Miller: część prochów naszego syna rozsypaliśmy w Alpach. On bardzo lubił tam jeździć
Leszek Miller w piątek będzie obchodził wraz ze swoją żoną okrągłą, 50. rocznicę ślubu. W rozmowie z Bogdanem Rymanowskim w programie "Wydarzenia i Opinie" w Polsat News były premier zdradził, jak planują uczcić ten dzień oraz podzielił się osobistą historią dotyczącą swojego zmarłego syna.
- Dokładnie 50 lat temu w Urzędzie Stanu Cywilnego w Żyrardowie z moją Oleńką pobraliśmy się i wzięliśmy ślub. Właśnie jutro jedziemy do tego urzędu, on jest dokładnie w tym samym miejscu, ta sala, w której braliśmy ślub jest dokładnie w tym samym miejscu, więc zostaniemy poddani wielkiemu wzruszeniu - powiedział Leszek Miller.
Przyznał, że razem z żoną planują tego dnia odwiedzić również grób tragicznie zmarłego syna.
- Tym bardziej, że byliśmy niedawno w górach na nartach i pewną część prochów naszego syna rozsypaliśmy w jego ulubionym miejscu, tam gdzie on bardzo lubił jeździć i gdzie się umówiliśmy, że pojedziemy w roku naszego pięćdziesięciolecia na narty. Niestety pojechaliśmy sami, to było dla nas dramatyczne przeżycie - wyznał.
Dodał, że prochy Leszka Millera juniora zostały rozsypane w Alpach, 3 tys. metrów nad poziomem morza.