Biernacki: wypadki SOP muszą być, bo kierowcy są niedouczeni i nie umieją jeździć

Polska

- Nie ma instruktorów w Służbie Ochrony Państwa. Proszę zwrócić uwagę, ile jest wypadków. One muszą być, bo kierowcy są niedouczeni i nie umieją jeździć. Dawniej do Biura Ochrony Rządu wybierano ludzi z antyterrorystów, policji, była selekcja, musiała to być osoba przygotowana. Teraz to przypomina drogę bardziej polityczną niż merytoryczną - powiedział w "Graffiti" b. szef MSWiA Marek Biernacki.

Na uwagę Piotra Witwickiego, że wcześniej także dochodziło do stłuczek i wypadków BOR, Biernacki stwierdził, że "przez wszystkie lata, a tutaj w jednej kadencji jest więcej wypadków niż przez wszystkie lata funkcjonowania BOR i to jest różnica". - Takiej ilości stłuczek i katastrof nie było - dodał.

 

Biernacki nie chciał komentować zabezpieczenia wizyty w Smoleńsku. - To były błędy w przygotowaniu całej wizyty i po stronie polskiej i rosyjskiej. Obawiam się, że szefowie BOR byli po prostu osobami, na które spadło to odium za katastrofę smoleńską - dodał.

 

Jak tłumaczył były minister, "przy organizacji SOP na nowo nie zmieniono funkcjonowania tej instytucji". - Zawsze uważałem, że osobą decydującą ws. bezpieczeństwa VIP-a powinien być szef ochrony. Powinien decydować o tym, czy lot może czy nie może się odbyć, czy przejazd jest bezpieczny, czy można zmienić miejsce spotkania. W Polsce tego nie ma. W Polsce ciągle o tym decydują politycy. Jeśli tego nie zmienimy, to do takich nieszczęść (jak katastrofa smoleńska - red.) może dochodzić - podkreślił. 

 

"Kierowców w BOR szkolili najlepsi" - m.in. kierowcy Formuły 1

 

Komendant Służby Ochrony Państwa gen. bryg. Tomasz Miłkowski złożył rezygnację z zajmowanego stanowiska, po wcześniejszych ustaleniach z ministrem Joachimem Brudzińskim - poinformowało we wtorek MSWiA. Według RMF FM, przyczyną dymisji może być incydent, który przytrafił się kierowcy premiera Mateusza Morawieckiego. Funkcjonariusz miał włączyć sygnały dźwiękowe w limuzynie premiera i nie mógł ich wyłączyć. Później miał zatrzasnąć limuzynę.

 

- Ta dymisja jest tak w sposób nagły przedstawiona opinii publicznej i zrealizowana, ale kryzys w SOP jest o wiele głębszy. Nie do końca odpowiada za niego pan generał i szef tej służby, ale odpowiada nadzór polityczny, który w sposób bezmyślny zdemontował BOR - powiedział Biernacki. 

 

Według posła, BOR "sprawdził się w historii Polski". - Był przez pewien czas służbą niedofinansowaną, co powodowało pewne uchybienia i błędy w działaniu, ale BOR po 1989 r. był instytucją, którą wyszkolili eksperci najlepszych służb ochroniarskich. Po 1990 r. Polska musiała zmienić cały system ochrony sojuszów, wybrano wtedy jako model Secret Service, także jako model jazdy kierowców - tłumaczył Biernacki. 

 

Były koordynator ds. służb specjalnych podkreślił, że instruktorów i kierowców w BOR szkolili najlepsi eksperci. - Z jednej strony szkolili nasi partnerzy zza oceanu, ale też największe firmy, eksperci z BMW, w większości mistrzowie świata w rajdach samochodowych, nawet dobrzy kierowcy z Formuły 1 - dodał.

prz/grz/ Polsat News
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie