Stefan W. twierdzi, że jest niewinny, a dowody sfałszowano. Trafi na obserwację psychiatryczną
Sąd Okręgowy w Gdańsku przychyli się do wniosku prokuratury i zlecił poddanie Stefana W. obserwacji sądowo-psychiatrycznej. Potrwa ona co najmniej cztery tygodnie. Podejrzany o zabójstwo prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza twierdzi, że jest niewinny, a dowody, w tym nagrania z ataku zostały sfałszowane.
- Zarządzona została czterotygodniowa obserwacja podejrzanego w warunkach oddziału psychiatrycznego, zamkniętego, w warunkach aresztu śledczego - poinformował po rozprawie pełnomocnik rodziny Pawła Adamowicza, Jerzy Glanc.
Na decyzję sądu związaną z obserwacją sądowo-psychiatryczną zarówno podejrzanemu, jak i prokuraturze przysługuje zażalenie.
- Podejrzany nie oponował przeciwko temu postanowieniu - w związku z tym należy przypuszczać, że takiego zażalenia nie będzie - ocenił Glanc. Dodał, że jeśli biegli uznają, że cztery tygodnie nie wystarczą im na wydanie opinii, to mogą zwrócić się do sądu o przedłużenie czasu obserwacji do ośmiu tygodni.
Obrońca mężczyzny Artur Kotulski przyznał, że Stefan W. złożył przed sądem krótkie wyjaśnienia. - Wyraził taką wolę, że może zostać zbadany - dodał.
Opinia jednym z kluczowych dowodów
Prokurator Agnieszka Nickel-Rogowska podkreśliła, że opinia, która wydadzą biegli psychiatrzy będzie "jednym z kluczowych dowodów" w śledztwie.
- Podejrzany składnie odpowiadał na pytania sądu, nie było widać po nim specjalnych emocji. Myślę, że wie, co się wokół niego dzieje, na pewno wiedział w jakim posiedzeniu brał udział. Nie sprzeciwił się wysłaniu go na obserwację. Cały czas twierdzi, że tego nie zrobił. Biegli ocenią, czy Stefan W., mówiąc kolokwialnie, udaje czy też rzeczywiście jest osobą niepoczytalną - przekazała Agnieszka Nickel-Rogowska.
Dodała, że Stefan W. nie został jeszcze umieszczony w ośrodku, bp postanowienie sądu musi się uprawomocnić. Na tym etapie nie będziemy informować, w jakim miejscu dojdzie do obserwacji podejrzanego.
Czwartkowe posiedzenie sądu w tej sprawie miało charakter niejawny. Stafean W. został już raz poddany jednorazowemu badaniu sądowo-psychiatrycznemu. Po jego przeprowadzeniu biegli nie byli jednak w stanie ocenić stanu poczytalności W. i zawnioskowali o przeprowadzenie dłuższej obserwacji.
Atak na scenie
13 stycznia wieczorem 27-letni Stefan W. podczas gdańskiego finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy wtargnął na scenę i zaatakował nożem prezydenta Adamowicza. Na nagraniach pokazujących zdarzenie widać, jak napastnik wbiega na scenę,kierując się do prezydenta Gdańska i uderza go nożem. Później, chodząc po scenie, podnosi w górę ręce w geście zwycięstwa. "Halo, halo. Nazywam się Stefan W., siedziałem niewinnie w więzieniu, Platforma Obywatelska mnie torturowała, dlatego właśnie zginął Adamowicz" - krzyczał ze sceny, zanim został obezwładniony - wynika z filmów, na których zarejestrowano zdarzenie.
Jeszcze w nocy ugodzony kilkukrotnie nożem Adamowicz przeszedł w szpitalu pięciogodzinną operację. Następnego dnia prezydent Gdańska zmarł. Sekcja zwłok wykazała na jego ciele m.in. trzy głębokie rany - jedną zadaną w okolicy serca i dwie w brzuch.
Stefanowi W. postawiono zarzut zabójstwa z motywacji zasługującej na szczególne potępienie. Czyn ten zagrożony jest karą co najmniej 12 lat więzienia, 25 lat pozbawienia wolności, a nawet dożywocia. Stefan W. nie przyznał się do jego popełnienia. W chwili zdarzenia był trzeźwy, nie był także pod wpływem środków odurzających ani leków. Mężczyzna został tymczasowo aresztowany.
Nadał na banki z bronią w ręku
Stefan W. był wcześniej karany za napady z bronią w ręku na placówki bankowe. W tej sprawie zatrzymano go w czerwcu 2013 r., a rok później sąd orzekł wobec niego karę 5 lat i 6 miesięcy więzienia. 8 grudniu ub.r. Stefan W. zakończył odbywanie kary.
Po zatrzymaniu w 2013 r. Stefan W. przeszedł badanie psychiatryczne, nie wykazało ono zaburzeń natury psychicznej. Z zebranej przez prokuraturę dokumentacji medycznej wynika, iż w czasie pobytu w więzieniu, w 2016 r., u Stefana W. wystąpiło "zaburzenie psychiczne" (media informowały, że chodzi o schizofrenię).
Służba Więzienna podawała, że "podczas odbywania kary Stefan W. był konsultowany przez lekarzy psychiatrów ponad 20 razy oraz leczony w Oddziale Psychiatrii Sądowej w Szczecinie". "Do chwili zakończenia wykonywania kary nie było sygnałów z ich strony co do skierowania skazanego do odbywania kary w systemie terapeutycznym, tzn. nie rozpoznali u niego zaburzeń kwalifikujących się do zastosowania tego nadzwyczajnego trybu" - wyjaśniała SW dodając, że "mężczyzna nie był uzależniony od alkoholu, środków odurzających czy psychotropowych".