Senacka komisja nie wniosła poprawek do noweli ustawy o jawności wynagrodzeń w NBP

Polska
Senacka komisja nie wniosła poprawek do noweli ustawy o jawności wynagrodzeń w NBP
Polsat News

Senacka komisja finansów nie wniosła w czwartek wieczorem poprawek do noweli ustawy, która ujawni zarobki kadry kierowniczej w NBP oraz będzie regulować wysokość jej wynagrodzeń. Nowela została w nocy ze środy na czwartek uchwalona przez Sejm. Zgodnie z nią, maksymalne wynagrodzenie np. dyrektorów, nie będzie mogło przekroczyć 0,6-krotności wynagrodzenia prezesa NBP.

- Ta ustawa miała ogromne poparcie w Sejmie. W związku z czym wymaga zapewne ustaleń klubowych, w ramach klubów w Senacie. Stawiam wniosek o przyjęcie ustawy bez poprawek, przy założeniu, że poprawki mogą się pojawić po decyzjach klubów w trakcie debaty - powiedział przewodniczący komisji Grzegorz Bierecki (PiS).

 

Za uchwaleniem ustawy głosowało 352 posłów, przeciw było 18, wstrzymało się od głosu 41 parlamentarzystów. Teraz nowela ustawy o prowadzeniu działalności gospodarczej przez osoby pełniące funkcje publiczne oraz ustawy o Narodowym Banku Polskim trafi pod obrady Senatu.

 

Posłowie zdecydowali w bloku głosowań, by przyjąć jedną poprawkę, zgłoszoną przez PiS. Jak tłumaczył w środę wieczorem przewodniczący sejmowej Komisji Finansów Publicznych Andrzej Szlachta (PiS) poprawka ta przywraca pierwotny zapis w projekcie ustawy w brzmieniu: "wielkość środków na wynagrodzenia ustalana jest corocznie w planie finansowym NBP, z uwzględnieniem poziomu płac w sektorze bankowym". Chodzi o zapis w ustawie o NBP z 29 sierpnia 1997 r.

 

- I taki zapis funkcjonował. I pani wiceprezes podczas dyskusji również zwracała się, żeby ten przepis zachować, bo on jest potrzebny do kształtowania polityki w zakresie wynagradzania. I myśmy to uwzględnili. I przywracamy to - mówił podczas prac nad nowelą Szlachta.

 

Odrzucono poprawki opozycji

 

Posłowie nie poparli za to czterech zmian zaproponowanych przez PO-KO (dwie poprawki) oraz Kukiz'15 i PSL-UED.

 

Jedna z odrzuconych poprawek PO-KO miała wprowadzić przepis przejściowy, który miał wskazywać, że członkowie zarządu NBP oraz osoby zajmujące kierownicze stanowiska w banku złożą oświadczenia majątkowe za 2018 rok do 31 marca br. Według polityków PO, przyjęcie tej zmiany pozwoliłoby dowiedzieć się, jakie są zarobki szefowej departamentu komunikacji i promocji Martyny Wojciechowskiej, o których w grudniu ub.r. pisała Gazeta Wyborcza.

Uchwalona przez Sejm nowelizacja stanowi, że pensja prezesa i wiceprezesów NBP jest ustalana na podstawie przepisów o wynagradzaniu osób zajmujących kierownicze stanowiska państwowe. Z kolei zasady wynagradzania pracowników NBP są ustalane przez zarząd banku w drodze uchwały. Maksymalne wynagrodzenie dla poszczególnych pracowników, poza wiceprezesami oraz członkami zarządu NBP, nie będzie mogło przekroczyć 0,6-krotności (60 proc.) wynagrodzenia prezesa NBP.

 

Nowe przepisy stanowią ponadto, że uchwała zarządu NBP ws. zasad wynagradzania będzie jawna i publikowana w Biuletynie Informacji Publicznej na stronie NBP. Na BIP-ie NBP-u publikowana ma być także wysokość wynagrodzenia prezesa, wiceprezesów, członków zarządu NBP i osób zajmujących stanowiska dyrektora oddziału okręgowego, dyrektora departamentu (komórki równorzędnej) i ich zastępców oraz osób zajmujących stanowiska równorzędne pod względem płacowym ze stanowiskiem dyrektora departamentu i jego zastępcy.

 

W noweli znajduje się również przepis, który nakazuje upublicznić m.in. zarobki prezesów, wiceprezesów, członków zarządu NBP oraz pracowników banku zajmujących stanowiska dyrektora oddziału okręgowego, dyrektora departamentu i ich zastępców za lata 1995-2018. Informacja o wysokości wynagrodzeń najważniejszych osób w NBP (w tym prezesa, dyrektorów itp.) będzie publikowana do 31 marca każdego roku, za poprzedni rok.

 

Nowe przepisy nakładają też obowiązek na zarząd NBP do dostosowania zasad wynagradzania pracowników banku do wymogów nowelizacji w ciągu 30 dni od wejścia w życie nowych przepisów.

 

Wiceszefowa NBP Anna Trzecińska mówiła w środę wieczorem, że nowe przepisy muszą szanować niezależność finansową NBP. - Aby projekt ustawy był zgodny z zasadą niezależności finansowej, powinien on uwzględniać mechanizm współpracy z NBP, na wypadek, gdyby NBP uznało, że zachodzi konieczność wprowadzenia wyjątku od ustawowego ograniczenia wysokości wynagrodzeń - wskazywała.

 

Jak mówiła, te ograniczenie wysokości jest w postaci wskaźnika 0,6. - Czyli musimy wypracować taki mechanizm i tu istnieje szereg scenariuszy, żeby sprostać, żeby nie było zarzutu, że projekt ustawy jest niezgodny. (...) można zlikwidować 0,6, można ustanowić mechanizm, który daje nam możliwość elastycznego podwyższania 0,6 do np. 0,7, czy 0,8, po to, żeby uniknąć tych konsekwencji wynikających z ryzyka odpływu kadry z NBP - tłumaczyła wiceprezes NBP.

 

Dwa inne projekty

 

Sejm pracował w sumie nad trzema projektami przygotowanymi przez kluby PiS, PO-KO i Kukiz'15. Wiodącym był projekt partii rządzącej. Projekt PO-KO proponował ograniczenie prowadzenia działalności gospodarczej przez osoby pełniące funkcje publiczne poprzez dodanie do katalogu osób obowiązanych do składnia oświadczeń majątkowych członków zarządu NBP oraz osoby zajmujące kierownicze stanowiska w NBP. Zgodnie z nim mieliby oni obowiązek złożyć oświadczenia majątkowe do dnia 31 marca 2019 r., według stanu na dzień 31 grudnia 2018 r.

 

Z kolei projekt Kukiz'15 miał odebrać kontrolę zarządowi NBP nad wysokością i zasadami wynagrodzeń w banku i przekazać ją Sejmowi.

 

Jednym z głównych zastrzeżeń wobec ustawy, jaki pojawiał się podczas prac w Sejmie było to, że nie był on skonsultowany z Europejskim Bankiem Centralnym. Prawnicy sejmowi wskazywali na przepisy Traktatu UE, który wymaga notyfikacji projektów ustaw dotyczących banków centralnych w państwach członkowskich właśnie z EBC.

 

W środę EBC w opinii do projektów trzech ustaw (PiS, PO i Kukiz'15) wskazał, że będą one naruszać niezależność finansową banku, jeśli negatywnie wpłynęłyby na realizację zadań przez NBP. Bank ocenił, że wszystkie trzy projekty ustaw, które zostały złożone, mają zastosowanie do organów decyzyjnych oraz pracowników NBP i wywierają bezpośredni wpływ na ich funkcjonowanie.

 

"Zawarte w projektach legislacyjnych zmiany prowadzące do obniżenia wynagrodzeń są niezgodne z zasadą niezależności finansowej, jeśli negatywnie wpłyną na zdolność NBP do zatrudniania i zatrzymywania pracowników w celu niezależnego wykonywania zadań nałożonych na NBP w Traktacie i Statucie EBC" - napisano w opinii banku.

 

- Informację na temat stanowiska Europejskiego Banku Centralnego poznałem właściwie po złożeniu sprawozdania z internetu. Natomiast nie możemy myślę opierać się na informacjach internetowych. Moje przypuszczenie jest takie, że EBC skieruje na ręce pana marszałka, który wystąpił o notyfikację, formalnie dokument o stanowisku. I z tym stanowiskiem zapoznamy się jako komisja. I mamy jeszcze drogę procedowania tego projektu w Senacie - komentował w środę wieczorem opinię EBC Andrzej Szlachta (PiS).

 

Proponowane przez PiS zmiany krytykowały też działające w NBP związki zawodowe i przedstawicielki banku - wiceprezes Anna Trzecińska i zastępca dyrektora departamentu kadr Ewa Raczko. Najwięcej kontrowersji wzbudziła propozycja PiS, by wynagrodzenia dla poszczególnych kategorii stanowisk w NBP kształtował zarząd banku, przy założeniu, że maksymalne wynagrodzenie nie może przekroczyć 0,6-krotności wynagrodzenia całkowitego prezesa NBP.

 

Wiceprezes NBP mówiła, że każda próba wyznaczania wskaźników, ograniczania wynagrodzenia jest ingerencją w niezależność banku centralnego. Informowała ponadto, że w banku trwają prace nad siatką płac, którą "chcemy przedstawić w podziale na stanowiska na minimum i na maksimum". - Chcemy to upublicznić. Zarząd podejmie takie uchwały w najbliższym czasie, tak, żeby ta transparentność była zachowana - deklarowała Trzecińska.

 

Ewa Raczko ostrzegała z kolei, że w wyniku proponowanych zmian w ustawie, z NBP może odejść ok. jednej czwartej pracowników. - I ta obawa dotyczy tych, którzy najlepiej zarabiają, najlepiej są opłacani, bo mają największą wiedzę i najlepsze kompetencje - tłumaczyła.

 

Andrzej Szlachta tłumaczył w rozmowie z dziennikarzami, że nowe przepisy wychodzą na przeciw oczekiwaniom opinii publicznej, co do zarobków i ich wysokości w NBP.

 

Przygotowane przez posłów zmiany w sposobie kształtowania płac w NBP są konsekwencją doniesień medialnych dotyczących wynagrodzeń współpracowniczek prezesa NBP Adama Glapińskiego - szefowej departamentu komunikacji i promocji Martyny Wojciechowskiej oraz dyrektor gabinetu prezesa NBP Kamili Sukiennik. Pod koniec grudnia ub.r. "Gazeta Wyborcza" donosiła, że zarobki Wojciechowskiej wynoszą ok. 65 tys. zł "wraz z premiami, dodatkowymi dochodami i bonusami", czemu bank zaprzeczył.

 

Kilka tygodni temu zastępca dyrektora departamentu kadr w NBP Ewa Raczko zapewniała podczas konferencji prasowej, że "żaden z dyrektorów w NBP nie otrzymuje powszechnie i nieprawdziwie podawanego w mediach miesięcznego wynagrodzenia w wysokości ok. 65 tys. zł bądź wyższej".

 

Prezes NBP Adam Glapiński mówił, że pod ustawą dotyczącą jawności wynagrodzeń w NBP podpisze się "obydwoma rękoma".

jm/luq/ PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie