W Barcelonie starcia katalońskich separatystów z policją. Sześć osób aresztowanych, 14 rannych
Katalońscy separatyści starli się w sobotę z policją w Barcelonie, gdzie tysiące ludzi wyszło na ulice. Dwa dni przed rocznicą referendum w sprawie niepodległości Katalonii w stolicy regionu demonstrują zarówno zwolennicy secesji, jak i jej przeciwnicy. W wyniku sobotnich starć zatrzymano dotychczas sześć osób, a lekkie obrażenia odniosło 14 osób.
Katalońska policja poinformowała, że ranny został jeden z jej funkcjonariuszy; nie jest jednak jasne, czy policjant ten został policzony wśród 14 rannych. Do szpitala trafiły trzy osoby.
Police brutality against Catalans.pic.twitter.com/iA2GHBh5Y1
— Robin Rooth 🎗 (@SoCal_CAT) 29 września 2018
Oskarżają policjantów o "nadmierną pomoc"
W stolicy Katalonii odbywała się w sobotę jedna z wielu manifestacji hiszpańskich policjantów, którzy domagają się podwyżki wynagrodzeń. W ramach poparcia dla funkcjonariuszy na ulice Barcelony wyszło także około 3 tys. przeciwników niepodległości Katalonii.
PERÒ QUE ES AQUESTA SALVATJADA @MiquelBuch algo a dir @QuimTorraiPla SOU TOTS PLEGATS IGUAL O PITXOR QUEL GOVERN DEL 155 ANEU A LA MERDA. pic.twitter.com/Ikn9649Uzs
— carles rovira cama 🎗🎗🎗🎗 (@CarlesCama) 29 września 2018
Z kolei katalońscy separatyści zorganizowali kontrmanifestacje, chcąc zablokować marsze przeciwników secesji. Zwolennicy niepodległości Katalonii, których w sobotę na ulice wyszło około 6 tysięcy, oskarżają hiszpańskich policjantów o nadmierną przemoc w czasie referendum niepodległościowego w Katalonii 1 października 2017 roku. Zdaniem władz regionu rannych zostało wówczas prawie 1000 osób.
W czasie sobotnich demonstracji separatyści starli się z policją; rozpylali farbę i obrzucali kolorowym proszkiem policjantów, którzy używając pałek próbowali oddzielić ich od grupy unionistów.
"Referendum uznawane za nielegalne"
Burmistrz Barcelony Ada Colau zaapelowała o spokój. W rozgłośni Catalunya Radio podkreśliła, że Barcelona "od zawsze pilnuje, by każdy mógł korzystać ze swojego prawa do wolności słowa".
Zorganizowane 1 października 2017 roku przez katalońskie władze referendum niepodległościowe jest przez władze w Madrycie uznawane za nielegalne. W jego wyniku rząd centralny zdymisjonował ówczesny kataloński rząd i na ponad siedem miesięcy przejął kontrolę nad Katalonią.
W związku z organizacją plebiscytu dziewięciu katalońskich separatystycznych polityków i działaczy, w tym były wicepremier Katalonii Oriol Junqueras czy była szefowa regionalnego parlamentu Carme Forcadell, wciąż przebywa w aresztach z powodu oskarżeń o rebelię, za którą w Hiszpanii grozi 25 lat pozbawienia wolności. Również oskarżeni w tej sprawie inni politycy, w tym były kataloński premier Carles Puigdemont, w obawie przed aresztowaniem wyjechali z Hiszpanii.
PAP