"Nie spocznę do czasu, aż cała prawda nie zostanie wyjaśniona". 75. rocznica Krwawej Niedzieli

Polska

- I ja też składam takie zobowiązanie w tym miejscu, że nie spocznę do czasu, aż ta cała prawda nie zostanie wyjaśniona i każdy z tych okrutnie zamordowanych nie zostanie upamiętniony - powiedział premier Mateusz Morawiecki w środę przed Pomnikiem Rzezi Wołyńskiej i Pomnikiem 27. Dywizji Piechoty AK w Warszawie.

- Pokazujemy poprzez nasze działania, nasze czyny, nasze słowa, że nie zrezygnujemy z tej drogi do odzyskania prawdy o każdym zamordowanym w wyjątkowo bestialski, barbarzyński sposób - powiedział premier podczas państwowych obchodów Narodowego Dnia Pamięci Ofiar Ludobójstwa na Wołyniu.

 

"My nie możemy się na to zgodzić"

 

Przypomniał, że w czasach III RP prawda o ludobójstwie na Wołyniu, na Pokuciu i w województwie lwowskim i tarnopolskim, i stanisławowskim "była przemilczana, ukrywana, była relatywizowana". - My nie możemy się na to zgodzić - podkreślił premier.

 

Morawiecki wyjaśnił, że w tym też celu utworzono Instytut Solidarności i Męstwa.

 

- My obiecujemy wam drodzy rodacy, którzy leżycie gdzieś tam, na tamtej ziemi okrutnie pomordowani w bezimiennych czy nazwanych grobach, że nie spoczniemy - dodał.

 

- I ja też składam takie zobowiązanie w tym miejscu, że nie spocznę do czasu, aż ta cała prawda nie zostanie wyjaśniona i każdy z tych okrutnie zamordowanych nie zostanie upamiętniony. Cześć i chwała ich pamięci - zakończył premier.

 

Duda: prawda nigdy nie osłabia

 

"Polsko-ukraińska trudna historia nie może być przeszkodą w budowaniu przyszłości" - napisał prezydent Andrzej Duda w liście odczytanym przez szefową prezydenckiej kancelarii Halinę Szymańską podczas środowych obchodów.

 

Prezydent zaznaczył, że polsko-ukraińskie dobre sąsiedztwo, współpraca i wzajemna otwartość w tym miejscu Europy mają wielkie znaczenie dla wspólnego bezpieczeństwa, dla pomyślności całego regionu. "Widzimy to jeszcze wyraźniej po wydarzeniach ostatnich lat, które ugodziły w Ukrainę i podważyły zasady ładu międzynarodowego" - napisał.

 

Prawda o tym, co wydarzyło się na Wołyniu, nie jest zagrożeniem dla więzi łączących Polaków i Ukraińców. Przeciwnie, jest ona potrzebna, abyśmy mogli sobie trwale ufać i wzajemnie liczyć na siebie. Prawda w ostatecznym rozrachunku nigdy nie osłabia. Prawda wyzwala, buduje mosty. Pozwala przemówić ludzkim sumieniom i sercom. Z uznaniem odbieramy postawy historyków ukraińskich, działaczy publicznych oraz zwykłych Ukraińców, którzy za podstawę rozmowy o naszych trudnych doświadczeniach przyjmują prawdę. To droga niełatwa, ale jedyna " - podkreślił.

 

Duda dodał, że łączy się z uczestnikami środowych uroczystości w modlitwie i w hołdzie dla ofiar zbrodni katyńskiej. "Krzyż, który upamiętnia ich męczeństwo, jest jednoznacznie znakiem nadziei, że dobro jest w stanie zatriumfować nad złem. Nasza pamięć o ofiarach Wołynia wypełniona jest bólem, ale również tą nadzieją" - dodał.

 

ks. Isakowicz-Zaleski: największą raną jest brak pochówków

 

Przewodniczący Honorowego Komitetu obchodów Narodowego Dnia Pamięci Ofiar Ludobójstwa Polaków na Kresach Wschodnich ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski zwrócił uwagę, że największą raną dla Kresowian jest brak pochówków. - Mija 75 lat od tych wydarzeń, od ludobójstwa. 30 lat ma już III RP. Tyle samo ma już prawie wolna Ukraina, ale do dziś ponad 90 proc. ofiar spośród tych 150 czy 200 tys. ofiar nie tylko że nie ma pomników, ale nie ma pochówków. To byli katolicy, którzy zostali zamordowani często w kościołach. Nigdy nie odprawiono żadnych pogrzebów katolickich, nie wiadomo, gdzie te kości są (...). To jest sprawa, która moim zdaniem idzie w złym kierunku - powiedział.

 

W ocenie Isakowicza-Zalewskiego, wprowadzony przez ukraiński IPN zakaz poszukiwań i ekshumacji szczątków polskich ofiar wojen i konfliktów na terytorium Ukrainy jest "barbarzyństwem, ponieważ w cywilizowanym świecie każda ofiara ma prawo do pochówku". - Tak jak u nas są pochowani żołnierze niemieccy, Armii Czerwonej, ofiary różnych innych tragicznych wydarzeń. Dlatego liczę bardzo na władze III RP, że przełamią tę sytuację, bo odchodzą ostatni świadkowie. Odchodzą ci, którzy pamiętali, gdzie leżą te ciała. Jeżeli nie nastąpi przełom w tej sprawie to de facto możemy powiedzieć, że w XXI wieku jest jeden kraj w Europie, który zabrania pochówków - powiedział.

 

Isakowicz-Zalewski wspomniał także o ufundowanym przez Polaków ze Stanów Zjednoczonych pomniku "Rzeź wołyńska" dłuta Andrzeja Pityńskiego, który stał się obiektem krytyki ze strony ukraińskich polityków. - Dzisiaj ten pomnik nie może stanąć na polskiej ziemi. Chciałbym prosić władze RP, żeby znalazły miejsce w Warszawie godne, w którym ten pomnik stanie, a przecież nie obcy ambasador będzie decydował, czy Polakom wolno czy nie wolno taki pomnik postawić - podkreślił.

 

Podczas środowych uroczystości ks. Tadeusz Isakowicz-Zalewski odebrał medal Pro Patria, przyznany w uznaniu szczególnych zasług w kultywowaniu pamięci o ofiarach ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na obywatelach II RP.

 

IPN jest organizatorem

 

Uroczystości rozpoczęły się przedpołudniem od mszy świętej odprawionej w Katedrze Polowej Wojska Polskiego w Warszawie. Następnie odbyło się złożenie wieńców i zapalenie zniczy pod Grobem Nieznanego Żołnierza na placu Piłsudskiego.

  

W uroczystościach na pl. Piłsudskiego udział biorą m.in. premier Mateusz Morawiecki, wicepremier, minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński, szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Michał Dworczyk, prezes Instytutu Pamięci Narodowej Jarosław Szarek, marszałek Sejmu Marek Kuchciński, marszałek Senatu Stanisław Karczewski, senator Anna Maria Anders, sędzia Bogusław Nizieński, szefowa Kancelarii Prezydenta RP Halina Szymańska, szef Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych Jan Józef Kasprzyk oraz generał dywizji Jan Śliwka.

 

Organizatorami obchodów są Urząd do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych oraz Instytut Pamięci Narodowej.

 

Zbrodnia Wołyńska była antypolską czystką etniczną, przeprowadzoną przez nacjonalistów ukraińskich, mającą charakter ludobójstwa.

 

"Akcja antypolska"

 

Zbrodni dokonano w latach 1943-45. Jej sprawcy - Organizacja Nacjonalistów Ukraińskich frakcja Stepana Bandery (OUN-B) oraz jej zbrojne ramię Ukraińska Armia Powstańcza (UPA) we własnych dokumentach planową eksterminację ludności polskiej określali mianem "akcji antypolskiej".

 

Według szacunków polskich historyków ukraińscy nacjonaliści zamordowali w latach 1943-45 na Wołyniu i w Galicji Wschodniej ok. 100 tys. Polaków. 40-60 tys. zginęło na Wołyniu, 20-40 tys. w Galicji Wschodniej, co najmniej 4 tys. na terenie dzisiejszej Polski. Kulminacja tych wydarzeń, określanych mianem zbrodni wołyńskiej, nastąpiła 11 lipca 1943 r., gdy oddziały UPA zaatakowały ok. 100, a dzień później, ok. 50 polskich miejscowości.

 

Zakaz po zdemontowaniu pomnika

 

Jak podaje IPN, na skutek polskich akcji odwetowych do wiosny 1945 roku zginęło prawdopodobnie 10-12 tys. Ukraińców. "Niektóre z polskich akcji odwetowych były zbrodniami wojennymi. Jednak zdaniem polskich historyków nie można stawiać znaku równości między nimi a zorganizowaną, antypolską akcją OUN-UPA" - czytamy na stronie zbrodniawolynska.pl redagowanej przez Instytut Pamięci Narodowej.

 

Między Warszawą i Kijowem od wiosny 2017 r. trwa spór wokół zakazu poszukiwań i ekshumacji szczątków polskich ofiar wojen i konfliktów na terytorium Ukrainy, wprowadzonego przez ukraiński IPN. Zakaz został wydany po zdemontowaniu nielegalnego pomnika UPA w Hruszowicach, do którego doszło w kwietniu 2017 r.

 

PAP

bas/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie