Spór o wycinkę gałęzi zakończył się tragedią. 73-latek skazany na 10 lat za zabicie sąsiadki

Polska
Spór o wycinkę gałęzi zakończył się tragedią. 73-latek skazany na 10 lat za zabicie sąsiadki
Polsat News

Na 10 lat więzienia skazał w środę Sąd Okręgowy w Białymstoku 73-letniego mieszkańca Czyż (Podlaskie), oskarżonego o zabójstwo sąsiadki. Powodem ataku z użyciem noża był spór o wycinkę gałęzi z drzewa na granicy posesji. Wyrok nie jest prawomocny.

Sąd nie miał wątpliwości, że sprawca działał z zamiarem bezpośrednim zabójstwa, ale też - na podstawie opinii biegłych - wziął pod uwagę to, że mężczyzna miał w stopniu znacznym ograniczoną zdolność kierowania swoim postępowaniem. Przy opisie stanu zdrowia skazanego sąd częściowo wyłączył jawność uzasadnienia ogłoszonego wyroku.

 

Do zabójstwa doszło w lutym ub. roku w miejscowości Czyże. Według ustaleń prokuratury, kobieta chciała podciąć gałęzie drzewa rosnącego na granicy posesji. Podczas prac wynajętych pilarzy 73-latek, sąsiad kobiety, przeskoczył przez płot i zadał jej kilka pchnięć nożem kuchennym. Gdy upadła, zadawał kolejne ciosy.

 

Banalny sąsiedzki spór zakończony tragedią

 

Prokuratura chciała w tej sprawie 15 lat więzienia. Obrona - uniewinnienia, ewentualnie nadzwyczajnego złagodzenia kary przy założeniu, że sprawca miał w znacznym stopniu ograniczoną zdolność kierowania swoim postępowaniem.

 

Białostocki sąd okręgowy wziął tę okoliczność pod uwagę przy wymiarze kary. Skazał 73-latka na 10 lat więzienia - to kara łączna za zabójstwo oraz grożenie nożem mężczyźnie, który próbował pomóc zaatakowanej kobiecie, i zmuszenie go w ten sposób do zaniechania takiego działania. Jak opisał w uzasadnieniu wyroku sąd, był to moment między ciosami zadanymi, gdy kobieta jeszcze stała, a tymi, kiedy już leżała na ziemi, a które okazały się dużo silniejsze - jeden z nich był śmiertelny.

 

Sędzia Mariusz Kurowski mówił, że spór sąsiedzki wyglądał na banalny i - gdyby nie przerodził się w tragedię - byłby z kategorii takich, o których można by "kiedyś opowiadać anegdoty". Sąsiedzi kłócili się bowiem o kilkudziesięcioletni dąb rosnący na granicy posesji. Tragicznego dnia kobieta wynajęła pilarzy, by przycięli gałęzie zwisające na jej podwórko. Gdy ci z użyciem podnośnika zaczynali prace na wysokości, doszło do ataku.

 

Działał w stanie ograniczonej zdolności kierowania swoim postępowaniem

 

Sąd uznał za spójne, logiczne i konsekwentne zeznania pilarzy - osób obcych dla obu stron konfliktu. To oni dokładnie, ze szczegółami zrelacjonowali przebieg zdarzenia. - Nie ma żadnych wątpliwości co do zamiaru, z jakim działał oskarżony - mówił sędzia Kurowski. Dodał, że w kontekście sprawy bez znaczenia jest, kto był bardziej aktywny w sąsiedzkim konflikcie, która strona bardziej wyzywała drugą itp.

- Motywy były banalne. Można się kłócić, ale ten stopień agresji i te tragiczne skutki w połączeniu z tymi motywami wskazują, że to zdarzenie właściwie nie miało prawa zaistnieć - dodał sędzia Kurowski.

 

Za najważniejszą okoliczność, która wpłynęła na nadzwyczajne obniżenie kary, sąd uznał stan zdrowia oskarżonego. - Oskarżonemu przypisano działanie w stanie ograniczonej w stopniu znacznym zdolności kierowania swoim postępowaniem - wyjaśnił sędzia. Zwracał przy tym uwagę, że chodziło o karę w przedziale 8-15 lat (obrona wnioskowała o karę poniżej tego progu).

 

Rodzinie zmarłej kobiety (czterem osobom: bratu i trójce dzieci) sąd zasądził po 10 tys. zł zadośćuczynienia; 500 zł zadośćuczynienia ma dostać mężczyzna, który próbował ratować kobietę.

 

Obrona nie wyklucza apelacji, ale decyzję podejmie po zapoznaniu się z pisemnym uzasadnieniem wyroku.

dk/ PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie