Współpracownicy Trumpa: "to idiota", "ma rozum piątoklasisty". Fragmenty kontrowersyjnej książki

Świat

- Brakuje mu piątej klepki. Znaleźliśmy się w wariatkowie - miał mówić o prezydencie USA szef personelu Białego Domu, John Kelly. Słowa te pochodzą z książki "Strach: Trump w Białym Domu" Boba Woodwarda. Legendarny dziennikarz, który wspólnie z Carlem Bernsteinem ujawnił aferę Watergate, pisze też o żądaniu Trumpa zlikwidowania syryjskiego przywódcy. "Za***my go" - miał powiedzieć prezydent USA.

Książka ukaże się 11 września w 17. rocznicę ataków terrorystycznych na WTC w Nowym Jorku i Pentagon w Waszyngtonie. We wtorek jej fragmenty opublikowano w internetowym wydaniu dziennika "The Washington Post".

 

Wydawnictwo Simon and Schuster przekonuje, że "Strach" został oparty na setkach rozmów, jakie Woodward - dwukrotny laureat Nagrody Pulitzera i dziennikarz "Washington Post" - przeprowadził z przedstawicielami administracji prezydenta Donalda Trumpa i waszyngtońskiej elity. Autor nie ujawnia nazwisk swoich rozmówców. 

 

"Aby zapobiec III wojnie światowej"

 

W jednym z opublikowanych fragmentów Woodward opisuje zabiegi najbliższych doradców prezydenta, którzy starali się kontrolować impulsywne reakcje Trumpa. Mieli oni posunąć się nawet do wykradania dokumentów leżących na biurku prezydenta USA, aby Trump, działając emocjonalnie, nie podpisał któregoś z nich bez zastanowienia i nie doprowadził do ewentualnej tragedii.

 

Jako jeden z przykładów podano spotkanie Rady Bezpieczeństwa Narodowego z 19 stycznia, podczas którego prezydent miał kwestionować wydatki na amerykańskie siły stacjonujące na Półwyspie Koreańskim, w tym na tajny program pozwalający na błyskawiczne wykrycie północnokoreańskiego ataku z użyciem rakiety balistycznej.

 

Można przeczytać, że  Trump dopytywał, dlaczego Stany Zjednoczone w ogóle wydają pieniądze na ten region świata. Wówczas szef resortu obrony James Mattis odparł, że czynią to "w celu zapobieżenia III wojnie światowej".

 

Jednemu z bliskich współpracowników Mattis opisał prezydenta USA jako "człowieka o rozumie piątoklasisty".

 

"Nic z tym nie zrobimy"

 

Według Woodwarda, dowiedziawszy się o ataku z użyciem broni chemicznej w kwietniu 2017 r., Trump zadzwonił do Mattisa i stanowczo powiedział o chęci "zgładzenia syryjskiego dyktatora", Baszara el-Asada.

 

- Za***my go! No dalej, za***my ich wszystkich! - miał krzyczeć do telefonu.

 

Szef Pentagonu miał wówczas zapewnić Trumpa, że "zajmie się tym", jednakże po rozmowie dał swemu asystentowi zupełnie inny rozkaz. - Nic z tym nie zrobimy, będziemy działać znacznie ostrożniej - brzmią słowa Mattisa cytowane przez Woodwarda.

 

"To najgorsza robota, jaką miałem w życiu"

 

Z kolei szef kancelarii Trumpa, były generał piechoty morskiej John Kelly - jak napisano w liczącej 448 stron książce - czasami tracił panowanie nad sobą i zdarzyło mu się określić Trumpa jako "niezrównoważonego".

 

- To idiota. Nie ma sensu przekonywać go do czegokolwiek. Brakuje mu piątej klepki. Znaleźliśmy się w wariatkowie. Nie wiem nawet, dlaczego tutaj jesteśmy. To najgorsza robota, jaką miałem w życiu - miał rzekomo powiedzieć Kelly.

 

Z kolei były prawnik Trumpa John Dowd mówi o nim per "p*******ny kłamca", który "skończy w stroju więziennym".

 

"Fikcja", "sfabrykowane historie"

 

Po opublikowaniu fragmentów Mattis nazwał książkę Woodwarda "fikcją". Rzeczniczka Białego Domu Sarah Sanders stwierdziła z kolei, że publikacja jest "niczym więcej jak sfabrykowanymi historiami, z których wiele stworzyli rozczarowani byli pracownicy".

 

Prezydent Trump zarzucił na Twitterze Woodwardowi, który przed podjęciem pracy dziennikarskiej był oficerem łącznikowym marynarki wojennej w Kongresie, że jest on działaczem Partii Demokratycznej, a jego książka - częścią kampanii Demokratów przed listopadowymi wyborami do Kongresu.

 

"Prawdziwa władza to strach"

 

"Strach: Trump w Białym Domu", 19. książka w dorobku 75-letniego dziś Woodwarda. Jej tytuł nawiązuje do wypowiedzi Trumpa z rozmowy z Woodwardem i reporterem "Washington Post" Robertem Costą z czasów kampanii przed wyborami prezydenckimi, z kwietnia 2016 roku.

 

Costa zapytał Trumpa, wówczas ubiegającego się o nominację Partii Republikańskiej w wyborach prezydenckich, czy zgadza się z prezydentem Barackiem Obamą, który w jednym z wywiadów powiedział, że "prawdziwa władza polega na tym, że można osiągnąć to, czego się chce, bez uciekania się do użycia przemocy".

 

Początkowo Trump zdawał się zgadzać z Obamą: "No cóż, wydaje mi się, że jest w tym trochę prawdy... Prawdziwa władza oparta jest na szacunku" - powiedział. Jednak po chwili namysłu miał rzekomo dodać: "Prawdziwa władza - nie chcę nawet używać tego słowa - to strach".

Ujawnił aferę Watergate

Woodward ma na koncie dwa "Pulitzery" - nagrody przyznawane za wybitne dokonania w dziedzinie dziennikarstwa, literatury pięknej i muzyki. 

 

Pierwszego za służbę społeczeństwu otrzymał razem ze swoim redakcyjnym kolegą Carlem Bernsteinem i zespołem dziennika "Washington Post" w roku 1973. Dziennikarzy uhonorowano za "rozpracowanie" włamania do siedziby Krajowego Komitetu Partii Demokratycznej w eleganckim kompleksie biurowo-rezydencyjnym Watergate w Georgetown - w prestiżowej dzielnicy amerykańskiej stolicy.

 

Dziennikarskie śledztwo Woodwarda i Bernsteina w sprawie tego banalnego z pozoru włamania, którego celem było założenie podsłuchu w siedzibie sztabu wyborczego Partii Demokratycznej, doprowadziło dwóch wtedy młodych dziennikarzy do wykrycia powiązań pięciu włamywaczy z Białym Domem. W rezultacie dochodzenie to zmusiło ówczesnego prezydenta, Republikanina Richarda Nixona do złożenia urzędu w roku 1974 przed końcem swojej drugiej kadencji w obawie przed możliwością pozbawienia go urzędu w rezultacie procesu Kongresu USA, zwanego "impeachmentem".

 

Richard Nixon był jedynym prezydentem w historii USA, który złożył najwyższy urząd w państwie przed końcem kadencji.

 

Washington Post, PAP, CNN

zdr/dro/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie