Ambasador Izraela została wezwana do MSZ ws. wypowiedzi Israela Katza
- Ambasador Izraela w Polsce Anna Azari została wezwana do MSZ w związku z wypowiedzią p.o. izraelskiego ministra spraw zagranicznych Israela Katza - poinformowała w poniedziałek rzecznik MSZ Ewa Suwara. Według reporterki Polsat News Anny Wachowskiej, rozmowa z izraelską ambasador trwała około 30 minut.
- Zakończyło się spotkanie wiceministra spraw zagranicznych Macieja Langa z ambasador Izraela w Polsce Anną Azari - poinformowała rzeczniczka MSZ Ewa Suwara. - Wysłuchaliśmy wyjaśnień strony izraelskiej"; MSZ nie udziela informacji co do szczegółów spotkania - dodała.
Wiceszef MSZ Szymon Szynkowski vel Sęk powiedział z kolei, że ministerstwu "zależy na tym, żeby tego typu wypowiedzi nie kładły się cieniem na relacje polsko-izraelskie".
- Oczekujemy na wyjaśnienia strony izraelskiej. Po to właśnie ambasador Azari została wezwana do MSZ - zaznaczyła rzeczniczka resortu.
Pytana, kto i czy w ogóle ktoś w obecnej sytuacji będzie reprezentował Polskę na szczycie V4 w Izraelu, Suwara powiedziała, że tę decyzję będzie podejmował premier.
- Wypowiedzi ministra Katza są nie tylko obraźliwe, ale wzmacniają negatywne emocje między naszymi narodami i przyczyniają się do wzrostu antypolonizmu oraz antysemityzmu. Oczekujemy, że po stronie izraelskiej nastąpi odpowiednia reakcja - podkreśliło z kolei na Twitterze MSZ.
Wypowiedzi nowego min. @IsraelMFA @Israel_katz są nie tylko obraźliwe, ale wzmacniają negatywne emocje między naszymi narodami i przyczyniają się do wzrostu antypolonizmu oraz antysemityzmu.
— Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP 🇵🇱 (@MSZ_RP) 18 lutego 2019
Oczekujemy, że po stronie izraelskiej nastąpi odpowiednia reakcja.
"Nasz premier wyraził się jasno"
W poniedziałek i we wtorek w Jerozolimie miał odbyć się szczyt Grupy Wyszehradzkiej. W czwartek "Jerusalem Post" podał, że podczas pobytu w Warszawie premier Izraela powiedział, iż Polacy kolaborowali z nazistami w Holokauście. Informację tę zdementowała później ambasador Izraela w Polsce Anna Azari. Jak przekazała w niedzielę rzeczniczka rządu Joanna Kopcińska, Benjamin Netanjahu potwierdził, że w trakcie czwartkowego briefingu w żadnym momencie nie przypisywał Polsce ani polskiemu narodowi odpowiedzialności za niemieckie zbrodnie popełnione w czasie II wojny światowej i że nie padła z jego strony nawet najmniejsza sugestia tego rodzaju.
W niedzielę p.o. izraelskiego ministra spraw zagranicznych Israel Katz, odnosząc się do słów przypisanych przez media izraelskie szefowi izraelskiego rządu stwierdził: "Nasz premier wyraził się jasno. Sam jestem synem ocalonych z Holokaustu. Jak każdy Izraelczyk i Żyd mogę powiedzieć: nie zapomnimy i nie przebaczymy. Było wielu Polaków, którzy kolaborowali z nazistami i - tak jak powiedział Icchak Szamir (b. premier Izraela - red.), któremu Polacy zamordowali ojca, »Polacy wyssali antysemityzm z mlekiem matki«. I nikt nie będzie nam mówił, jak mamy się wyrażać i jak pamiętać naszych poległych".
Do tej wypowiedzi premier Morawiecki odniósł się w poniedziałek w rozmowie z dziennikarzami. - W tej chwili czekamy na stanowczą reakcję na karygodne i niedopuszczalne rasistowskie po prostu słowa nowo powołanego ministra spraw zagranicznych Izraela. To jest coś, co na pewno nie może pozostać bez reakcji - mówił szef rządu.
- Z mojej strony sprawa jest absolutne oczywista i jeżeli takiej reakcji po tamtej stronie nie będzie, to będziemy życzyli im jak najlepszych obrad, ale pan minister Jacek Czaputowicz również nie uda się na to spotkanie do Izraela. Za 2-3 godziny się to rozstrzygnie - oświadczył premier.
Bez Polski w Izraelu
- Podjąłem decyzję o odwołaniu wizyty polskiej delegacji na szczyt V4 w Izraelu; więc również nie pojedzie tam minister spraw zagranicznych Jacek Czaputowicz - powiedział w poniedziałek w Białobrzegach (Mazowieckie) premier Mateusz Morawiecki.
- Podjąłem taką decyzję ponieważ słowa, które padły z ust ministra Katza są absolutnie niedopuszczalne - wyjaśnił szef rządu.