Sprawę Jacka Kapicy ma rozpoznać Sąd Rejonowy Warszawa-Śródmieście

Polska
Sprawę Jacka Kapicy ma rozpoznać Sąd Rejonowy Warszawa-Śródmieście
Polsat News

Nie ma podstaw do przekazania sprawy byłego wiceministra finansów w rządzie PO-PSL i byłego szefa Służby Celnej Jacka Kapicy oraz współoskarżonych z nim osób do sądu wyższej instancji - uznał Sąd Apelacyjny w Warszawie i nie uwzględnił takiego wniosku Sądu Rejonowego Warszawa-Śródmieście.

To do tego sądu Prokuratura Okręgowa w Białymstoku skierowała w lipcu ubiegłego roku akt oskarżenia, zarzucając Jackowi Kapicy (zgadza się on na podawanie przez media przy opisywaniu tej sprawy jego pełnych danych personalnych) umyślne niedopełnienie obowiązków w celu osiągnięcia korzyści majątkowej dla innych osób.

 

Według śledczych miała to być korzyść majątkowa osiągnięta przez właścicieli automatów do gry o niskich wygranych (tzw. jednorękich bandytów), wskutek tego, że nie odprowadzali podatków do Skarbu Państwa. Z ustaleń śledztwa wynika, że w latach 2008-2015 Skarb Państwa stracił z tego tytułu ponad 21 mld zł.

 

"Miał nie dopełnić swoich obowiązków"

 

Jak podawała w lipcu prokuratura, Jacek Kapica miał nie dopełnić swoich obowiązków w związku z informacjami o nierzetelności badań technicznych, które są wymagane do rejestracji automatów do gry.

 

- Nie zlecił podległym mu urzędnikom kontroli badań, co prowadziło do legalizacji automatów, które nie powinny zostać zarejestrowane. Ponadto w okresie od lutego 2009 roku do 31 marca 2009 roku wstrzymał on, zleconą wcześniej przez siebie, weryfikację 149 automatów, wytypowanych przez izby celne do ponownych badań. Gdy mimo to ujawniono nieprawidłowości, oskarżony nie polecił cofnięcia nierzetelnym jednostkom badawczym upoważnienia do badań technicznych automatów - informowali śledczy.

 

Jak informowała też prokuratura, mimo licznych sygnałów o nieprawidłowościach Jacek Kapica nie zlecił również podległym mu urzędnikom kontroli w zakresie maksymalnych stawek i maksymalnych wygranych w tzw. "jednorękich bandytach". "W konsekwencji akceptował rejestrację tych maszyn na podstawie nieprawdziwych opinii" - podała w komunikacie.

 

Wraz z byłym wiceministrem oskarżono siedmioro urzędników Ministerstwa Finansów, m.in. również o niedopełnienie obowiązków oraz o poświadczenie nieprawdy w dokumentach.

 

Sprawa wraca do Sądu Rejonowego Warszawa-Śródmieście

 

Po kilku miesiącach od wpłynięcia akt sprawy Sąd Rejonowy Warszawa-Śródmieście zwrócił się do stołecznego sądu apelacyjnego z wnioskiem o przekazanie sprawy Sądowi Okręgowemu w Warszawie. Argumentował to wagą i stopniem skomplikowania tego postępowania.

 

Sąd Apelacyjny w Warszawie nie uwzględnił tego wniosku - dowiedziała się w czwartek PAP w tym sądzie. Informację potwierdził też obrońca Jacka Kapicy.

 

W tej sytuacji sprawa wraca do Sądu Rejonowego Warszawa-Śródmieście. Na razie nie wyznaczono jeszcze terminu pierwszej rozprawy.

 

"Afera hazardowa"

 

Dla potrzeb tego śledztwa Jacek Kapica został pod koniec marca 2018 roku zatrzymany przez CBA na polecenie Prokuratury Okręgowej w Białymstoku. To ona - po wznowieniu - prowadziła śledztwo w sprawie tzw. afery hazardowej. Do zarzutów nie przyznał się; stosowane były wobec niego przez prokuraturę tzw. wolnościowe środki zapobiegawcze, niektóre z nich - po zażaleniach obrońcy - były przez sąd zmieniane. W maju ub. roku białostocki sąd rejonowy uznał też samo zatrzymanie Kapicy za bezzasadne.

 

Śledztwo w sprawie tzw. afery hazardowej trwało kilka lat. Badano w nim m.in., czy w latach 2006-2009 urzędnicy Ministerstwa Finansów doprowadzili do rejestracji, wbrew obowiązującym wówczas przepisom, tysięcy automatów do gier hazardowych. Ostatecznie śledztwo zostało umorzone, ale po analizie zasadności tej decyzji, Prokuratura Krajowa zdecydowała o konieczności wznowienia postępowania.(

pgo/ PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie