Domniemany współorganizator "skoku stulecia" już w Polsce. Ukrywał się na Ukrainie

Polska
Domniemany współorganizator "skoku stulecia" już w Polsce. Ukrywał się na Ukrainie
Polska Policja

Grzegorz Ł. został przekazany przez Ukrainę polskiej policji na przejściu granicznym w Medyce. Zdaniem prokuratury, to on był "mózgiem napadu stulecia" w Swarzędzu w 2015 r., gdy łupem fałszywego konwojenta padło 8 mln zł. Ł. został ujęty na Ukrainie w listopadzie ubiegłego roku. Jak przekonywał w Radiu Zet, nie uciekł, lecz "wyjechał, aby odpocząć". W przyszłym tygodniu może usłyszeć zarzuty.

Mężczyzna został w środę przed południem przekazany stronie polskiej na przejściu granicznym w Medyce. Konwój policji ma przewieźć Polaka do aresztu.

 

Informację potwierdził mł. insp. Andrzej Borowiak, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu.

 

"Grzegorz Ł. ostatni z uczestników »skoku stulecia« trafił do polskiego aresztu. Wytropiony wcześniej w Odessie przez »łowców głów« z Poznania trafił do ukraińskiego aresztu. Dzisiaj na przejściu granicznym w Medyce służby Ukrainy przekazały go policjantom z Rzeszowa".

 

Rzecznik prasowy poznańskiej prokuratury okręgowej prok. Michał Smętkowski poinformował w środę, że Grzegorz Ł. ma być w najbliższych dniach przetransportowany do Poznania.

 

- Transport będzie się odbywał etapami, bo to zbyt długi odcinek, by mężczyznę przewieźć jednym kursem do Poznania. Prawdopodobnie w poniedziałek, gdy znajdzie się już w Areszcie Śledczym w Poznaniu, poznamy termin, kiedy będą z nim wykonywane czynności prokuratorskie. Mężczyzna usłyszy zarzuty. Rozważany zostanie też wniosek o tymczasowe aresztowanie - powiedział rzecznik.

 

W połowie listopada ubiegłego roku Grzegorza Ł., byłego policjanta, odnaleźli na Ukrainie w pobliżu Odessy poznańscy "Łowcy Głów", czyli członkowie specjalnej policyjnej grupy poszukiwawczej, która zajmuje się tropieniem i odnajdywaniem ukrywających się i najbardziej niebezpiecznych przestępców.


Mężczyzna czekał na ekstradycję do Polski.  

 

 

"Uchwyciła" go kamera

 

Zdaniem śledczych Grzegorz Ł. z pomocą innych osób zostawił fałszywe tropy, którymi chciał zmylić organy ścigania, jednak popełnił błąd. Dał się uchwycić kamerze w pobliżu granicy z Ukrainą. Tyle wystarczyło, by został schwytany.

 

W lipcu ubiegłego roku rozmawiał z dziennikarzem Radia Zet. W wywiadzie Grzegorz Ł. opowiadał o napadzie, zażądał też tzw. listu żelaznego - gwarancji wydanej przez sąd, że do czasu prawomocnego zakończenia postępowania będzie odpowiadał z wolnej stopy. Przekazał też mylną informację, że pływa na statkach w Hiszpanii.

 

Były wiceprezes firmy ochroniarskiej, której fałszywy konwojent ukradł w Swarzędzu (Wielkopolskie) 8 mln zł miał być jednym z głównych organizatorów kradzieży i to on miał zniknąć z łupem. Był poszukiwany listem gończym.

 

W 2015 roku w Swarzędzu dwóch konwojentów wysiadło z samochodu przewożącego pieniądze. Wtedy trzeci odjechał z ładunkiem i zniknął. Śledztwo doprowadziło do ujawnienia skomplikowanej intrygi.

 

Przed napadem zmienił wygląd

 

Śledczy ustalili, że kradzieży dokonał fałszywy konwojent Krzysztof W., który zatrudnił się na podstawie fałszywych dokumentów, w których figurował jako Mieczysław Duda, zmienił wygląd, nawet przybrał na wadze. Pomagały mu inne osoby: Dariusz D., Adam K., u którego miało dojść do podziału łupu, Marek K., który miał brać udział w opracowaniu planu napadu i ubezpieczać przewożenie pieniędzy. Dwie inne osoby - Agnieszka K. i Wojciech M. - miały pomagać w ukryciu zrabowanych pieniędzy i wpłacić na konto założone w jednym z banków 250 tys. zł. Pieniądze miał im dać Adam K.

 

Na ławie oskarżonych zasiadło w sumie sześć osób. Cztery z nich poznańska prokuratura, która prowadziła w tej sprawie śledztwo, oskarżyła o udział w zorganizowanej grupie przestępczej i przywłaszczenie mienia o znacznej wartości.

 

Proces w tej sprawie rozpoczął się na początku ubiegłego roku. Wyrok zapadł przez Sądem Okręgowym w Łodzi w lipcu ubiegłego roku. Sąd uznał oskarżonych za winnych przywłaszczenia ponad 7,7 mln zł i skazał byłego konwojenta Krzysztofa W. na karę 8 lat i 2 miesięcy więzienia, Marka K. na 7 lat pozbawienia wolności, Adama K. na 6 lat i 2 miesięcy więzienia, a Dariusza D. - na 6 lat za kratami. Oskarżeni ukarani zostali również m.in. grzywnami w wysokości od 5 do 15 tys. zł i zostali zobowiązanie do solidarnego naprawienia szkody.

 

Sąd postanowił jednocześnie o aresztowaniu na pięć miesięcy Adama K. i Dariusza D., którzy odpowiadali z wolnej stopy. Po ogłoszeniu wyroku, mężczyźni ukrywali się. Wydano za nimi listy gończe. Pod koniec lipca na policję zgłosił się Dariusz D. Były policjant Adam K. nadal się ukrywał, aż do zatrzymania go na początku marca przez łódzkich policjantów.

 

Grzegorz Ł. dopiero stanie przed wymiarem sprawiedliwości.

 

hlk/dro/luq/ Polsat News, polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie