Ceniony ginekolog prof. Romuald Dębski spoczął na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach

Polska

Ceniony lekarz i wieloletni ordynator oddziału ginekologii Szpitala Bielańskiego prof. Romuald Dębski spoczął w piątek na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach. Wspaniała osobowość, wybitny lekarz, luminarz, autorytet - mówili o zmarłym ci, którzy go znali.

Nabożeństwo żałobne odprawiono w kościele Niepokalanego Poczęcia NMP przy ul. Dewajtis w Warszawie. Żegnali go tam oprócz bliskich także m.in. współpracownicy, środowisko lekarskie i pacjentki. Osób chcących uczestniczyć w mszy było tak wiele, że spora część z nich nie mieściła się w świątyni. Urna z prochami została złożona do grobu na Cmentarzu Wojskowym.

 

Dyrektor Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego prof. Ryszard Gellert mówił na cmentarzu, że "ci, którzy mieli przyjemność poznać prof. Dębskiego, wiedzą, że odszedł wielki człowiek, wyjątkowa osobowość, znakomity wykładowca, wspaniały klinicysta bez reszty oddany kobietom i dzieciom, człowiek niezwykłej życzliwości i mądrości, autorytet". "Ci, którzy uczyli się od niego (…), wiedzą, że odszedł mistrz. Ci, którzy znali go jedynie z wywiadów (..) wiedzą, że odszedł lekarz, który miał odwagę czynić to, co nakazuje mu prawo i sumienie, lekarz z prawdziwego zdarzenia" - mówił.

 

Miał dar zjednywania ludzi

 

Wicedyrektor Szpitala Bielańskiego Wojciech Zgliczyński odczytał słowa pożegnania od szefowej placówki Doroty Gałczyńskiej-Zych. "Pracownicy szpitala żegnają swojego profesora, dobrego człowieka, który przytulił, pocałował w czoło, wziął problem na swoje barki. (…) Polskie kobiety żegnają prawdziwego obrońcę ich praw. Polskie, bielańskie matki mistrza w rozwiązywaniu najtrudniejszych położniczych problemów. Polska medycyna żegna wybitnego lekarza, luminarza, wspaniałego wykładowcę i dydaktyka" - napisała.

 

Przedstawiciel Polskiego Towarzystwa Ginekologów i Położników prof. Huber Huras mówił, że organizacja straciła osobowość, z którą wiązało wiele planów. "Profesor był współtwórcą wielu wytycznych zarówno w Polskim Towarzystwie Ginekologów i Położników, jak i w innych" - akcentował.

 

 

Konsultant krajowy w dziedzinie neonatologii Ewa Helwich mówiła, że prof. Dębski, który dla przyjaciół pozostanie Aldkiem, miał szczególny dar zjednywania sobie ludzi. "Był bezpośredni, zainteresowany problemem i chętny do pomocy. (…) Pozostajemy z nadzieja, że dla niejednego adepta medycyny, młodego lekarza, szczególnie położnika, będzie wzorem do naśladowania - w otwartości, profesjonalizmie, zrozumieniu dla pacjentek, solidarności dla kolegów i ogromnej odwadze cywilnej" - podkreśliła.

 

Główny Inspektor Sanitarny Jarosław Pinkas mówił, że prof. Dębski był "potęgą medyczną". "+Non omnis moriar+. Zwykle mówi się to twórcom, tym, którzy malują, rzeźbią, zostawiają dzieła i idee. Ty po sobie zostawiłeś bardzo wiele, tysiące dzieci, który bez ciebie by się nie urodziły. Byłeś pracowitym, porządnym, dobrym człowiekiem" - mówił.

 

"Cześć tato"

 

Kamil Dębski, syn profesora, dziękował zgromadzonym za liczne przybycie. "To coś znaczy i tata by się pewnie uśmiechnął, a może się uśmiecha" - stwierdził.

 

- Gdy zastanawiałem się, jak państwu opowiedzieć o tacie, to tym, co przyszło mi do głowy jako pierwsze, było hasło, dewiza powtarzana w domu: "z mordy cholewy się nie robi", zamiennie stosowane z "człowiek ma jedną twarz". Nie mówię tego, by tacie pomniki stawiać, bo sam go już sobie postawił, a może bardziej "urodził". Tylko po to, żeby zaznaczyć, że znacie tatę lepiej niż moglibyście sądzić, bo to, co tata robił, mówił, to było bardzo prawdziwe" - mówił. Kamil Dębski wspominał, że jego tata często powtarzał i trzymał się tego, że "bardzo ważne jest to, co należy, a mniej ważne to, co wypada".

 

- Myślę, że to nie najgorzej tatę oddaje. (…) Będzie mi bardzo brakowało Twoich rad, w punkt trafionych. Cześć tato - powiedział.

 

Były prezydent stolicy i przyjaciel rodziny Dębskich Jacek Wojciechowicz mówił, że jeszcze kilka tygodni temu planowali wspólną, rodziną podróż. "Widać życie jest jedną wielką podróżą i nie wszystko da się zaplanować. Nie ma słów, które mogą wyrazić żal, smutek i przygnębienie po Twoim odejściu. Zostawiłeś ogromną pustkę, której nie da się wypełnić" - stwierdził. Podkreślał, że Dębski oprócz tego, że był świetnym lekarzem, był znakomitym kucharzem, wspaniałym kompanem, bardzo dobrym człowiekiem.

 

 

Ks. Wojciech Lemański ocenił, że gdyby tysiące kobiet i ich dzieci, którym profesor pomógł, mogły przemówić uroczystość trwałaby pewnie bez końca. "Utraciliśmy skarb, który zostawił po sobie wiele żywych pomników. Wierzę głęboko, że takie dobro nie może być zapomniane" - stwierdził.

 

Gdy urna z prochami była składana do grobu z głośników rozległo się "To nie tak miało być" Budki Suflera. Piosenka zaczyna się od słów: "To nie tak miało być. Zupełnie nie tak. Cały świat miał być nasz. Tylko go brać. Świat poszedł swoją drogą. Zostawił nas". Jeden z powtarzanych fragmentów brzmi: "Może spotkamy się. Tam, gdzie trafi każdy z nas. Tam, gdzie życie będzie snem. Może spotkamy się. Tam, gdzie w miejscu stoi czas. Za sto lat, za rok, za dzień".

 

Profesor Romuald Dębski był ordynatorem Kliniki Położnictwa i Ginekologii Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego w Szpitalu Bielańskim w Warszawie, gdzie wykonuje się najbardziej skomplikowane operacje kardiologiczne na świecie na dzieciach znajdujących się w łonie matek.

 

Dębski był specjalistą w zakresie położnictwa i ginekologii, perinatologii oraz endokrynologii ginekologicznej i rozrodczości. Był także wykładowcą akademickim i autorem lub współautorem ponad 100 publikacji związanych z tematyką z zakresu położnictwa i ginekologii, endokrynologii ginekologicznej i diagnostyki ultrasonograficznej.

las/ PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie