Dwunastu rosyjskich szpiegów oskarżonych o hakowanie wyborów w USA

Świat
Dwunastu rosyjskich szpiegów oskarżonych o hakowanie wyborów w USA
EPA/JIM LO SCALZO

Ministerstwo Sprawiedliwości Stanów Zjednoczonych poinformowało, że dwunastu rosyjskich szpiegów zostało oskarżonych w związku z śledztwem w sprawie hakowania wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych. Rosyjskie MSZ odpowiedziało w komunikacie: "jest oczywiste, że celem (postawienia Rosjan w stan oskarżenia - red.) jest zepsucie atmosfery" przed poniedziałkowym spotkaniem Trump - Putin.

Jak tłumaczył na konferencji prasowej Rod Rosenstein zastępca prokuratora generalnego, Rosjanie mieli włamać się do sieci komputerowej wykorzystywanej przez Partię Demokratyczną oraz ich kandydatkę na prezydenta - Hillary Clinton.

 

Mieli wykraść informacje o wyborcach

 

Włamali się również do komputerów Komisji Wyborczej, skąd mieli ukraść informacje o 500 tys. amerykańskich wyborców. Ponadto zarzuca się im. pranie pieniędzy z użyciem kryptowalut oraz instalację oprogramowania, które czytało maile i śledziło użytkowników. Począwszy od czerwca 2016 roku, Amerykanie dystrybuowali skradzione informacje w sieci, m.in. za pomocą fikcyjnych kont DC Leaks i Guccifer 2.0.

 

Rosenstein powiedział, że na początku tygodnia poinformował prezydenta o planie oskarżenia tych osób. Donald Trump spotka się w poniedziałek z prezydentem Rosji Władimirem Putinem. Postawienia Rosjan w stan oskarżenia domagał się prokurator specjalny Robert Mueller, który bada zarówno sprawę ingerencji Rosjan w wybory, jak i kontaktów ludzi z otoczenia Trumpa z przedstawicielami Kremla. 

 

Tuż przed ogłoszeniem informacji o oskarżeniu agentów Trump, który przebywa w Londynie, poskarżył się podczas wspólnej konferencji prasowej z brytyjską premier Theresą May, że dochodzenie Muellera utrudnia mu próby nawiązania lepszych kontaktów z Rosją.

 

O śledztwie prokuratora specjalnego powiedział: "W Stanach Zjednoczonych mamy tę toczącą się głupotę. Czystą głupotę". W sobotę do sprawy odniósł się natomiast na Twitterze, pytając: "Czemu administracja Obamy nic nie zrobiła w tej sprawie?" oraz "Gdzie jest serwer Demokratów, czemu FBI go nie zabrało?".

 

Rosja zaprzecza

 

W podobnym stylu utrzymany jest komunikat rosyjskiego MSZ w tej sprawie, który głosi, że "jest oczywiste, że celem (postawienia Rosjan w stan oskarżenia) jest zepsucie atmosfery" przed szczytem Trump - Putin. 

 

Resort napisał, że za decyzją o oskarżeniu tych osób stoją "wpływowe siły polityczne w USA, które są przeciwne normalizacji stosunków między naszymi krajami, i które fabrykowały od lat oczywiste oszczerstwa".

 

"Jest godne pożałowania, że propagowanie fałszywych informacji w Waszyngtonie stało się normą i że sprawy karne generuje się z oczywistych przyczyn politycznych" - głosi komunikat resortu.

 

Biały Dom, wkrótce po wydaniu oświadczenia przez rosyjski resort, poinformował, że mimo oskarżenia Rosjan spotkanie przywódców odbędzie się zgodnie z planem.

 

"USA w punkcie krytycznym"

 

Przywódczyni Demokratów w Izbie Reprezentantów Nancy Pelosi, odnosząc się do decyzji wielkiej ławy przysięgłych, zażądała od Trumpa, by zmusił prezydenta Rosji do zawarcia umowy kładącej kres próbom wpływania na wyniki amerykańskich wyborów. "Jeżeli (Trump) nie przeciwstawi się Putinowi, to będzie to poważną zdradą konstytucji i naszej demokracji" - dodała.

 

Informacje o oskarżeniu Rosjan skomentował dyrektor wywiadu krajowego Dan Coats, który powiedział, że kraj znalazł się "w punkcie krytycznym"; uznał też, że Rosja jest "najbardziej agresywnym zagranicznym graczem w amerykańskiej cyberprzestrzeni".

 

Reuters podaje, powołując się na źródło na Kremlu, że rosyjskie władze są "gotowe przyjrzeć się wszelkim faktom, jeśli takie istnieją, dotyczącym ingerencji Rosji w amerykańską politykę".

 

W lutym wielka ława przysięgłych postawiła w stan oskarżenia 13 Rosjan oraz trzy rosyjskie podmioty w związku z Russiagate. Oskarżono ich między innymi o "spisek mający na celu oszukanie USA" i oszustwa bankowe; pięciu osobom postawiono też zarzut kradzieży tożsamości. Operacje oskarżonych polegały między innymi na wspieraniu Trumpa i "ubliżaniu Hillary Clinton" - głosi uzasadnienie wyroku.

 

Strategicznym celem oskarżonych było "stworzenie podziałów w amerykańskim systemie politycznym" również podczas wyborów prezydenckich.Rosjanie aranżowali wiece, kupowali polityczne reklamy; tworzyli strony internetowe, fałszywe postaci i akcje w mediach społecznościowych, dotyczące nie tylko wyborów czy kandydatów, ale też zapalnych tematów związanych z rasizmem, imigracją czy religią.

 

Mieli wspierać Trumpa

 

Starali się zdezawuować Clinton, główną rywalkę Trumpa, oraz jego adwersarzy w walce o nominację wyborczą Partii Republikańskiej i w wyścigu wyborczym. Po zwycięstwie Trumpa oskarżeni organizowali wiece poparcia dla niego.

 

Dochodzenie FBI w sprawie przejął w maju 2017 roku Robert Mueller. Wszystkie amerykańskie agencje wywiadowcze uznały, że Rosjanie ingerowali w wybory z zamiarem wsparcia Trumpa. Mueller powołał dwie wielkie ławy przysięgłych; w prawie anglosaskim zadaniem wielkiej ławy przysięgłych (ang. grand jury) jest zadecydowanie, czy materiał dowodowy zgromadzony przez prokuratora uzasadnia wysunięcie przeciw podejrzanym, wobec których prowadzone jest dochodzenie, zarzutów kryminalnych i postawienie ich w stan oskarżenia.

 

Wielka ława przysięgłych spełnia funkcje zarówno prokuratorskie, jak i dochodzeniowe. Ma "prawo pozwu", dzięki czemu może powoływać świadków do złożenia przed nią zeznań oraz zażądać przedstawienia - pod groźbą kary sądowej - dodatkowych materiałów. 

 

Reuters, PAP

jm/paw/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie