Zakończył się proces ws. kradzieży "Gęsiarki". Prokurator chce kary w zawieszeniu
O karę roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata i 5 tys. zł grzywny zawnioskował we wtorek prokurator dla Jarosława G. oskarżonego o kradzież obrazu "Gęsiarka" z Kancelarii Prezydenta. Obrona mężczyzny chce jego uniewinnienia. Wyrok 1 października. We wtorek Sąd Okręgowy w Warszawie zakończył ten - rozpoczęty w końcu sierpnia zeszłego roku - proces.
Prokuratura oskarżyła Jarosława G. - wcześniej niekaranego byłego kelnera z Centrum Obsługi Kancelarii Prezydenta RP - że pracując w tej Kancelarii ukradł obraz wartości 18-20 tys. zł i wstawił go do lombardu pod zastaw pożyczki 1800 zł. Ustalono także, że system kontroli w Kancelarii Prezydenta nie zabezpieczał ruchomości przed wynoszeniem, a obsługa techniczna, w tym kelnerzy, miała swobodny dostęp do pomieszczeń. Oskarżony nie przyznał się do zarzucanego przestępstwa, wyjaśniając, że kupił obraz przypadkowo pod Halą Mirowską i wstawił go do lombardu.
- Na pierwszy rzut oka relacja oskarżonego zdaje się być niewiarygodna - podkreślił w mowie końcowej prok. Jarosław Sej. Przyznał, że proces miał charakter poszlakowy. Ale - jak dodał - w świetle całego zebranego materiału oskarżony "jawi się jako osoba, której relacji nie można wierzyć", zaś w okresie zatrudnienia w KPRP Jarosław G. miał ponadto "poważne problemy finansowe".
- Samo prawdopodobieństwo, przypuszczenie, przeczucie, to za mało - ripostowała obrońca oskarżonego, mec. Adrianna Arabska. Dodała, że dostęp do pomieszczenia, w którym był obraz, miało wiele osób, a ponadto nie ma pewności, czy w międzyczasie obraz nie był przenoszony do innych pomieszczeń. Jak podkreśliła w sprawie są "fakty uboczne", ale nie ma bezpośredniego dowodu na winę G.
Mec. Arabska oceniła w związku z tym, że w sprawie są "fakty uboczne", ale nie ma bezpośredniego dowodu na winę G.
"Obraz nie był dobrem o szczególnym znaczeniu dla kultury"
Obraz został ujawniony w jednym z warszawskich domów aukcyjnych, gdzie wystawiono go na sprzedaż w czerwcu 2015 r. Prokuratura informowała, że w toku śledztwa ustalono, w jaki sposób obraz trafił na aukcję i ujawniono, że osobą, która jako pierwsza wprowadziła obraz do obrotu był b. pracownik Kancelarii Prezydenta RP Jarosław G., któremu początkowo postawiono zarzut paserstwa.
W dalszym toku śledztwa okoliczności rzekomego nabycia obrazu - opisane przez G. - uznano za niewiarygodne, co doprowadziło do przedstawienia mu zarzutu kradzieży obrazu.
We wtorek prok. Sej zawnioskował, aby w sprawie nie przyjmować kwalifikacji prawnej mówiącej o kradzieży "dobra o szczególnym znaczeniu dla kultury" za co grozi do 10 lat więzienia, gdyż skradziony obraz "nie stanowił dzieła o takim znaczeniu". Wniósł o uznanie G. winnego "zabrania w celu przywłaszczenia cudzej rzeczy ruchomej", za co maksymalnie grozi do lat 5 więzienia. Ponadto prokurator chce, aby G. objęto dozorem kuratora oraz zobowiązano do zwrotu korzyści z przestępstwa, czyli 1,8 tys. zł.
Sędzia Dorota Radlińska odroczyła ogłoszenie orzeczenia w tej sprawie do 1 października.
Nabył obraz za 100 zł pod warszawską Halą Mirowską
G. - jeszcze jako podejrzany o paserstwo - w styczniu 2016 r. wyjaśniał, iż jesienią 2014 r., nabył obraz za 100 zł pod warszawską Halą Mirowską od nieznanego mu mężczyzny. Tego samego dnia - wyjaśniał - wstawił obraz do lombardu za 1800 zł. Zapewniał, że nie miał samodzielnego dostępu do pomieszczeń, w których znajdował się obraz i inne zaginione przedmioty.
Umowa o pracę w Centrum Obsługi Kancelarii Prezydenta RP została rozwiązana z Jarosławem G. w czerwcu 2015 r.
Śledztwo wszczęto na podstawie zawiadomienia Kancelarii Prezydenta z października 2015 r. Brak obrazu "Gęsiarka" z drugiej połowy XIX wieku, autorstwa Romana Kochanowskiego - obok braku innych przedmiotów - stwierdzono podczas audytu po przejęciu urzędu przez prezydenta Andrzeja Dudę. W czerwcu 2016 r. poinformowano, że obraz "Gęsiarka" powrócił do Pałacu Prezydenckiego.
PAP
Czytaj więcej