Miał nazwać premier May "głupią kobietą". Tłumaczy, że mówił jedynie o "głupich ludziach"
Lider opozycyjnej Partii Pracy Jeremy Corbyn zaprzeczył w środę, jakoby obraził premier Wielkiej Brytanii Theresę May. Według obserwatorów i mediów po wymianie zdań w Izbie Gmin Corbyn nazwał szefową rządu "głupią kobietą".
Przywódca opozycji miał tak powiedzieć po ostrej dyskusji z May w środę, podczas cotygodniowej sesji pytań i odpowiedzi w Izbie Gmin, na 100 dni przed planowanym wyjściem Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej.
Na zakończenie tej wymiany zdań May zakpiła z lidera opozycji i jego niedawnej groźby złożenia wniosku o wotum nieufności dla jej rządu. - Wiem, że mamy porę roku na świąteczne przedstawienia - powiedziała, oceniając jednak, że zachowanie Corbyna irytuje wyborców. - O, "może (Corbyn) złoży wniosek, o, jednak nie, nie złoży". Niech pan spojrzy za siebie - powiedziała May, wskazując na ławy opozycyjne. - Im to nie imponuje, krajowi też nie".
Kamery wyłapały, że siedzący naprzeciw premier Corbyn mruknął pod nosem słowa, które przez media i ekspertów od czytania z ruchu warg zostały szybko zinterpretowane jako "głupia kobieta".
Po chwili - reagując m.in. na nagrania publikowane w mediach społecznościowych - część posłów Partii Konserwatywnej zaczęła domagać się reakcji ze strony spikera Izby Gmin Johna Bercowa, podkreślając, że wypowiedź Corbyna może naruszać standardy parlamentarnego języka. Ten podkreślił jednak, że nie widział ani nie słyszał całej sytuacji i może polegać jedynie na nagraniach wideo.
Labour leader Jeremy Corbyn accused of 'stupid woman' jibe towards Theresa May during #PMQs
— BBC Politics (@BBCPolitics) 19 grudnia 2018
More: https://t.co/7SOqhNlW53 pic.twitter.com/k53p4JS6Oh
Krótko po zajściu rzecznik lidera opozycji zapewnił, że "nie ma powodu do składania przeprosin". Przekonywał, że Corbyn nie powiedział "głupia kobieta", lecz "głupi ludzie", odnosząc się do wypowiedzi osób bagatelizujących powagę trwającego kryzysu politycznego.
"Kraj i Izba wyciągnęły swoje wnioski"
Temat powrócił kilka godzin później, po kolejnym wystąpieniu Bercowa, który przyznał, że po obejrzeniu nagrania łatwo mu zrozumieć, dlaczego słowa lidera opozycji mogły zostać odczytane jako głupia kobieta". Jak dodał, taką interpretację potwierdziły także zajmujące się czytaniem z ruchu warg osoby głuchonieme, z którymi się konsultowano.
W odpowiedzi na jego słowa Corbyn zapewnił, że mówił jedynie o "głupich ludziach", którzy "próbują przekuć debatę o kryzysie narodowym w przedstawienie". - Nie nazwałem premier ani nikogo innego "głupią kobietą" i stanowczo sprzeciwiam się używaniu seksistowskiego, mizoginistycznego języka w jakiejkolwiek formie - podkreślił.
Jego tłumaczenia nie przekonały jednak wielu polityków rządzącej Partii Konserwatywnej. Szefowa klubu torysów Andrea Leadsom oceniła, że "kraj i Izba (Gmin) wyciągnęły swoje wnioski" z zachowania Corbyna. Z ubolewaniem mówiła o tym, że polityk "nie uznał za stosowne przeprosić premier".
"Są zobowiązani do ostrożności"
Do sprawy odniosła się także sama szefowa rządu, która w wypowiedzi dla telewizji powiedziała, że "wszystkie osoby zasiadające w Izbie Gmin są zobowiązane do ostrożności przy doborze używanych słów".
- Jestem szczególnie zaniepokojona tym, że (do tej sytuacji doszło) w roku, w którym świętujemy stulecie uzyskania przez kobiety praw wyborczych, kiedy kobiety powinny być zachęcane do kandydowania do parlamentu, a nie zniechęcane tego typu słowami, które ich zdaniem mogły zostać wypowiedziane w parlamencie - podkreśliła.
Czytaj więcej