Ekspert o konwencji ws. Morza Kaspijskiego: gra się nie skończyła

Świat
Ekspert o konwencji ws. Morza Kaspijskiego: gra się nie skończyła
EPA/SERGEI ILNITSKY

Konwencja o statusie prawnym Morza Kaspijskiego to kompromis, który nie stawia kropki nad „i” w regionalnej grze - ocenił rosyjski ekspert zajmujący się Azją Środkową Arkadij Dubnow. Konwencję podpisali w niedzielę przywódcy Rosji, Iranu, Azerbejdżanu, Turkmenistanu i Kazachstanu.

 

- Ten dokument trudno nazwać przełomem. Jest to w dużym stopniu kompromis, kompromis wymuszony, gdyż nie ma w nim rozwiązania części podstawowych problemów, które uniemożliwiały zawarcie tej konwencji wcześniej - oświadczył Dubnow w wywiadzie dla niemieckiej stacji Deutsche Welle.

 

Jak zaznaczył, podpisana konwencja ma charakter ramowy i w pewien sposób określa zasady gry. Dodał, że konwencja wymaga ponadto ratyfikacji i że nie jest on przekonany, czy pójdzie to gładko.  Na razie nie przedstawiono jej zapisów. Rowhani wskazał, że delimitacja Morza Kaspijskiego będzie wymagała dodatkowych porozumień. Powiedział też, że jeden z punktów konwencji przewiduje zakaz stacjonowania na Morzu Kaspijskim sił zbrojnych krajów spoza kaspijskiej piątki.

 

"Konwencja teoretycznie usuwa przeszkody w budowie gazociągu z Turkmenistanu do Azerbejdżanu"

 

Dubnow wyraził przekonanie, że konwencja teoretycznie usuwa zasadnicze przeszkody dla realizacji projektu budowy rurociągu, którym transportowany byłby turkmeński gaz do Europy. 300-kilometrowy gazociąg podwodny miałby dostarczać ten surowiec z Turkmenistanu do Azerbejdżanu, umożliwiając jego dotarcie na rynki europejskie.

 

Według eksperta Rosja zdecydowała się na to ustępstwo z dwóch powodów. Po pierwsze, dla Moskwy istotniejsze są obecnie problemy geopolityczne, wymagające pilnego rozwiązania wobec zaostrzenia stosunków z USA. - Dlatego potrzebne były jej środki nacisku, umożliwiające zapobieżenie pojawieniu się amerykańskich struktur militarnych w regionie basenu kaspijskiego - ocenił.

 

Według niego spadła też potrzeba przeciwdziałania dotarciu kaspijskiego gazu na rynek europejski, gdyż o ile wcześniej gaz turkmeński był konkurentem dla gazu Gazpromu, o tyle teraz mają one inne rynki i nie rywalizują ze sobą w takim stopniu. Znaczenie turkmeńskiego surowca obniża też pojawienie się gazu łupkowego i skroplonego, a także projekt Nord Stream 2 - dodał.

 

Zastrzegł przy tym, że "Rosja, a także Iran rezerwują sobie możliwość wywierania nacisku na Turkmenistan przy pomocy podpisanego w Moskwie 20 lipca protokołu dotyczącego zapobiegania wpływom ekologicznym w Morzu Kaspijskim". - Sądzi się, że argument ten może być wysuwany wobec budowniczych gazociągu - zaznaczył Dubnow.

 

Zakaz obecności wojsk innych państw wymierzony w NATO

 

Odnosząc się do zapisu w konwencji o zakazie obecności na Morzy Kaspijskim sił wojskowych innych państw, Dubnow wyraził przekonanie, że perspektywa pojawienia się w regionie baz NATO czy USA była wydumana, a bazy stanowiły sztucznie rozdmuchiwany przez Kreml "straszak" dla opinii publicznej. - Ale dla Moskwy było istotne zminimalizowanie lub w ogóle wyeliminowanie udziału jej sojuszników w projektach związanych z USA, m.in. jeśli chodzi o logistykę przerzucania amerykańskich ładunków do Afganistanu, co irytuje Kreml - powiedział ekspert.

 

Jak podkreśla Deutsche Welle, likwidacją ryzyka pojawienia się Amerykanów w regionie jest też zainteresowany Iran. Kazachstan już uczestniczy w tranzycie przez swoje terytorium amerykańskich ładunków niewojskowych do Afganistanu i "są poważne podstawy, by wierzyć informacjom, że Amerykanie »umizgują się« do Aszchabadu, by uzyskać zgodę również na turkmeńską trasę tranzytu do Afganistanu, która byłaby znacznie krótsza od kazachskiej i biegłaby w pobliżu granic Iranu" - czytamy. Teraz Iran będzie mógł, powołując się na wskazany wyżej zapis, argumentować, że grozi to obecnością w regionie sił innych państw.

 

Na uwagę dziennikarza DW, że w konwencji dokonano podziału powłoki wodnej Morza Kaspijskiego, ale odłożono podział dna i podglebia, Dubnow oznajmił, że właśnie dlatego nie można nazwać dokumentu przełomowym.

 

- Iran formalnie odstąpił od kategorycznego żądania, by dzielić dno Morza Kaspijskiego po równo - po 20 proc. dla każdego z pięciu państw. Ale faktycznie ta zamrożona kwestia jest wciąż milcząco obecna(…) Myślę, że ta sprawa będzie rozwiązywana przez kilka lat, a nie miesięcy - ocenił Dubnow.

 

Ekspert przypomniał, że jeszcze przed podpisaniem konwencji wiceminister spraw zagranicznych Rosji Grigorij Karasin zaznaczył, iż Morze Kaspijskie nie zostanie w niej uznane ani za morze, ani za jezioro.

 

Odmowa podporządkowania się konwencji ONZ korzystna dla Rosji

 

- Odmowa podporządkowania się konwencji ONZ o prawie morza pozwala uniknąć dzielenia dna według morskich zasad. Zaś odmowa uznania Morza Kaspijskiego za jezioro pozwala zrezygnować z jego pełnego podziału na części - wskazał Dubnow, oceniając, że jest to korzystne przede wszystkim dla Rosji, która "przedłużyła sobie prawo - faktycznie posiadane już wcześniej - do swobodnego operowania flotą kaspijską na całym lustrze wody Morza Kaspijskiego z wyjątkiem sektorów zagranicznych".

 

Morze Kaspijskie to największy na świecie akwen otoczony lądem. Ma bogate złoża węglowodorów i stanowi naturalną barierę między ogromnymi złożami turkmeńskiego gazu ziemnego a Europą.

 

Kiedyś Morze dzieliły między siebie Związek Radziecki i Iran, ale wraz z rozpadem ZSRR i powstaniem państw postsowieckich - Rosji, Kazachstanu, Azerbejdżanu i Turkmenistanu - sytuacja się skomplikowała, prowadząc do wieloletnich negocjacji w sprawie statusu akwenu.

 

PAP

jm/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie