Zostawiła 3-latkę w lesie. "Uważam, że jestem dobrą mamą"
Zarzut narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu usłyszała 24-letnia matka, która pijana pozostawiła w nocy w wózku przy leśnej drodze swoją 3-letnią córkę. - Zdarzyło się, ale to nie jest tak, że jestem zła - tłumaczyła reporterce Polsat News. Zapytana z czego się utrzymuje, odpowiedziała: "opieka, 500+, rodzinne".
Jak poinformował we wtorek rzecznik człuchowskiej policji Sławomir Gradek, 24-letniej kobiecie został postawiony zarzut w związku z popełnieniem czynu z art. 160 par. 2 Kodeksu karnego.
Za narażenie na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu 3-latki, nad którą matka miała obowiązek opieki, podejrzanej grozi do 5 lat pozbawienia wolności.
Jak poinformował rzecznik policji, do sądu nie został skierowany wniosek o zastosowanie środka zapobiegawczego wobec 24-latki.
Powiedział, że kobieta miała zeznać, iż nie wie, dlaczego zostawiła córkę w połowie drogi do domu. Przyznała, że wcześniej piła alkohol. Nie potrafiła wyjaśnić, dlaczego sama wróciła do domu i jak długo po wyjściu z imprezy u rodziny była jeszcze z dzieckiem.
Dziecko znalazł jeden z pracowników leśnych
Z policyjnych ustaleń wynika, że kobieta, mieszkanka gminy Czarne, wyszła z 3-letnią córką z rodzinnej imprezy w niedzielę między godz. 22 a 23. Do domu miała niespełna kilometr leśną drogą. Dotarła do niego sama. Dziecko śpiące w wózku znalazł przy drodze jeden z pracowników leśnych. Miała być godz. 5:30 w poniedziałek. Mężczyzna znał dziewczynkę i przekazał ją rodzinie.
Zaalarmowany został MOPS. Policja zatrzymała 24-latkę. Badanie na obecność alkoholu w organizmie wykonane u niej rano wykazało jeszcze 0,6 promila. Dziecko decyzją sądu rodzinnego trafiło do rodziny zastępczej. Matka, która 3-latkę wychowywała sama, miała ograniczone prawa rodzicielskie. O tym, czy je straci, będzie decydował sąd.
"Na pewno nie było głodna"
We wtorek z kobietą udało się porozmawiać reporterce Polsat News Annie Goni. - Uważam, że jestem dobrą mamą. Zdarzyło się, ale to nie jest tak, że jestem zła. Jak była malutka, to też praktycznie sama ją wychowywałam, bo tata się nie interesował - powiedziała 24-letnia matka Nikoli.
Zapytana z czego się utrzymuje, odpowiedziała: "z opieki, 500+, rodzinnego". Przyznała, że nie pracuje, ale podejmie pracę, kiedy dziecko pójdzie do przedszkola. - Coś znajdę - dodała.
Na uwagę reporterki, że sąsiedzi mówią, że dziecko chodziło głodne, a ją widywali pijaną, odparła: "kłamią". - Jak dziecko pójdzie do sąsiadki i powie "am, am", to nie jest tak, że była głodna - tłumaczyła.
Przyznała, że nie pamiętała, że zabrała dziecko ze sobą. - Myślałam, że jest u bratowej - dodała.
Powiedziała też, że boi się, że może stracić córkę i "czuje żal".
PAP, Polsat News
Czytaj więcej