Schetyna: żądamy i oczekujemy oficjalnych przeprosin od izraelskiego rządu
- Żądamy i oczekujemy oficjalnych przeprosin od izraelskiego rządu, od premiera Benjamina Netanjahu, od p.o. ministra spraw zagranicznych Israela Katza - powiedział w poniedziałek lider PO Grzegorz Schetyna. Dodał, że Katz "w sposób rasistowski, antypolski" zabrał głos.
Grzegorz Schetyna podkreślił, że "polska polityka zagraniczna musi być polityką dojrzałą". - Jeżeli ktoś nie umie jej robić, nie powinien się tym zajmować - ocenił polityk.
Według przewodniczącego PO, "w ostatnich dniach widzieliśmy, jak można rujnować wizerunek Polski na arenie międzynarodowej".
Zrujnowany wizerunek Polski na świecie
Jego zdaniem, "doszło do wpisania naszego kraju i naszej bolesnej historii w kampanię wyborczą, która trwa w Izraelu".
- Po wypowiedzi nie do zaakceptowania premiera Benjamina Netanjahu, który powinien za nią przeprosić, mamy do czynienia z następnym sygnałem, czyli tym, co powiedział MSZ rządu izraelskiego, który po raz kolejny w sposób rasistowski i antypolski zabrał głos - ocenił Schetyna.
Jak dodał lider PO, "żądamy i oczekujemy oficjalnych przeprosin od izraelskiego rządu, premiera i szefa MSZ".
Do sprawy odniósł się również rzecznik PO Jan Grabiec, który został zapytany w poniedziałek na antenie Radia Plus czy minister spraw zagranicznych Jacek Czaputowicz powinien zostać w Warszawie, czy polecieć do Izraela.
"Rząd PiS nawarzył nam wszystkim piwa"
Grabiec ocenił, że rząd PiS "niestety nawarzył nam wszystkim piwa". Ocenił, że konferencja antyirańska była nieudana i "przynosi - jak widać - bardzo negatywne skutki".
Jego zdaniem konferencja nie została odpowiednio przygotowana, a każdy z uczestników przyjechał z zupełnie innym nastawieniem. - Być może nasza dyplomacja niestety odpowiadała tylko za catering i udostępnienie sali, a nie za przygotowanie merytoryczne tej konferencji - wskazał. Ocenił, że to był błąd, który legł u podstaw planowania konferencji. - Jako gospodarz powinniśmy mieć wpływ na to, kogo zapraszamy i uzgadniać z uczestnikami konferencji stanowisko, które zostanie wypracowane. Okazało się, że podczas konferencji padły tak daleko idące deklaracje, które uruchomiły całą lawinę nieszczęść - dodał.
Odnosząc się do wypowiedzi szefa izraelskiego MSZ, że "Polacy kolaborowali z Niemcami" oraz wypowiedzi b. premiera Izraela, który miał powiedzieć, że "Polacy wyssali antysemityzm z mlekiem matki", Grabiec powiedział: "Uruchomienie lawiny wzajemnych pretensji, łącznie z tą skandaliczną wypowiedzią, która nie powinna nigdy paść, zwłaszcza nie powinna paść z ust przedstawiciela izraelskiego rządu, jest konsekwencją tego, co się wydarzyło w Warszawie. (...) Przecież ta konferencja miała miejsce kilkadziesiąt godzin temu".
"Naturalną konsekwencją powinny być przeprosiny"
Pytany, co "antyizraelskiego" się wydarzyło, odparł, że jest to pytanie do premiera Morawieckiego i premiera Netanjahu. Dodał, że to nie tłumaczy tej wypowiedzi, ale on tylko stwierdził, że "bardzo mocny antypolski przekaz, dotyczący negatywnej narracji o Holokauście, został wypowiedziany najpierw w Warszawie".
Jak ocenił Grabiec, wypowiedzi polityków izraelskich są "skandaliczne" i profesjonalna polska dyplomacja powinna doprowadzić do sytuacji, w której Polacy zostaną za nie przeproszeni. Powiedział też, że nie wie, czy dzisiaj dyplomacja premiera Morawieckiego czy prezydent Duda są w stanie do takiej sytuacji doprowadzić. - Naturalną konsekwencją tak skandalicznej wypowiedzi powinny być przeprosiny - podkreślił.
Dopytany, czy szef polskiej dyplomacji powinien lecieć na szczyt, Grabiec ocenił, że "jeśli w ramach tego szczytu miałyby paść słowa przeprosin, jeśli ta wizyta zostałaby przygotowana przez dyplomację polską i wysocy rangą przedstawiciele rządu Izraela przeprosiliby za te słowa, które teraz padły, to może być odpowiednie narzędzie". Jak podkreślił, "nie chce przesądzać, czy ten gest sam w sobie ma sens".
Dopytany, czy bez takiej gwarancji wylot Czaputowicza byłby niewskazany Grabiec stwierdził: "moim zdaniem to jest czas na działanie profesjonalnej dyplomacji. No, ale widzieliśmy po ostatnich dniach, jak ta dyplomacja działa, w jakim jest stanie". Dodał, że obawia się, że bez względu na to, czy przedstawiciel wysoki rangą Polski poleci czy nie poleci, sytuacja może eskalować. "To jest najgorszy scenariusz dla Polski" - ocenił.
"Premier odłożył decyzję"
Dziennik "Jerusalem Post" poinformował w czwartek wieczorem, że podczas pobytu w Warszawie premier Izraela Benjamin Netanjahu powiedział, że Polacy kolaborowali z nazistami w Holokauście.
Informację tę zdementowała później ambasador Izraela w Polsce Anna Azari oraz Kancelaria premiera Izraela. Według przedstawionych przez stronę izraelską wyjaśnień, w rzeczywistości szef izraelskiego rządu podczas rozmowy z dziennikarzami mówił o Polakach, nie o polskim narodzie ani państwie i odnosił się jedynie do tych Polaków, którzy współpracowali z nazistami.
Odnosząc się do słów przypisanych przez media izraelskie szefowi izraelskiego rządu, p.o. szefa MSZ Israel Kac stwierdził: "Nasz premier wyraził się jasno. Sam jestem synem ocalonych z Holokaustu. Jak każdy Izraelczyk i Żyd mogę powiedzieć: nie zapomnimy i nie przebaczymy. Było wielu Polaków, którzy kolaborowali z nazistami i - tak jak powiedział Icchak Szamir (b. premier Izraela), któremu Polacy zamordowali ojca, »Polacy wyssali antysemityzm z mlekiem matki«. I nikt nie będzie nam mówił, jak mamy się wyrażać i jak pamiętać naszych poległych".
W poniedziałek rano w radiowych "Sygnałach dnia" szef Kancelarii Premiera Michał Dworczyk powiedział, że "po wypowiedzi szefa izraelskiego MSZ jakikolwiek udział przedstawiciela Polski w szczycie V4 w Izraelu stoi pod dużym znakiem zapytania".
Polski resort SZ poinformował jednak później, że premier odłożył decyzję o udziale Jacka Czaputowicza w szczycie Grupy Wyszehradzkiej w Izraelu i oczekuje na odpowiednią reakcję władz izraelskich.