Prokuratorzy chcą kary do 25 lat więzienia dla byłego szefa sztabu wyborczego Trumpa

Świat
Prokuratorzy chcą kary do 25 lat więzienia dla byłego szefa sztabu wyborczego Trumpa
PAP/EPA/SHAWN THEW

Prokuratorzy z zespołu prokuratora specjalnego Roberta Muellera domagają się kary od 20 do 25 lat dla b. szefa sztabu wyborczego Donalda Trumpa, Paula Manaforta. Ich wniosek został przesłany do sądu federalnego dla wschodniego dystryktu Wirginii w piątek.

Ich zdaniem 69-letni obecnie Paul Manafort, którego sąd w pierwszej, grudniowej rozprawie, jaka toczyła się w Aleksandrii w stanie Wirginia, uznał winnym zarzutów, powinien odbyć karę więzienia obejmującą okres od 19 lat i 6 miesięcy (19,6) do 24 lat i czterech miesięcy (24,4).

 

Informację o wniosku prokuratora Muellera wraz z kopią dokumentu skierowanego do sądu opublikował w piątek amerykański portal informacyjny Axios.

 

"W końcowym rozrachunku, Manafort zachowywał się przez ponad dekadę tak, jak by był ponad prawem, pozbawiając budżet rządu federalnego oraz inne instytucje finansowe wpływów opiewających na miliony dolarów. Wyrok powinien zatem odpowiadać ciężarowi popełnionych przestępstw i posłużyć jako sposób na odstraszenie i ustrzeżenie samego Manaforta oraz innych osób od wejścia na drogę takiego postępowania" - czytamy w uzasadnieniu wniosku, które opublikowano na portalu Axios.

 

"Dla 69-letniego Manaforta taka kara byłaby w istocie dożywociem" - zauważa w komentarzu Axios. Przypomina też, że w sprawie Manaforta toczy się jeszcze inna sprawa w sądzie w Waszyngtonie, który uznał niedawno, że b. współpracownik Trumpa pogwałcił warunki współpracy z prokuratorem specjalnym Muellerem. "A to oznacza, że żadne środki łagodzące, jakie mogłyby wynikać z ugody, nie będą mieć zastosowania" - wskazuje portal.

 

Wyrok w tej sprawie zapadł w środę. W ocenie sądu w Waszyngtonie Manafort kłamał podczas zeznań w śledztwie prokuratora specjalnego Roberta Muellera, prowadzącego dochodzenie w sprawie rzekomej ingerencji Rosjan w amerykańskie wybory prezydenckie w 2016 roku i kontaktów sztabu wyborczego Trumpa z Kremlem.

 

Sędzia Amy Berman Jackson uznała, że Manafort świadomie kłamał, gdy chodzi o jego kontakty z powiązanym z rosyjskim wywiadem Konstantinem Kilimnikowem. Wyjaśniła, że istniały też przesłanki do uznania Manaforta winnym kłamstwa w dwóch innych sprawach, ale sąd nie potwierdził ich i oskarżony został ostatecznie oczyszczony z tych zarzutów.

 

18 zarzutów

 

O próby świadomego wprowadzania w błąd oskarżyli w listopadzie Manaforta prokuratorzy federalni pracujący dla Muellera. Poinformowali oni też sąd, że tym samym złamał on warunki ugody z Muellerem. Nie podano wtedy bliższych szczegółów, ale Mueller obiecał je ujawnić w raporcie przed wydaniem wyroku.

 

W niezakończonym jeszcze postępowaniu sądowym zespół Muellera postawił Manafortowi 18 zarzutów karnych dotyczących prania brudnych pieniędzy, niezarejestrowania się w USA jako "zagraniczny agent" (tj. lobbysta na rzecz obcego państwa), składania fałszywych oświadczeń, oszustw bankowych i podatkowych oraz utrudniania działania wymiaru sprawiedliwości i spisku na rzecz takiego utrudniania, a także usiłowania wpłynięcia na zeznania potencjalnych świadków. W pierwszej rozprawie, która toczyła się w Aleksandrii w stanie Wirginia, uznano go za winnego ośmiu zarzutów.

 

Prokurator specjalny uznał też, iż Manafort w okresie, w którym był szefem sztabu wyborczego Trumpa, dostarczał oskarżonemu o powiązania z rosyjskim wywiadem Kilimnikowi dane dotyczące sondaży wyborczych. Nie jest jasne, czy dane te były poufne, ale czyni to bardziej prawdopodobnym scenariusz, w którym Rosja otrzymywała informacje od bezpośredniego otoczenia Trumpa, które wykorzystywała do ingerowania w przebieg amerykańskich wyborów.

 

Przyznał się do udziału w intrydze przeciwko USA

 

Manafort zgodził się na współpracę z FBI po zakończeniu procesu przed sądem federalnym w Aleksandrii. W ramach układu z Muellerem przyznał się do udziału w intrydze przeciwko USA oraz w spisku mającym utrudnić działanie wymiaru sprawiedliwości. Wyrok w jego sprawie miał zostać ogłoszony w marcu, ale ponieważ prokurator specjalny wniósł o jego przyśpieszenie, może zapaść jeszcze w lutym.

 

Mueller, który ma bardzo szerokie uprawnienia w ramach swego śledztwa, bada, czy sztab wyborczy Trumpa był w zmowie z rosyjskimi władzami oraz czy Trump - już jako głowa państwa - próbował utrudniać prowadzenie śledztwa.

 

Amerykański prezydent zaprzeczył jeszcze w styczniu, że wiedział o tym, iż szef jego kampanii prezydenckiej Paul Manafort udostępniał Rosjanom dane sondażowe sztabu wyborczego.

zdr/ PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie