodowej". Zapewniła jednocześnie, że zmiana planów nie wiąże się z relacjami między Waszyngtonem a Berlinem.

 

Agencja dpa podkreśla jednak, że od czasu objęcia urzędu prezydenta USA przez Donalda Trumpa te relacje są wyjątkowo napięte. Administracja Trumpa ostro krytykuje rząd kanclerz Angeli Merkel m.in. za niewystarczające wydatki na obronność i budowę niemiecko-rosyjskiego gazociągu Nord Stream 2.

 

Komentarze niemieckiej prasy 

 

Niemiecka prasa poświęca w środę sporo miejsca komentarzom na temat odwołania w ostatniej chwili wizyty w Berlinie przez amerykańskiego sekretarza stanu Mike'a Pompeo. "To oznaka lekceważenia Niemiec" - dochodzi do wniosku część publicystów.

 

"Byłoby dobrze, gdyby dotrzymał słowa i tak jak obiecał nadrobił wizytę. Ponad dwa lata po objęciu urzędu przez (prezydenta) Donalda Trumpa, spora część tego, co kiedyś było nazywane niemiecko-amerykańską przyjaźnią, leży w gruzach. Przynajmniej część można i należy naprawić" - postuluje lewicowo-liberalny "Sueddeutsche Zeitung".

 

Przestrzega jednak przed robieniem sobie zbyt dużych nadziei na poprawę stosunków między Berlinem a Waszyngtonem.

 

"Niemcy muszą w dłuższej perspektywie nastawić się na konsekwencje wycofania się USA z odpowiedzialności za sprawy międzynarodowe. Będą one odczuwalne również wtedy, kiedy Trump nie będzie już prezydentem. To, czy Europa będzie w stanie wypełnić przynajmniej część powstałej luki, zależy również od Niemiec" - pisze monachijski dziennik.

 

"Z punktu widzenia Trumpa wygląda to tak: Niemcy wydają za mało pieniędzy na NATO; robią brzydkie interesy z Rosją poprzez Nord Stream 2; mają zbyt wysoką nadwyżkę w handlu i niewłaściwy stosunek do Iranu. I nie jest to pełna lista. Mimo to, Niemcy pozostają dla USA ważnym partnerem w Europie" - wylicza uwarunkowania obecnych relacji niemiecko-amerykańskich berliński dziennik "Tagesspiegel".

 

Mimo ich ważności i zawiłości Pompeo decyduje się jednak odwołać swoją długo oczekiwaną, pierwszą wizytę nad Renem w roli szefa amerykańskiej dyplomacji.

 

"Nie do wiary. Wygląda to na afront i należy to zupełnie otwarcie zakomunikować administracji USA. Odwołanie wizyty zawsze jest uderzającą oznaką lekceważenia. Wywalczenie respektu u administracji Trumpa staje się wyzwaniem, którego nie wolno odkładać na później" - apeluje gazeta.

 

Podobnie zaistniałą sytuację interpretuje prawicowy dziennik "Die Welt". "Przekładanie spotkania z kanclerz to komunikat. Zwłaszcza, jeśli nigdy wcześniej nie odwiedzało się najpotężniejszej kobiety Europy i odwołuje się wizytę w ostatniej chwili. Pompeo zrobił dokładnie to i dał powód do mówienia o rozregulowanych relacjach niemiecko-amerykańskich" - pisze gazeta.

 

Przypomina, że zgodnie z protokołem dyplomatycznym sekretarz stanu ma znacznie niższą rangę niż kanclerz. Oprócz tego, Amerykanie zdawali sobie sprawę z rosnącego napięcia w rejonie Zatoki Perskiej co najmniej od weekendu. Dodatkowo, z planu europejskiej podróży Pompeo wypadł tylko Berlin. Sekretarz stanu USA z Iraku udał się do Londynu, a stamtąd ma lecieć na Grenlandię.

 

"Amerykanie nie chcą, żeby odwołanie spotkań było rozumiane jako lekceważenie relacji transatlantyckich. Działanie Pompeo pasuje jednak do innego obrazka: od objęcia urzędu prezydenta przez Trumpa stosunki między Niemcami a USA są napięte" - konkluduje "Die Welt".

las/ PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie