Wraca sprawa kobiet, które blokowały Marsz Niepodległości. Będzie rozpatrzona ponownie

Polska
Wraca sprawa kobiet, które blokowały Marsz Niepodległości. Będzie rozpatrzona ponownie
Polsat News

Sąd skierował sprawę 14 kobiet poszkodowanych podczas marszu z 11 listopada 2017 r. do ponownego rozpatrzenia - poinformowało Amnesty International na Twitterze. Chodzi o incydent, kiedy grupa mężczyzn siłą usunęła kobiety blokujące przemarsz. Były przez nich kopane i szarpane. Prokuratura sprawę umorzyła, a kobiety ukarano grzywną za "zakłócanie" zgromadzenia.

13 lutego w Sądzie Rejonowym w Warszawie odbyło się posiedzenie w sprawie zażalenia, które kobiety złożyły na umorzenie postępowania w sprawie przemocy. 

 

 

Kobiety skandowały antyfaszystowskie hasła

 

Kilkanaście kobiet z ruchu Obywatele RP oraz Strajku Kobiet podczas Marszu Niepodległości 11 listopada 2017 r. rozwinęło transparent "Faszyzm Stop". Transparent został zniszczony przez uczestników marszu. Kobiety usiadły wówczas na jezdni i skandowały antyfaszystowskie hasła. Otoczyła je grupa mężczyzn, doszło do szarpaniny. 

 

- Kiedy już leżałyśmy na ziemi kopane, usłyszałam od jednego zakapturzonego z panów, z twarzą zasłoniętą szalikiem Legii, z tego, co się nie mylę, "trzeba dla ciebie kur** odkurzyć komory gazowe" – relacjonowała Ewa Błaszczyk, jedna z uczestniczek.

 

Zachowanie grupy narodowców sfilmowała Katarzyna Kwiatkowska. Jej nagranie pokazywało też, jak zareagowały służby porządkowe marszu. Protestujące wyniesiono z trasy manifestacji.

 

Zachowanie "nie naruszyło interesu społecznego"

 

Warszawska prokuratura w sierpniu 2018 r. umorzyła postępowanie wobec osób, które kopały, opluwały i wyzywały blokujące przemarsz kobiety. - Takie zachowanie "nie naruszyło interesu społecznego", a miało na celu "okazanie niezadowolenia" - uzasadniła wówczas prokuratura . - Nigdy nie czułam się tak wykluczona przez moje państwo - oceniła wtedy jedna z pokrzywdzonych.

 

Prokuratura Okręgowa w Warszawie nie doszukała się znamion przestępstwa. "Uzasadniono umorzenie m.in. tym, że kopnięcia, popychanie i zniewagi »oceniane obiektywnie wskazują na to, że nie były one objęte umyślnością. Zamiarem atakujących nie było bowiem pobicie pokrzywdzonych, lecz okazanie swojego niezadowolenia, że znalazły się one na trasie ich przemarszu«" - poinformowała na Facebooku Zofia Marcinek z Warszawskiego Strajku Kobiet i uczestniczka zdarzeń z 11 listopada 2017 r.

 

"Umiejscowienie obrażeń (...) wskazuje że przemoc ze strony napastników nakierowana była na mniej newralgiczne części ciała, toteż nie można mówić, aby zamiarem atakujących był skutek w postaci narażenia pokrzywdzonych na niebezpieczeństwo" - głosi uzasadnienie, które opublikowała Marcinek.

 

200 zł dla kobiet za utrudnianie przemarszu

 

We wrześniu 2018 roku Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieście uznał, że siadając na trasie przemarszu i utrudniając przemieszczenie się jego uczestnikom kobiety usiłowały "przeszkodzić w przebiegu niezakazanego zgromadzenia publicznego Marsz Niepodległości 2017, co jest wykroczeniem z art. 52 ust. 2 pkt. 1 kodeksu wykroczeń". Grzywnę w wysokości po 200 zł miało zapłacić dziewięć spośród czternastu kobiet chcących zablokować marsz. 

 

11 listopada 2017 r. pod hasłem "My chcemy Boga" ulicami Warszawy w Marszu Niepodległości przeszło - jak szacuje policja - ok. 60 tys. osób. Uczestnicy demonstracji, oprócz polskich flag, nieśli także m.in. transparenty z hasłami: "Wszyscy różni, wszyscy biali", "Europa tylko dla białych".

msl/luq/ PAP, polsatnews.pl, Amnesty International
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie