Nie żyje Irena Szewińska. Była najwybitniejszą lekkoatletką w dziejach polskiego sportu

Polska

W piątek przed północą w wieku 72 lat zmarła Irena Szewińska, najwybitniejsza lekkoatletka w dziejach polskiego sportu, zdobywczyni siedmiu medali olimpijskich, wiceprezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego, członkini Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego. O jej śmierci poinformował mąż Janusz Szewiński.

- Irena zmarła około godziny 23.30 w Warszawie, w Wojskowym Instytucie Medycznym przy ulicy Szaserów. Od dłuższego czasu zmagała się z chorobą, ale dobrze się czuła. Niedawno była przecież na Pikniku Olimpijskim - powiedział Szewiński.

 

Podczas pikniku 9 czerwca Szewińska podkreśliła, że "najważniejsze w tym wszystkim są dzieci. Jeśli zasmakują jakiejkolwiek konkurencji, dyscypliny czy aktywności fizycznej, to możemy mieć pewność i cieszyć się, że wchodzą na piękną drogę. Sport jest fantastycznym wynalazkiem".

 

Jak wspomniała, jej kariera rozpoczęła się od... przypadku. "Przebiegłam na szkolnym sprawdzianie tak szybko, że nauczycielka poprosiła o powtórkę, bowiem sądziła, iż popełniła błąd przy pomiarze czasu. Lekkoatletykę zaczęłam uprawiać jesienią 1960 roku, mając 14 lat, w grupie uczniów Szkoły Podstawowej nr 37 w Warszawie, której trenerem był dawny oszczepnik, finalista igrzysk z Melbourne (1956) Jan Kopyto".

 

Dodała, że juniorski mecz w Hradec Kralove był jej pierwszym zagranicznym wyjazdem. Miała wówczas 16 lat, a dwa lata później, w 1964 roku, zdobyła w sztafecie 4x100 m złoty medal olimpijski w Tokio.

 

Walczyła z chorobą

 

Od tamtego roku w stolicy Japonii była kilkakrotnie, działała w komisji MKOl nadzorującej przygotowania Tokio do igrzysk w 2020 roku. Jak przyznała gospodarze mają drobne problemy, ale... "jestem przekonana, że ze wszystkimi sobie poradzą" - oceniła.

 

Wybitna lekkoatletka z początkiem 2014 roku przeszła chemioterapię, ponieważ wykryto u niej nowotwór, z którym walczyła już wcześniej. Wydawało się, że zwycięży bezwarunkowo, ale nowotwór wrócił. Szewińska nie poddała się, dalej walczyła z chorobą i nawet nie zrezygnowała z wyjazdu na zimowe igrzyska do Soczi.

 

"Pierwsza Dama polskiego sportu"

 

W karierze zawodniczej zdobyła siedem medali olimpijskich: trzy złote, dwa srebrne i dwa brązowe. Ustanawiała rekordy Polski, Europy i świata w biegach na 100, 200, 400 metrów, w skoku w dal i sztafetach.

 

Prezydent RP Andrzej Duda napisał na Twitterze: "Odeszła Pani Irena Szewińska - Pierwsza Dama polskiego sportu i Dama Orderu Orła Białego. Zdobywczyni 7 medali olimpijskich, wielokrotna rekordzistka świata. Wielka strata i wielki żal. Szanowna Pani Ireno, dziękujemy! Na zawsze pozostanie Pani w naszej wdzięcznej pamięci!".

 

"Polska Rodzina Olimpijska oraz całe środowisko sportowe z niewyobrażalnym żalem odebrały w piątek 29 czerwca informację o śmierci Ireny Szewińskiej, członkini MKOl i wiceprezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego, naszej najwybitniejszej lekkoatletce w historii" - napisano na stronie PKOl.

 

"Odeszła Irena Szewińska, najwybitniejsza polska lekkoatletka i legenda światowego sportu. Była inspiracją dla pokoleń polskich sportowców i bohaterem dla nas - kibiców. R.I.P." - napisał premier Mateusz Morawiecki na Twitterze.

 

"Tak bardzo boli, gdy umiera ktoś tak bliski"

 

"Odeszła od Nas najwybitniejsza, wspaniała Pierwsza Dama sportu Irena Szewińska. Ogromny cios dla nas wszystkich. Pani Ireno, dziękuję za każde spotkanie, rozmowę...za wszystko...." - podkreślił szef resortu sportu i turystyki Witold Bańka, były lekkoatleta.

 

"To tak bardzo boli, gdy umiera ktoś tak bliski. Ciężko się z tym pogodzić. Była Najwybitniejsza, prawdziwa Legenda, Dama, nasza Duma. Wydawała się zawsze silna, niezwyciężona. Przed metą, na tzw. kratach, śmierć Ją wyprzedziła... Już nigdy nie usłyszę: co słychać panie Witku?" - dodał Bańka.

 

"Była gwiazdą pokroju Bolta"

 

- Początek mojej kariery był pod przewodnictwem Ireny Szewińskiej, która została prezesem Polskiego Związku Lekkiej Atletyki. Jej osiągnięcia jako zawodniczki były epokowe, niebywałe. Błyszczała na wielu imprezach. Była gwiazdą pokroju Bolta, ale nigdy się nie wywyższała, nie dawała po sobie poznać, że jest kimś wielkim - podkreślił wiceprezes PZLA, zdobywca dwóch złotych medali olimpijskich w pchnięciu kulą Tomasz Majewski.

 

Jak zaznaczył, "była fajną, ciepłą osobą, z twarzy której biła serdeczność, osobą, z którą można było tak po ludzku, normalnie porozmawiać. Była rozpoznawalna wszędzie, nie tylko w świecie sportu, nie tylko w Polsce, ale także w niewielkich państwach na wszystkich kontynentach".

 

Majewski nadmienił, że z początkiem 2014 roku przeszła chemioterapię, ponieważ wykryto u niej nowotwór, z którym walczyła już wcześniej. Wydawało się, że zwycięży bezwarunkowo, ale nowotwór wrócił.

 

- Irena nie poddawała się, dalej walczyła z chorobą i nawet nie zrezygnowała z wyjazdu na zimowe igrzyska do Soczi. Ostatnie lata były dla niej zwycięskie, wychodziła już na prostą, na której w czasie kariery wyprzedzała rywalki i jako pierwsza mijała metę. Niestety, teraz się nie udało - powiedział medalista mistrzostw świata i Europy.

 

"Kobiecy przykład wytrwałości i determinacji"

 

"Pani Ireno na zawsze w mojej pamięci Będzie Nam Pani brakowało. W Rio spełniło się moje marzenie, kiedy miałam przyjemność otrzymać złoty medal. Tak, jak wtedy, podczas ceremonii łzy ze wzruszenia leciały strumieniami, tak teraz łzy lecą po stracie tak wspaniałej osobowości" - napisała na Twitterze mistrzyni olimpijska i rekordzistka świata w rzucie młotem Anita Włodarczyk.

 

Do ceremonii dekoracji na podium igrzysk wróciła też Justyna Kowalczyk.

 

"Zanim udekorowała mnie medalem, poprosiła o autografy. Zatkało mnie! Pani Irena (TA PANI IRENA!!!) prosi mnie o autografy! To że tam była tego wieczoru, było dla mnie ważniejsze i bardziej doniosłe niż odbiór olimpijskiego złota! Dziękuję za wszystko Pani Ireno!" - zaznaczyła na Facebooku najwybitniejsza polska biegaczka narciarska, którą Szewińska jako członkini MKOl dekorowała w Vancouver, podobnie jak Adama Małysza.

 

"Z przyjemnością wręczała medale naszym reprezentantom na kolejnych igrzyskach. A krążków olimpijskich dla skoczków narciarskich było całkiem sporo. Ja miałem ten zaszczyt stojąc na podium w Vancouver. W Pjongczangu przeżywaliśmy ceremonię medalową już oboje jako oficjele" - wspomniał były zawodnik, a obecnie dyrektor PZN ds. skoków i kombinacji norweskiej.

 

Mistrzyni olimpijska z Aten w pływaniu Otylia Jędrzejczak nie ma wątpliwości, że odeszła "najwybitniejsza polska sportsmenka".

 

"Przez wiele lat kobiecy przykład wytrwałości i determinacji w dążeniu do celu. Pani Ireno jestem dumna, że mogłam Panią poznać, zasiadać w tych samych komisjach, uczyć się od Pani. Na zawsze w moim sercu" - napisała na Instagramie wybitna pływaczka.

 

PAP

zdr/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie