UE-27 naciska na Londyn ws. porozumienia. Ministrowie oceniają postęp
Ministrowie ds. europejskich 27 państw UE kolejny raz poparli w poniedziałek w Brukseli działania unijnego negocjatora ds. Brexitu Michaela Barniera. Z nieoficjalnych informacji wynika, że jest postęp w rozmowach; UE-27 naciska na Londyn ws. zakończenia rozmów.
Od oceny stanu rozmów rokowań zależy, czy jeszcze w listopadzie możliwy będzie dodatkowy szczyt UE ws. Brexitu. Szef Rady Europejskiej Donald Tusk zapowiadał we wrześniu, że miałby się on odbyć 17-18 listopada, ale tylko pod warunkiem osiągnięcia znaczącego postępu wcześniej.
- Wszyscy wiemy, że zegar tyka i musimy teraz doprowadzić do dobrego rezultatu, nie zostało nam zbyt wiele czasu - powiedział przed rozpoczęciem posiedzenia niemiecki minister ds. europejskich Michael Roth.
Wszystkie kwestie, w tym ta najbardziej problematyczna, dotycząca uniknięcia twardej granicy między Irlandią a Irlandią Północną, muszą zostać uzgodnione na tyle wcześnie, aby można było ratyfikować porozumienie przed datą wystąpienia Wielkiej Brytanii, czyli przed 29 marca 2019 r. W ostatnich miesiącach nie było postępu w tym zakresie.
"Brak postępu w negocjacjach"
- Na tym końcowym etapie negocjacji ministrowie kolejny raz pokazali, że jesteśmy zdeterminowani, by utrzymać jedność UE-27. Ponownie wyraziliśmy nasze zaufanie wobec negocjatora. Wpieramy jego starania, aby kontynuował prace na rzecz porozumienia - oświadczył po spotkaniu minister ds. europejskich sprawującej prezydencję w UE Austrii Gernot Bluemel.
Szczyt w najbliższy weekend - nawet jeśli ostatecznie uda się osiągnąć porozumienie - wydaje się mało prawdopodobny, ale presja czasu może sprawić, że do nadzwyczajnego spotkania szefów państw i rządów faktycznie dojdzie w ciągu kilku-kilkunastu dni.
Scenariusz taki jest tym bardziej prawdopodobny, że pojawiły się nieoficjalne informacje sugerujące postęp w rozmowach. Dziennik "Financial Times" pisał po piątkowym spotkaniu ambasadorów UE-27, że jest blisko przełomu w rozmowach. Negocjatorzy mieli przekazać, że jest porozumienie z Londynem ws. struktury umowy dotyczącej wyjścia Wielkiej Brytanii z UE, a także rozwiązania awaryjnego (backstopu) dotyczącego granicy między Irlandią a Irlandia Północną.
Zabezpieczeniem przed powrotem do tzw. twardej granicy w Irlandii jest zapowiedź brytyjskiego rządu dotycząca czasowo ograniczonego utrzymania tymczasowego członkostwa w unii celnej przez całe Zjednoczone Królestwo nawet po wyjściu z UE i zakończeniu tzw. okresu przejściowego. Zabezpieczenie takie miałoby funkcjonować aż do momentu znalezienia innego rozwiązania.
Unijni ministrowie wskazywali w poniedziałek, że to, czy dojdzie do porozumienia zależy od Londynu.
- Piłka jest po stronie Brytyjczyków, do nich należy polityczna decyzja - powiedziała dziennikarzom francuska minister ds. europejskich Nathalie Loiseau.
Kwestia rybołówstwa
Choć kwestia granicy irlandzkiej była najbardziej problematyczna w ostatnich miesiącach, prowadzący rozmowy ze strony unijnej wskazują też na inne potencjalne problemy. Brytyjczycy - według nieoficjalnych doniesień - zażądali, żeby sektor rybny był wyłączony z unii celnej, w której ich kraj miałby pozostać po wyjściu z UE.
Londyn nie chce dawać rybakom z kontynentu gwarancji dostępu do swoich łowisk, co jest z kolei problematyczne dla krajów mających wielkie floty rybackie. Zamiast tego Downing Street chce negocjować "w dobrej wierze" prawa do połowów dla rybaków spoza Zjednoczonego Królestwa.
- Rybołówstwo to coś, o czym będziemy rozmawiać w ramach umowy o przyszłych relacjach, ale w związku z tym, że dyskutujemy o unii celnej, musimy sobie odpowiedzieć na wiele pytań i rybołówstwo jest jednym z nich. Dla nas, ale nie tylko dla nas: dla Holandii, Danii, Belgii, Irlandii i Hiszpanii to bardzo ważny problem - mówiła francuska minister.
Paryż chce utrzymania obecnego stanu rzeczy, tak by rybacy z tego kraju mieli prawo do połowów na wodach brytyjskich, ale Brytyjczycy mieliby również prawo do sprzedaży swoich ryb bez żadnych obostrzeń w ramach unii celnej.
Umowę o przyszłych stosunkach unijno-brytyjskich będzie można wynegocjować i zawrzeć dopiero wtedy, gdy Wielka Brytania stanie się państwem trzecim. Jednak ogólne założenia tych stosunków zostaną przedstawione w deklaracji politycznej towarzyszącej umowie o wyjściu.
Mimo znaków dających nadzieję na porozumienie, UE cały czas przygotowuje się do negatywnego scenariusza biorąc również po uwagę, że nawet gdy premier Theresa May zaakceptuje umowę z UE, może ona zostać odrzucona przez brytyjski parlamentu.
Nathalie Loiseau przekonywała, że scenariusz braku umowy nie jest preferowany, ale trzeba nad nim również pracować.
- Nawet jeśli będziemy mieli porozumienie, nie możemy być pewni, czy Parlament Europejski lub brytyjski parlament ją ratyfikuje - zaznaczyła Francuzka.
Czytaj więcej
Komentarze