ZDF zapowiada odwołanie się od wyroku krakowskiego sądu ws. serialu "Nasze matki, nasi ojcowie"
Niemiecka telewizja ZDF zapowiedziała w sobotę odwołanie się od wyroku krakowskiego sądu okręgowego ws. serialu "Nasze matki, nasi ojcowie". Sąd nakazał producentom m.in. publikację przeprosin za nieuprawioną sugestię, że żołnierze AK reprezentowali postawy antysemickie i nacjonalistyczne.
"ZDF żałuje, że krakowski sąd okręgowy nie uwzględnił (w wyroku - red.) wystarczająco wolności sztuki" - przekazała TV agencji dpa. "Gdy tylko wyrok ukaże się na piśmie, ZDF zbada uzasadnienie i podejmie środki prawne przeciw decyzji" - dodano w komunikacie.
Sąd Okręgowy w Krakowie orzekł w piątek, że ZDF i UFA Fiction, producenci serialu, mają opublikować przeprosiny, w których treści będzie stwierdzenie, że film "Nasze matki, nasi ojcowie" "zawiera w swej treści nieuprawnione sugestie dotyczące rzekomego współdziałania Armii Krajowej w przeprowadzeniu Holokaustu" i że "nieuprawiona jest też sugestia, że wszyscy żołnierze AK reprezentowali postawy antysemickie i nacjonalistyczne".
20 tysięcy złotych dla byłego więźnia Auschwitz
Przeprosiny mają być opublikowane w TVP1 i w kanałach telewizji niemieckiej: ZDF, ZDFneo i Sat3 (stacje te wyemitowały serial). Mają się one ukazać także na stronach internetowych ZDF i UFA Fiction i być tam zamieszczone przez trzy miesiące.
Stacje UFA Fiction oraz ZDF mają solidarnie zapłacić na rzecz 94-letniego powoda, żołnierza AK i byłego więźnia Auschwitz Zbigniewa Radłowskiego 20 tys. zł.
Orzeczenie jest nieprawomocne.
Pozew przeciwko twórcom filmu złożyli w 2013 r. żołnierz Armii Krajowej i więzień Auschwitz kpt. Zbigniew Radłowski oraz Światowy Związek Żołnierzy Armii Krajowej.
Świrski: sędzia w wyroku nie ogranicza swobody twórczej
- Jednym z najistotniejszych skutków wyroku jest uznanie legitymacji czynnej kombatantów i Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej. Oznacza to, że kombatanci AK, a także ich rodziny, mają uprawnienie do występowania w obronie dobrego imienia żołnierzy Armii Krajowej" - powiedział prezes Reduty Dobrego Imienia Maciej Świrski. Dodał, że to "wielki sukces".
- Sprawa, która do tej pory miała niejednoznaczną wykładnię, teraz została sprecyzowana - zaznaczył.
Świrski wskazał na bezstronność sędziego w docieraniu do prawdy.
- Drugi element, o którym możemy powiedzieć, że jest sukcesem, to uwypuklenie wagi prawdy w przekazie historycznym - jeżeli mówimy o twórczości, która dotyczy historii, i mamy do czynienia z paradokumentem. W ustnym uzasadnieniu sąd zaznaczył, że wyrok nie jest ograniczeniem swobody twórczej. W tym kontekście obowiązkiem twórców jest - w przypadku produkcji historycznej - przedstawianie bezspornych faktów zgodnie z rzeczywistością - powiedział Świrski.
"Dzięki temu wyrokowi mamy potwierdzenie słuszności naszych działań"
- Sędzia pokazał, że są granice, których przekraczać nie wolno, a tymi granicami jest prawda. A faktem bezspornym i przez wszystkich uznawanym, jest to, że zachowania antysemickie w Armii Krajowej, jeśli były, to był to margines marginesu. A nie jak przedstawiono w tym filmie, że były powszechne i że Armia Krajowa była zbiorowiskiem bandytów. To orzeczenie i stwierdzenie takich faktów w tym wyroku jest fundamentalne dla przyszłości podobnych spraw i walki o dobre imię Polski - powiedział.
Dodał, że Reduta Dobrego Imienia z zadowoleniem przyjęła wyrok krakowskiego sądu.
- To była nasza założycielska sprawa. Od początku powstania Reduty Dobrego Imienia się nią zajmujemy. Na początku, aby uniemożliwić emisję tego filmu, a potem - aby ukarać sprawców. Dzięki temu wyrokowi mamy potwierdzenie słuszności naszych działań - powiedział.
Czytaj więcej