Brytyjski minister ostrzega: może nie dojść do Brexitu
Jeśli wynegocjowane przez brytyjską premier Theresę May z UE porozumienie w sprawie Brexitu nie uzyska w przyszłym tygodniu aprobaty Izby Gmin, do Brexitu może nie dojść - oświadczył w piątek minister spraw zagranicznych W. Brytanii Jeremy Hunt.
Ostrzegł, że jeśli parlament odrzuci to porozumienie, może dojść do "paraliżu Brexitu", a w efekcie do wstrzymania planowanego wyjścia W. Brytanii z UE.
Hunt wyraził zarazem przekonanie, że brytyjski parlament jest zdecydowany nie dopuścić do Brexitu bez porozumienia.
W listopadzie rząd w Londynie zakończył negocjacje z Komisją Europejską w sprawie niezbędnego porozumienia, ale nie zostało ono jeszcze przyjęte przez brytyjski parlament. Pierwotnie głosowanie nad tym porozumieniem było zaplanowane na połowę grudnia, ale z obawy przed porażką rządu na dużą skalę zostało przełożone i odbędzie się we wtorek 15 stycznia.
Zdaniem ekspertów szefowa mniejszościowego rządu ma niewielkie szanse na zwycięstwo - sprzeciw zapowiedziały nie tylko wszystkie partie opozycyjne, ale także ponad 100 deputowanych rządzącej Partii Konserwatywnej oraz 10 posłów północnoirlandzkiej Demokratycznej Partii Unionistów (DUP), którzy dotychczas wspierali gabinet May.
Juncker ostrzega, że brak porozumienia byłby katastrofą dla W. Brytanii i UE
Na niecałe trzy miesiące przed opuszczeniem przez Zjednoczone Królestwo Unii Europejskiej wciąż nie jest wiadomo, czy dojdzie do tego w uporządkowany sposób. W przyszłym tygodniu brytyjski parlament ma głosować nad porozumieniem, ale w tej chwili wszystko wskazuje na to, że zostanie ono odrzucone.
Wysoko postawione źródła unijne przekazały nieoficjalnie dziennikarzom, że w razie niepowodzenia głosowania nad umową rozwodową Bruksela nie wykona kroku, tylko będzie czekać, aż zrobi go Londyn. Jedną z opcji mógłby być wniosek o przedłużenie procedury wyjścia z UE, która zgodnie z art. 50 unijnego traktatu trwa dwa lata i kończy się 29 marca tego roku.
- Szczerze mówiąc, wszystko może się wydarzyć - powiedziało źródło.
- KE i ja jesteśmy w ciągłym kontakcie z Downing Street 10. Zobaczymy, co stanie się pomiędzy dziś i wtorkiem. Wciąż mam nadzieję, że będziemy mieli porozumienie. Nie podoba mi się perspektywa braku umowy, bo to byłoby katastrofą dla naszych brytyjskich przyjaciół i dla Europejczyków z kontynentu - powiedział Juncker na konferencji prasowej w Bukareszcie.
Jak dodał, warto podjąć wszelkie wysiłki przed głosowaniem Izby Gmin, by zapewnić, że ta ważna sprawa zakończy się w satysfakcjonujący sposób. Jak poinformował, jeszcze przed wtorkowym głosowaniem stronie brytyjskiej mogą być przekazane dodatkowe wyjaśnienia dotyczące zapisów umowy o wyjściu, ale nie ma mowy o jej renegocjacji.
Strona unijna już raz zresztą wykonała taki gest. Podczas szczytu w połowie grudnia szefowie państw i rządów "27" przyjęli deklarację, która wskazuje m.in. na tymczasowy charakter mechanizmu awaryjnego (tzw. backstop) dla uniknięcia twardej granicy między pozostającą w UE Irlandią a będącą częścią Zjednoczonego Królestwa Irlandią Północną.
Na Wyspach nie brak jednak obaw, że mechanizm ten, który przewiduje pozostanie Wielkiej Brytanii w unii celnej, tak naprawdę uniemożliwia pełne wyjście kraju z UE.
Może dojść do "paraliżu brexitu"
- Powiedzieliśmy bardzo jasno w Radzie Europejskiej i w Komisji, że nie może być żadnych renegocjacji, mogą być wyjaśnienia. To wszystko. Dyskutujemy z Downing Street, jak te wyjaśnienia mogą wyglądać, ale nie powinno się ich mylić z renegocjowaniem, zwłaszcza jeśli chodzi o kwestię backstopu - oświadczył Juncker.
Prezydent sprawującej przewodnictwo Rumunii Klaus Iohannis, z którym szef KE występował na konferencji, zaznaczył, że cała UE wolałaby, aby doszło do uporządkowanego brexitu.
- Mam nadzieję, że tak się stanie - oznajmił.
Dodał przy tym, że prezydencja skoncentruje wysiłki na ułatwieniu przyjęcia przez UE środków, by była ona odpowiednio przygotowana na wszelkie scenariusze.
Minister spraw zagranicznych W. Brytanii Jeremy Hunt ostrzegł w piątek, że jeśli parlament odrzuci to porozumienie, może dojść do "paraliżu brexitu", a w efekcie do wstrzymania planowanego wyjścia W. Brytanii z UE.
Zdaniem ekspertów szefowa mniejszościowego rządu Theresa May ma niewielkie szanse na zwycięstwo - sprzeciw zapowiedziały nie tylko wszystkie partie opozycyjne, ale także ponad 100 deputowanych rządzącej Partii Konserwatywnej oraz 10 posłów północnoirlandzkiej Demokratycznej Partii Unionistów (DUP), którzy dotychczas wspierali gabinet May.
Wielka Brytania powinna opuścić Unię Europejską 29 marca br.
WIDEO: "Donald Tusk ponosi odpowiedzialność za Brexit"
Czytaj więcej