Sąd uniewinnił Adama Z. oskarżonego o zabójstwo Ewy Tylman [WIDEO]

Polska

Sąd Okręgowy w Poznaniu uniewinnił w środę Adama Z. oskarżonego o zabójstwo z zamiarem ewentualnym Ewy Tylman. Kosztami obciążył Skarb Państwa. Wyrok nie jest prawomocny. Wzburzony ojciec zmarłej zaczął na sali sądowej krzyczeć do Adama Z., by ten zaczął wreszcie mówić. - Masz ostatnią szansę - krzyczał. - Pogłaszczcie go jeszcze - powiedział na korytarzu, gdy sędzia nakazała mu opuszczenie sali.

 Sędzia Magdalena Grzybek podkreśliła w uzasadnieniu, że oskarżony ani w toku śledztwa, ani w toku procesu nie przyznał się za zarzuconego mu czyny.

 

Odnosząc się do wersji wydarzeń opisanej w akcie oskarżenia sędzia wskazała, że "Adam Z. nie miał czasu, ani sposobności, by w czasie 5 minut i 8 sekund dokonać zabójstwa Ewy Tylman w sposób opisany w akcie oskarżenia". Dodała również, że nawet przeprowadzony przez prokuraturę eksperyment procesowy "wykluczył wersję zdarzeń podawaną przez policjantów", którzy zeznawali przed sądem w charakterze świadka.

 

Sędzia Magdalena Grzybek wskazała również, że prokuratura nie wykazała, by oskarżony miał jakikolwiek motyw, by zabić Tylman. - Wątpliwości sądu budzi również to, dlaczego Adam Z. miałby dokonać zabójstwa Ewy Tylman; swojej koleżanki, z którą nie miał żadnego konfliktu. Zwraca uwagę brak motywu - podkreśliła.

 

 

Wzburzony ojciec Ewy Tylman, po ogłoszeniu wyroku uniewinniającego oskarżonego o zabójstwo jego córki Adama Z. przerwał rozprawę. Żądał od oskarżonego, by "zaczął wreszcie mówić". Pytał sąd: "Sama wpadła?".

 

Andrzej Tylman o Adamie Z.: "Pogłaszczcie go jeszcze"

 

Na sądowym korytarzu Andrzej Tylman powiedział dziennikarzom, że nad przestępstwem "jest klosz".

 

- Dlaczego dowód wyrzucił, jeżeli jest niewinny? Bo się bał, bo to zrobił! Pogłaszczcie go jeszcze - mówił ojciec zmarłej.

 

 

Ewa Tylman zaginęła w listopadzie 2015 roku. Po raz ostatni jej postać zarejestrowały kamery monitoringu w nocy z 22 na 23 listopada 2015 r. około godziny 3:20 w okolicach ul. Mostowej, przed mostem Rocha w Poznaniu. W lipcu 2016 r. z Warty wyłowiono jej ciało. Prokuratura oskarżyła o zabójstwo Adama Z., znajomego zaginionej i wnosiła o karę 15 lat więzienia.

 

We wtorek 9 kwietnia poznański Sąd Okręgowy zakończył przewód sądowy w sprawie Adama Z. Strony wygłosiły mowy końcowe.

 

Prokuratura w mowach końcowych wnosiła o karę 15 lat pozbawienia wolności. Rodzina Ewy Tylman żądała dla oskarżonego dożywocia, zaś obrona - całkowitego uniewinnienia Adama Z.

 

Sąd uznał jednak, że Adama Z. skazać nie można. 

 

 

Prokuratura oraz pełnomocnicy rodziny Ewy Tylman zapowiedzieli już apelację. Obrońca oskarżonego nie chciał komentować wyroku w mediach.

 

 

 

Twierdził, że do wyjaśnień zmuszali go policjanci

 

Według prokuratury 23 listopada 2015 r. mężczyzna miał zepchnąć Ewę Tylman ze skarpy, a potem nieprzytomną wrzucić do wody. Za zabójstwo z zamiarem ewentualnym groziło mu do 25 lat więzienia lub dożywocie. Podczas rozprawy w lutym 2017 r. sąd uprzedził jednak strony o możliwości zmiany kwalifikacji czynu na nieudzielenie pomocy, za co grozi tylko do 3 lat więzienia. Od tamtej pory Adam Z. przebywał na wolności.

 

Oskarżony nie przyznał się do zarzucanego mu czynu. Odmówił składania wyjaśnień przed sądem i odpowiadał wyłącznie na pytania obrony. W trakcie procesu nie podtrzymał też wcześniejszych wyjaśnień przytoczonych przez sąd, w części dotyczącej tego, co się działo po wyjściu z klubu. Twierdził, że nie pamięta okoliczności, w jakich miała zginąć Ewa Tylman, a do niekorzystnych dla niego wyjaśnień mieli go zmuszać - jak twierdził - policjanci. Śledztwo prowadzone przez Prokuraturę Okręgową w Zielonej Górze było dwukrotnie umarzane.

 

Prokuratura zaznaczyła, że na podstawie m.in. wyników sekcji zwłok i opinii biegłych, można przyjąć, że podstawowe funkcje życiowe Ewy Tylman w momencie, kiedy znalazła w się w Warcie, były zachowane. Prokuratura wskazała ponadto, że niepamięć, jaką zasłaniał się w trakcie śledztwa i procesu oskarżony, jest wyłącznie przyjętą przez niego linią obrony.

 

Prokuratura wniosła o uznanie oskarżonego winnym zabójstwa z zamiarem ewentualnym i wymierzenie Adamowi Z. kary 15 lat pozbawienia wolności, a także zapłaty 100 tys. zł nawiązki na rzecz rodziny Ewy Tylman.

  

"On jest winien śmierci mojego dziecka"

 

- Nie wyobrażacie sobie jakie mną targają emocje, trudno mi jest mówić - powiedział wtedy w sądzie Andrzej Tylman, ojciec nieżyjącej kobiety. - Wnioskujemy z naszą rodziną o najwyższy wymiar kary dla Adama Z. ponieważ to on jest winien śmierci mojego dziecka. Ja mam przed oczami tylko Ewę, nie mam nikogo innego – podkreślił.

 

Pełnomocnicy rodziny Ewy Tylman, adw. Wojciech Wiza i adw. Mariusz Paplaczyk zaznaczyli w sądzie, że "nie ma żadnego wyroku, który byłby by w stanie - obojętnie, jaką sąd przyjmie kwalifikację - ukoić ból, dać satysfakcję najbliższym Ewy Tylman".

 

Adw. Wojciech Wiza powiedział, że "jest na tej sali jeden człowiek, który bardzo dobrze wie, co się stało w nocy z 22 na 23 listopada. Ale ten człowiek bardzo chce tego nie pamiętać. I bardzo nie chce tego powiedzieć".

 

Z kolei obrońca Adama Z. adw. Ireneusz Adamczak podkreślił w mowie końcowej, że "obrona stoi na stanowisku, iż oskarżony nie dopuścił się zarzucanego mu czynu". - Gdzie są dowody osobowe i rzeczowe na te twierdzenia opisane w konkluzjach aktu oskarżenia? Gdzie są świadkowie, którzy by to potwierdzili? Gdzie dowody na okoliczność motywów oskarżonego? - spekulacje przecież nie mogę stanowić żadnej podstawy orzeczenia – powiedział obrońca oskarżonego. Według obrony brak jest dowodów zarówno, aby uznać Adama Z. winnym zabójstwa z zamiarem ewentualnym, ale także nie ma dowodów, by uznać, że jest winnym nieudzielenia jej pomocy.

 

prz/hlk/ Polsat News, polsatnews.pl, PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie