Ślad wielkości końcówki szpilki zmienił bieg śledztwa. Policjanci wytropili sprawcę wypadku
Mężczyzna z urazem głowy został odnaleziony w grudniu w Lucynowie. Wkrótce zmarł. Wszystko wskazywało na to, że spadł, gdy przeskakiwał przez ogrodzenie. Inny przebieg wydarzeń podejrzewali jednak policjanci z pobliskiego Wyszkowa. Po kilku miesiącach śledztwa jeden z nich znalazł na bucie ofiary mikroślad samochodowego lakieru, a drugi - uszkodzone auto. Udało się zatrzymać sprawcę wypadku.
33-letni Kamil został znaleziony na trawie w grudniu ubiegłego roku. Miał rozbitą głowę. Dwie godziny po odnalezieniu, zmarł w szpitalu.
Myśleli, że skoczył przez płot
- Z pierwszych ustaleń wynikało, że prawdopodobnie mężczyzna mógł przeskakiwać przez betonowe ogrodzenie, co spowodowało później uraz głowy i skutkowało śmiercią - tłumaczyła sierż. sztab. Marta Gierlicka z Komendy Powiatowej Policji w Wyszkowie.
Taką wersję sugerował m.in. but ofiary znaleziony za ogrodzeniem.
Potwierdził ją też biegły lekarz, który na ciele 33-latka nie znalazł obrażeń typowych dla potrącenia przez samochód.
Nie udało się także znaleźć świadków.
"Sytuacja przełomowa"
Reporter "Wydarzeń" rozmawiał z technikiem kryminalistyki, który odnalazł mikroślad - punkt zwrotny w śledztwie. Był to fragment samochodowego lakieru.
- Drobinka wręcz pół milimetra, jak ostrze od szpilki, ale miało to ogromne znaczenie. To była sytuacja przełomowa w tym dochodzeniu - powiedział.
Podejrzany samochód odnalazł inny z wyszkowskich policjantów, który przez wiele tygodni śledził ogłoszenia o sprzedaży samochodów w internecie. Auto zostało wystawione na sprzedaż, a na zderzaku miało ślady uszkodzenia. Wcześniej wymieniono w nim rozbitą szybę, którą także zdołano odnaleźć.
- Samochód był opisywany, że posiada uszkodzenia powstałe na skutek kolizji ze zwierzęciem. Wydało nam się to bardzo nieprawdopodobne - tłumaczył funkcjonariusz w rozmowie z reporterem "Wydarzeń".
Bał się odpowiedzialności
Po porównaniu mikrośladu lakieru z buta okazało się, że pasuje do odnalezionego samochodu.
Zatrzymano 30-letniego mężczyznę.
- Mieszkaniec Warszawy tłumaczył się tym, że bał się odpowiedzialności, dlatego postanowił uciec z miejsca zdarzenia - poinformowała Gierlicka.
Za spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym, ucieczkę i nieudzielenie pomocy grozi do 12 lat więzienia.
"Wydarzenia", polsatnews.pl
Czytaj więcej
Komentarze