"Gdyby się nie bronili, mogliby umrzeć". Dwóch Polaków pobitych na campingu w Holandii
Dwóch najbardziej agresywnych spośród kilku napastników, którzy zaatakowali i pobili na campingu Fort Oranje w okolicach Bredy dwóch Polaków, poczeka na wyrok w areszcie - zdecydował holenderski sąd rozpatrujący sprawę. To dwaj bracia w wieku 33 i 34 lat, ich narodowość nie została ujawniona. - Gdyby moi klienci się nie bronili, mogliby zginąć - mówił w sądzie adwokat Polaków.
Do zdarzenia doszło 26 czerwca na byłym campingu Fort Oranje na południe od Bredy w południowo-zachodniej Holandii. Nagrania z monitoringu pokazują grupę kilku osób, które wyciągają z samochodu dwóch Polaków, atakują ich gazem, pałką teleskopową i kijami.
- Samochód moich klientów został zatrzymany przez atakujących, otworzyli im drzwi i bagażnik. Gdy wyszli z samochodu, zaatakowało ich przynajmniej pięć osób. Na pewno czekali na nich. Gdyby moi klienci się nie bronili, mogliby umrzeć - mówił w sądzie we wtorek Gerard Dorsman, prawnik Polaków. Lokalne media nazwały ten atak "samosądem". Jeden z Polaków ma złamaną kość strzałkową.
Powodem ataku miała być kłótnia pomiędzy obiema stronami, do której miało dojść w ostatnich tygodniach.
Według prokuratora, i napastnicy i napadnięci byli brutalni, ale oskarżenie - umyślnego zadania poważnych obrażeń fizycznych - dotyczy dwóch mieszkańców Fort Oranje. Obaj bili Polaków kawałkami drewna i pałką teleskopową nawet wówczas, gdy ci już leżeli na ziemi. Obaj też zostaną w areszcie.
Wyrok ma zostać ogłoszony 14 sierpnia.
Fort Oranje to zamknięty już camping na południe od Bredy, w którym w ostatnich latach mieszkali m.in. imigranci i pracownicy sezonowi.
Minister Spraw Społecznych i Zatrudnienia Holandii, wizytując to miejsce w lutym 2017 roku stwierdził, że rządzi tam mafia. Obecnie kończy się proces eksmisji mieszkańców byłego campingu
BN DeStem
Czytaj więcej
Komentarze