Broniarz: w przypadku niepowodzenia strajku, we wrześniu może nie rozpocząć się rok szkolny

Polska

- Nie bierzemy pod uwagę zmiany terminu strajku - powiedział w "Wydarzeniach i Opiniach" Sławomir Broniarz, przewodniczący Związku Nauczycielstwa Polskiego. Zaznaczył jednak, że wielu nauczycieli jest zdania, że w przypadku niepowodzenia protestu w kwietniu, we wrześniu może "nie rozpocząć się rok szkolny".

8 kwietnia ma rozpocząć się strajk w szkołach i innych placówkach oświatowych, w których - w wyniku referendum - uzyskana będzie zgoda na jego przeprowadzenie. Strajk ma być bezterminowy - decyzję o jego zakończeniu podejmie prezydium Zarządu Głównego ZNP.

 

Oznacza to, że termin protestu może zbiec się z zaplanowanymi na kwiecień egzaminami zewnętrznymi: 10, 11 i 12 kwietnia ma odbyć się egzamin gimnazjalny; a 15, 16 i 17 kwietnia - egzamin ósmoklasisty. 6 maja rozpoczną się zaś matury.

 

Związek domaga się 1000 zł podwyżki dla nauczycieli i pracowników oświaty. Referendum strajkowe ma rozpocząć się 5 marca i trwać przez pełne dwa tygodnie robocze.

 

Jak mówił gość Doroty Gawryluk "po 25 marca będziemy wiedzieli w jakiej liczbie szkół, przedszkoli, zakładów dydaktycznych będzie protest".

 

- Determinacja jest ogromna, chyba nie było tak od 1993 roku - mówił Broniarz, dodając, że nauczycielom "nie chodzi tylko o podwyżkę, lecz o radykalną zmianę w postrzeganiu oświaty. Trzeba zacząć od osoby najważniejszej, obok ucznia w szkole, czyli nauczyciela".

 

"Negatywna selekcja do zawodu"

 

Jak zauważył, obecnie nauczyciel na początku swojej kariery otrzymuje 1800 zł pensji, po pięciu latach studiów. Jego zdaniem to powoduje, że występuje "negatywna selekcja do zawodu". Zwrócił też uwagę, że różnica pomiędzy średnią pensją wyliczaną przez GUS, a pensją nauczyciela dyplomowanego wynosi 1500 zł. - Mamy dziurę, którą chcielibyśmy zasypać - stwierdził gość "Wydarzeń i Opinii". 

 

Zaznaczył, że ZNP zdaje sobie sprawę, że być może nie wywalczy całej podwyżki w jednym kroku, ale chce usiąść do poważnych rozmów, a nie takich, jakie proponuje resort edukacji.  

 

Pytany, dlaczego protest ma się odbyć w momencie, który może utrudnić organizację matur i egzaminów, stwierdził, że "inaczej nikt by się tym problemem nie przejął".

 

- W 2015 roku był protest, nikt się nie przejmował. Spływało jak woda po kaczce - mówił w Polsat News. Jednocześnie zapewniał, że "nie ma takiego nauczyciela, który świadomie chciałby szkodzić uczniom".

 

Przewodniczący ZNP zapewnił, że jak ZNP nic nie wywalczy teraz, "to pytanie pojawi się ponownie".

 

"Postawił w niezręcznej sytuacji pierwszą damę"

 

Broniarz odniósł się do sobotniej wypowiedzi Krzysztofa Szczerskiego z Kancelarii Prezydenta, który  w Programie III Polskiego Radia stwierdził, że "nauczyciele nie mają obowiązku życia w celibacie, w związku z powyższym także transfery, które są dzisiaj dokonywane dla polskich rodzin, na przykład 500 plus, też dotyczą nauczycieli".

 

- Postawił w niezręcznej sytuacji pierwszą damę - powiedział szef ZNP, przypominając, że Agata Kornhauser-Duda jest z zawodu nauczycielką. - Wydaje mi się, że minister ma na uwadze, że powinien przeprosić. Być może to słowo trudno przechodzi mu przez gardło - dodał. 

jm/ml/ Polsat News, polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie