Serbia: w Belgradzie salwy honorowe i bicie dzwonów na powitanie Putina

Świat
Serbia: w Belgradzie salwy honorowe i bicie dzwonów na powitanie Putina
PAP/EPA/MAXIM SHIPENKOV

Prezydent Rosji Władimir Putin przybył w czwartek do stolicy Serbii, Belgradu. Kiedy jechał przez stołeczne ulice, słychać było bicie kościelnych dzwonów i salwy honorowe, a stojący wzdłuż trasy ludzie machali rosyjskimi i serbskimi flagami - relacjonuje AP.

Prezydencki Ił-96 w serbskiej przestrzeni powietrznej był eskortowany przez myśliwiec MiG-29, który Rosja niedawno podarowała Serbii.

W mieście z okazji wizyty pojawiło się wiele billboardów z flagami Rosji i Serbii. Na jednym z nich, jak zwróciło uwagę Radio Wolna Europa (RWE), widnieje napis: "Witamy szanownego prezydenta Putina, drogiego przyjaciela".

 

"Niezawodny" partner Moskwy

 

W telewizyjnym oświadczeniu prezydent Serbii Aleksandar Vuczić podziękował Rosji za wsparcie serbskiej integralności terytorialnej i dodał, że pomimo tego, że Serbia to mały kraj, to pozostaje "niezawodnym" partnerem Moskwy. Z kolei Putin podziękował Serbii za ciepłe powitanie, a prezydentowi za jego osobisty wkład w "braterskie" więzi między tymi dwoma państwami. W prezencie od Vuczicia Putin otrzymał psa - trzymiesięcznego szczeniaka rasy sarplaninac.

 

Według Associated Press w związku z wizytą Putina do stolicy zwieziono tysiące zwolenników Vuczicia, którzy mają zgromadzić się przed największą prawosławną świątynią na Bałkanach - cerkwią św. Sawy, do której planują udać się prezydenci.

 

Kilka serbskich liberalnych organizacji wydało oświadczenia, w których wyrażono sprzeciw wobec "gloryfikacji autorytarnego reżimu Władimira Putina". W ostatnim czasie w Serbii każdego tygodnia odbywają się demonstracje przeciwko Vucziciovi, którego rządy jego oponenci określają mianem autorytarnych.

 

Gazociąg Turecki Potok

 

W czasie konferencji prasowej w Belgradzie Putin zapewnił, że Rosja jest gotowa zainwestować 1,4 mld dolarów, by przeprowadzić przez terytorium Serbii gazociąg Turecki Potok (Turkish Stream). Jak podaje rosyjska "Nowaja Gazieta", podczas wizyty mają zostać podpisane rosyjsko-serbskie porozumienia m.in. w dziedzinie transportu, energetyki i gospodarki cyfrowej.

 

Oprócz współpracy w sferze gospodarczej i kulturalnej oba kraje utrzymują silne relacje w dziedzinie wojskowości, m.in. poprzez organizowanie wspólnych manewrów - zauważa RWE.

 

Putinowi w Belgradzie towarzyszą m.in. minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow, minister energetyki Aleksandr Nowak i prezes Gazpromu Aleksiej Miller.

 

Serbia utrzymuje bliskie relacje z Rosją pomimo tego, że formalnie dąży do członkostwa w UE - zaznacza AP. Belgrad nie poparł zachodnich sankcji na Rosję w związku z agresją na Ukrainie i zapewnia, że nie dołączy do NATO.

 

Koń trojański w unijnym bloku

 

Jak wskazuje AP, Putin oficjalnie nie sprzeciwia się dążeniu Serbii do UE. Według ekspertów może być to spowodowane tym, że Moskwa chce mieć wiernego partnera - a nawet konia trojańskiego - w unijnym bloku.

 

W przeddzień wizyty w Serbii Putin w wywiadach dla serbskich mediów oskarżył USA i inne zachodnie kraje o destabilizowanie Bałkanów przez "utwierdzanie swej dominującej roli" w regionie.

 

Według RWE Putin jest jednym z najbardziej popularnych zagranicznych przywódców w Serbii. Zgodnie z niedawnym badaniem przeprowadzonym przez firmę Faktor Plus 57 proc. mieszkańców Serbii uznaje Putina za cieszącego się największym zaufaniem zagranicznego polityka. Jego popularność wynika m.in. z tego, że Kreml nie uznaje niepodległości Kosowa, byłej serbskiej prowincji - konstatuje AP.

 

Putin oskarża Kosowo

 

Władimir Putin oskarżył władze Kosowa o prowokacyjne działania. Wymienił wśród nich decyzję o powołaniu przez Kosowo regularnej armii, która -według niego - może doprowadzić do destabilizacji regionu.

 

Putin ocenił też, że decyzja Prisztiny o powołaniu armii jest nielegalna i potęguje napięcie między Kosowem i Serbią.

 

- Niestety w ostatnim czasie kosowskie władze podjęły serię prowokacyjnych kroków, co znacznie zaostrzyło sytuację, przede wszystkim mam na myśli oświadczenie kosowskiej strony z 14 grudnia o utworzeniu tzw. armii Kosowa. Niewątpliwie jest to bezpośrednie naruszenie rezolucji ONZ, która nie pozwala na utworzenie na terytorium Kosowa jakichkolwiek formacji wojskowych, oprócz międzynarodowego oenzetowskiego kontyngentu - powiedział Putin w czasie konferencji prasowej po spotkaniu z prezydentem Serbii Aleksandarem Vucziciem.

 

Armia Kosowa

 

Wcześniej utworzenie przez Kosowo armii potępiło też rosyjskie MSZ, według którego działanie to narusza rezolucję Rady Bezpieczeństwa ONZ i grozi destabilizacją Bałkanów.

 

Przeciwko grudniowej decyzji parlamentu w Kosowie o utworzeniu własnej armii protestuje Serbia, która ostrzega, że nie przyczyni się to do zwiększenia bezpieczeństwa w regionie.

 

Zgodnie z ustawą, istniejące obecnie, liczące 4000 osób, lekko uzbrojone Siły Bezpieczeństwa Kosowa - które zajmują się głównie obroną terytorialną i reagowaniem na sytuacje kryzysowe - zostaną przekształcone w regularną armię. Docelowo ma ona liczyć 5000 osób stałego personelu i 3000 rezerwistów. Według rządu w Prisztinie proces tworzenia armii potrwa co najmniej 10 lat.

 

Utworzone zostanie też ministerstwo obrony, którego obecnie w Kosowie nie ma. Od czasu interwencji NATO w 1999 r. za bezpieczeństwo Kosowa odpowiadają kierowane przez Sojusz siły międzynarodowe.

 

Kosowo ogłosiło niepodległość 17 lutego 2008 roku. Kraj ten jest uznawany przez 115 państw, w tym przez 23 z 28 krajów Unii Europejskiej (oprócz Cypru, Grecji, Hiszpanii, Rumunii i Słowacji). Niepodległości tego państwa nie uznały, oprócz Serbii oraz Bośni i Hercegowiny, także Rosja i Chiny

las/ PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie