Kwiatkowski: nigdy nie wpływałem na wyniki konkursów na stanowiska w NIK

Polska

W Sądzie Okręgowym w Warszawie rozpoczęło się posiedzenie w sprawie m.in. prezesa NIK Krzysztofa Kwiatkowskiego i b. szefa klubu PSL Jana Burego. Są oskarżeni o nadużycie władzy przy obsadzaniu stanowisk w NIK. Grozi im do trzech lat więzienia. - Nigdy nie wpływałem na wyniki konkursów na stanowiska w NIK - zapewnił Kwiatkowski. Jego zdaniem, wszystkie konkursy były przeprowadzane obiektywnie.

Trzecim oskarżonym w tej sprawie jest kontroler i b. wicedyrektor rzeszowskiej delegatury Najwyższej Izby Kontroli Paweł A. Oskarżeni nie przyznają się do winy. Materiał dowodowy to m.in. podsłuchane rozmowy telefoniczne oskarżonych.

 

Prezes NIK nie przyznał się do winy


Kwiatkowski nie przyznał się do winy i przez niemal pięć godzin składał wyjaśnienia. Odnosząc się do zarzutów przedstawionych w akcie oskarżenia, Kwiatkowski powiedział, że nie podejmował żadnych nielegalnych działań, które wpływałyby na wyniki konkursu na stanowiska w Izbie lub na jego przebieg. - Nigdy nie było tak, że wpływałem na wyniki konkursu na stanowiska. Swoje obowiązki wykonywałem w sposób zgodny z prawem, zgodny z ustawą o NIK i zarządzeniem prezesa NIK o procedurze konkursowej - oświadczył szef NIK.

 

Zapewnił, że wszystkie konkursy były przeprowadzane obiektywnie i w oparciu o przesłanki o charakterze merytorycznym. - Jakiekolwiek moje rozmowy z jakąkolwiek osobą nigdy nie skutkowały jakimkolwiek bezprawnym działaniem przy obsadzie stanowiska. W żaden sposób nie wpływałem pozamerytorycznie na wyniki konkursów, ani nie mam powodów, żeby podejrzewać, że w rozstrzygniętych konkursach ktoś kierował się innymi przesłankami niż merytoryczne dokonując wyboru, czego najlepszym dowodem są zeznania członków komisji konkursowej - zaznaczył Kwiatkowski.

 

Kwiatkowski odnosząc się do zarzutu nadużycia przez niego władzy przy postępowaniu konkursowym na dyrektora w delegaturze NIK w Łodzi zeznał, że bezpośrednio przed rozstrzygnięciem konkursu na szefa tej jednostki wpłynęły do niego pisma od pracowników łódzkiej delegatury, w których autorzy alarmowali, że radca - członek komisji konkursowej wyznaczony przez Kwiatkowskiego - "z góry, przed pracą komisji, wybrał zwycięzcę konkursu".

 

- Niestety opisany przez pracowników proceder zaczął się realizować na moich oczach. Radca zaczął forsować kandydaturę jednej kandydatki. Doszło do sytuacji, w której kandydatka odpowiadała na jeszcze niekierowane do niej (pytania) ze strony radcy. W tej sytuacji jedyne, co mogłem zrobić jako prezes, to unieważnić konkurs. Nie mogłem postąpić inaczej, ponieważ mogłem się spotkać z zarzutem, że pozwoliłem na rozstrzygnięcie konkursu, który był z góry rozstrzygnięty, mimo iż wcześniej otrzymałem informację o tym procederze - wyjaśnił szef NIK.

 

Podkreślił, że nie żałuje tej decyzji i dziś zrobiłby dokładnie to samo. Zapewnił, że nie zdradzał żadnemu z kandydatów pytań konkursowych. Kwiatkowski poinformował też, że po wyborze dyrektora delegatury łódzkiej w prawidłowo przeprowadzonej procedurze, delegatura ta stała się jedną z najsprawniej funkcjonujących w kraju.

 

Prokuratura zarzuciła też Kwiatkowskiemu, że miał tak wpływać na prace komisji konkursowej na stanowisko dyrektora delegatury NIK w Rzeszowie, aby postepowanie wygrał Paweł A. Kwiatkowski zaprzeczył temu zarzutowi. - Zaprzeczam kategorycznie, aby jakiekolwiek moje rozmowy z jakimkolwiek posłem mogły wpłynąć na ustalenie składu komisji konkursowej, na przebieg konkursu i na decyzję w sprawie wyboru kandydata. Konkurs został przeprowadzony zgodnie z zasadami - zapewnił.

 

Zeznał, że jeden z posłów oczekiwał od niego, aby w składzie komisji konkursowej znalazł się wiceprezes NIK Marian Cichosz, a wykluczony ze składu został radca prezesa Izby. - Tymczasem na mocy mojej decyzji stało się dokładnie odwrotnie. W tym przypadku skład komisji jest ewidentnym dowodem na to, że przeprowadzając konkurs nie pozwoliłem, żeby na decyzję komisji konkursowej wpłynął w jakikolwiek sposób jakikolwiek mój rozmówca - wyjaśnił Kwiatkowski.

 

Kwiatkowski zeznał też, że nie wpływał bezprawnie na wyniki konkursu na stanowisko dyrektora departamentu ochrony środowiska w NIK, co zostało mu zarzucone w akcie oskarżenia. Podkreślił, że konkurs ten wygrała osoba, która uzyskała największą liczbę punktów, spełniała wszystkie kryteria, żeby to stanowisko objąć i nie była obciążona żadnymi negatywnymi okolicznościami.

 

Przed warszawskim sądem okręgowym stawili się: Krzysztof Kwiatkowski, Jan Bury i trzeci oskarżony w tej sprawie - kontroler i b. wicedyrektor rzeszowskiej delegatury Najwyższej Izby Kontroli Paweł A.

 

Sędzia Izabela Szumniak po wysłuchaniu wniosków formalnych otworzyła przewód sądowy. Podczas odczytywania aktu oskarżenia, prokurator Marcin Rodzaj podkreślił, że "istotą czynu zabronionego popełnionego przez oskarżonych było nakłonienie wiceprezesa NIK do popełnienia przestępstwa, polegającego na niedopełnieniu obowiązków członka komisji konkursowej".

 

Zarzucono cztery przestępstwa nadużycia władzy

 

Akt oskarżenia w tej sprawie został skierowany przez katowicką prokuraturę 31 sierpnia ub.r. W akcie oskarżenia Kwiatkowskiemu zarzucono cztery przestępstwa nadużycia władzy w związku z postępowaniami konkursowymi na stanowiska dyrektora delegatury NIK w Łodzi, wicedyrektora delegatury w Rzeszowie i wicedyrektora departamentu środowiska Izby, a także podżeganie - w czasie gdy Kwiatkowski nie był jeszcze prezesem Izby - do nadużycia władzy przez ówczesnego wiceprezesa NIK Mariana Cichosza w związku z konkursem na szefa rzeszowskiej delegatury.

 

- Z ustaleń śledztwa wynika, że działania oskarżonego w zakresie wspomnianych postępowań konkursowych na stanowiska dyrektorskie w NIK, polegały w szczególności na przekazywaniu przed posiedzeniem komisji konkursowej pytań i zagadnień, o jakie zapyta kandydata przewodniczący tej komisji i przekazywaniu m.in. za pośrednictwem Jana B. informacji Pawłowi A., dotyczących konkursu na stanowisko dyrektora delegatury NIK w Rzeszowie - podawała wtedy Prokuratura Krajowa.

 

Śledztwo wszczęto w 2013 r.

 

Śledztwo w tej sprawie zostało wszczęte w listopadzie 2013 r. przez śląski wydział zamiejscowy departamentu Prokuratury Krajowej ds. przestępczości zorganizowanej i korupcji.

 

W listopadzie 2016 r. prokuratura przedstawiła szefowi NIK cztery zarzuty przestępstwa urzędniczego. Art. 231 Kodeksu karnego dotyczy przekroczenia uprawnień lub niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariusza publicznego i działania na szkodę interesu publicznego lub prywatnego. Przedstawienie mu zarzutów było możliwe po tym, jak w październiku 2016 r. Sejm na wniosek prokuratury uchylił mu immunitet. Wnosił o to sam Kwiatkowski.

 

PAP

nro/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie