"Moja śmierć bezpośrednio ich obciąża". Mija rok od samospalenia Piotra Szczęsnego
"Ja zwykły, szary człowiek wzywam was wszystkich - nie czekajcie dłużej! Trzeba zmienić tę władzę (...) zanim doszczętnie zniszczy nasz kraj, zanim całkowicie pozbawi nas wolności. A ja wolność kocham ponad wszystko, dlatego postanowiłem dokonać samospalenia" - napisał rok temu Piotr Szczęsny. W piątek przed Pałacem Kultury i Nauki w Warszawie, odbyło się czuwanie upamiętniające jego śmierć.
W uroczystości upamiętniającej "Szarego Człowieka" wziął udział m.in. kandydat Koalicji Obywatelskiej na prezydenta Warszawy Rafał Trzaskowski. "Wciąż trudno pogodzić się z tą śmiercią" - napisał polityk na Twitterze.
Wciąż trudno pogodzić się z tą śmiercią. Dziś mija rok od dramatycznego czynu Szarego Człowieka. Szczególnie teraz powinna to być dla nas okazja do prawdziwej, obywatelskiej refleksji. #SzaryCzłowiek pic.twitter.com/YAmKSVlax6
— Rafał Trzaskowski (@trzaskowski_) 19 października 2018
Pomimo kampanii, przerwa na chwilę refleksji i wspomnienia Piotra Szczęsnego.#SzaryCzłowiek #RokSzaregoCzłowieka pic.twitter.com/A7KjES7tdj
— Przemysław Dąbrowski 🇵🇱 🇪🇺 (@PrzemDabrowski) October 19, 2018
19 października przed Pałacem Kultury i Nauki 54-letni wówczas Piotr Szczęsny dokonał samopodpalenia. Wcześniej rozrzucił ulotki, w których m.in. wzywał "Polki i Polaków, aby przeciwstawili się temu, co robi obecna władza".
"Ja zwykły, szary człowiek wzywam was wszystkich - nie czekajcie dłużej! Trzeba zmienić tę władzę jak najszybciej zanim doszczętnie zniszczy nasz kraj, zanim całkowicie pozbawi nas wolności. A ja wolność kocham ponad wszystko, dlatego postanowiłem dokonać samospalenia i mam nadzieję, że moja śmierć wstrząśnie sumieniami wielu osób, że społeczeństwo się obudzi i że nie będziemy czekać aż wszystko zrobią za was politycy, bo nie zrobią. Obudźcie się jeszcze nie jest za późno!" - napisał.
Podkreślił, że nie kieruje żadnych wezwań pod adresem obecnych władz, gdyż uważa, "że nic by to nie dało".
"Natomiast chciałbym, żeby Prezes PiS oraz cała PiS-owska nomenklatura przyjęła do wiadomości, że moja śmierć bezpośrednio ich obciąża i że mają moją krew na swoich rękach" - dodał.
Mężczyzna zmarł 10 dni później w jednym z warszawskich szpitali.