Francja: pół roku więzienia w zawieszeniu dla b. dyrektora rzeźni
Były dyrektor rzeźni w Mauleon, na zachodzie Francji, został w poniedziałek skazany na sześć miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu, a zakład otrzymał grzywnę w wysokości 10 tys. euro. To rezultat skandalu po publikacji nagrań ukazujących cierpiące tam zwierzęta.
Sąd w Paryżu ocenił, że warunki panujące w rzeźni "nie pozwoliły na właściwe wykonywanie pracy"; wskazano na błędy "raczej ze strony pracodawcy".
Żywcem dokonano m.in. rzezi barana
Poniedziałkowy wyrok dotyczy sprawy z marca 2016 roku, gdy walczące o prawa zwierząt francuskie stowarzyszenie L214 opublikowało zarejestrowane z ukrycia szokujące nagrania, ukazujące okrutne traktowanie zwierząt w ubojni w Mauleon. Materiały wykazały rażące błędy w procesie uboju; w zakładzie tym nieprawidłowo ogłuszano zwierzęta - żywcem dokonano m.in. rzezi barana.
Ówczesny dyrektor rzeźni, obecnie na emeryturze Gerard Clemente w związku z nieprzestrzeganiem przepisów poza wyrokiem pozbawienia wolności w zawieszeniu musi zapłacić również grzywnę w wysokości 180 euro. Groziły mu dwa lata więzienia i kara 300 tys. euro. Z kolei rzeźnia musi zapłacić 10 tys. euro - prokuratura domagała się kary w wysokości 50 tys. euro.
Wyrok jako "nadzwyczaj łagodny"
W sprawie skazano również czterech pracowników ubojni; za "niepotrzebne" znęcanie się nad zwierzętami mają zapłacić grzywny w wysokości 80, 520 i 910 euro.
Przedstawicielka Clemente'a i ubojni Denise Pombieilh zapowiedziała, że jej klienci nie będą odwoływać się od wyroku, ponieważ kary są "umiarkowane i odpowiednie".
Z kolei prezes broniącej praw zwierząt organizacji Animal Cross Benoit Thome określił wyrok jako "nadzwyczaj łagodny". "Pomyślmy, że te zwierzęta były zabijane żywcem w nieprawdopodobnych cierpieniach. Jak można wymierzyć tak niskie kary, jakby ci ludzie byli niewinni?" - mówił.
Pracownicy skarżyli się na przeciążenie pracą
Dyrekcja ubojni broniła się, argumentując nadużycia trudną sytuacją "małej" rzeźni (35 pracowników) i problemem ze znalezieniem wykwalifikowanego personelu. Z kolei skazani pracownicy skarżyli się na przeciążenie pracą, zwłaszcza przed świętami Wielkanocy.
Również członkini zespołu weterynaryjnego pracującego przy śledztwie podkreśliła, że w ubojni dochodziło do "złych ruchów, (był) sprzęt, który być może nie działał, brakowało pewnego personelu" i miało miejsce "nadzwyczajne przeciążenie pracą". Jednak "w żadnym momencie nie było woli sprawiania cierpienia" - podkreśliła.
Czytaj więcej
Komentarze