"Stop mordom profilaktycznym". Protest w obronie zdrowych zwierząt zagrożonych wybiciem wz. z ASF

Polska

W Zagrodzie Edukacyjnej w Cyganówce (Mazowieckie) może dojść do uśmiercenia blisko 70 zwierząt (50 dzików i 20 świnek wietnamskich) - zaalarmowała na Facebooku fundacja Animal Rescue Polska. W poniedziałek przed zagrodą pikietowało ponad 100 osób, które uniemożliwiły kontrolę Powiatowemu Lekarzowi Weterynarii. Sytuacje na bieżąco relacjonuje reporter Polsat News Piotr Witkowski.

Leśnik Krzysztof Musiński prowadzi Zagrodę Dzikich Zwierząt w Cyganówce w gm. Wilga od ponad 20 lat. Jego problemy zaczęły się, gdy zgłosił się do powiatowego lekarza weterynarii, gdyż teren został objęty żółtą strefą zagrożenia ASF. Lekarz miał mu przekazać, że przyjedzie na kontrolę, a następnie wyda decyzję o odstrzale zwierząt ze względu na możliwe zagrożenie.

 

"Przedziwna walka człowieka, który nie kocha zwierząt"

 

- Jeżeli te zwierzęta są zagrodzone, nie ma w pobliżu hodowli świń, żadne z tych zwierząt nie padło, to trudno mi sobie to wyobrazić - powiedział Musiński Polsat News. Leśnik przyznał, że liczył na pomoc ze strony weterynarii w postaci "mat, przeprowadzenia badań i zabezpieczenia zagrody".

 

Kontrola miała zostać przeprowadzona ok. godz. 8 w poniedziałek. Przeciw kontroli pikietowało ponad 100 osób, m.in. obrońcy praw zwierząt z Animal Rescue Polska i sąsiedzi leśnika. Protestujący trzymali transparenty "Stop mordom zwierząt" i "Stop mordom profilaktycznym".

 

- Tu jest jakaś przedziwna walka nadleśnictwa, albo człowieka, który nie kocha zwierząt, albo człowieka, który po prostu nie kocha leśniczego - mówiła jedna z sąsiadek. Inna z kolei przyznała, że przeprowadziła się do Cyganówki 16 lat temu, "tylko dlatego, że jest tutaj mini zoo".

 

"Pobieranie próbek kosztuje"

 

Do kontroli ostatecznie nie doszło. Powiatowy Lekarz Weterynarii Andrzej Koryś, który przyjechał na miejsce przyznał, że tego samego dnia pobierał próbkę od martwego dzika na obecność ASF. Protestujący nie dali mu wejść na teren zagrody, argumentując, że mógłby zarazić w taki sposób inne zwierzęta.

 

Lekarz przyznał, że w przeszłości wielokrotnie kontrolował zagrodę, ale od lutego weszły w życie dodatkowe przepisy, które nakazują kontrole "takich miejsc, jak to". Przy wykazaniu nieprawidłowości weterynarz może wezwać do usunięcia uchybień, lub podjąć decyzję o odstrzale stada.

 

Koryś poinformował, że przy podejrzeniu ASF, nie ma obowiązku pobierania od zwierząt próbek krwi. Zaznaczył, że "jest to zbyt drogie" i "nie opłaca się wydawać pieniędzy z budżetu państwa". - Te badania dzisiaj nie dają nic, ponieważ zdrowy dzik może zarazić się w każdej chwili - dodał weterynarz.

 

Powiatowy Lekarz Weterynarii zapowiedział kolejną kontrolę. Może być ona przeprowadzona bez zapowiedzi.

 

Polsat News, wirtualnygarwolin.pl

bas/dro/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie