Leczył ludzi na podstawie wyglądu tęczówki. Odpowie za narażenie na niebezpieczeństwo utraty życia

Polska
Leczył ludzi na podstawie wyglądu tęczówki. Odpowie za narażenie na niebezpieczeństwo utraty życia
pixabay.com/ Free-Photos

Mężczyzna, który bez uprawnień leczył ludzi, stawiając diagnozę na podstawie wyglądu tęczówki stanął w czwartek przed Sądem Rejonowym Szczecin Centrum. Sąd wyłączył jawność rozprawy.

Mężczyzna prowadził działalność, polegającą m.in. na świadczeniu usług z zakresu irydologii (działu medycyny alternatywnej, zajmujący się diagnozowaniem chorób na podstawie wyglądu tęczówki) i dietetyki. Mężczyzna przyjmował pacjentów w Szczecinie, Warszawie, Wrocławiu, Gdańsku, Rzeszowie, Poznaniu, Łodzi, Krakowie i w Katowicach.

 

Śledczy podali, że w lipcu 2016 r. do jego gabinetu w Szczecinie przyszła kobieta, zaniepokojona swym stanem zdrowia i złym samopoczuciem. Mężczyzna "zbadał" jej tęczówki oczu i na tej podstawie postawił diagnozę.

 

Później miał utwierdzać kobietę w błędnym przekonaniu, że stwierdzone przez niego zmiany chorobowe nie są nowotworem złośliwym i nie informował jej o potrzebie udania się do specjalisty. Miał też zapewniać, że zaordynowane przez niego leczenie jest skuteczne.

 

Ze względu na pogorszenie stanu zdrowia kobieta pod koniec lipca 2017 r. trafiła do szpitala. Tam przeprowadzono jej specjalistyczne badania, które wykazały u niej rozwój choroby nowotworowej.

 

"Udzielanie bez uprawnień świadczeń zdrowotnych"

 

Krzysztof Ż. usłyszał zarzut z art. 160 par. 1 kk, tj. narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia, albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Grożą mu za to 3 lata więzienia. Jak zaznaczyła prokuratura, dodatkowo "udzielanie bez uprawnień świadczeń zdrowotnych polegających na rozpoznawaniu chorób oraz ich leczeniu w celu osiągnięcia korzyści majątkowej stanowi przestępstwo, o jakim mowa w artykule 58 ust. 2 ustawy z dnia 5 grudnia 1996 r. o zawodach lekarza i lekarza dentysty, które jest zagrożone karą grzywny, ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku".

 

Wobec mężczyzny zastosowano środki zapobiegawcze, m.in. w postaci poręczenia majątkowego, dozoru policji i nakazu powstrzymania się od prowadzenia działalności. Podczas przesłuchania Krzysztof Ż. nie przyznał się do stawianego zarzutu.

 

Wyłączona jawność rozprawy na wniosek obrończyni

 

W czasie czwartkowej rozprawy o wyłączenie jawności wnioskowała obrończyni oskarżonego. Argumentowała, że "z uwagi na wrzawę medialną wokół tej sprawy oskarżony otrzymuje pogróżki, grożono mu śmiercią". Dodatkowo wskazała, że w aktach sprawy zgromadzona została dokumentacja szeregu różnych schorzeń wielu osób, które to dane "nie powinny być ujawnione publicznie". Druga z obrończyń dodała, że Krzysztof Ż. zamierzał złożyć w czwartek wyjaśnienia, "w których zamierza odnieść się także do stanu zdrowia pokrzywdzonej".

Wnioskowi nie sprzeciwiła się prokurator. Sędzia Patrycja Gac zdecydowała o wyłączeniu jawności procesu.

 

Kolejna rozprawa została zaplanowana na 21 marca.

ked/ PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie