Dziennikarz Polsat News uniewinniony od zarzutu złamania zakazu wejścia do Puszczy Białowieskiej

Polska
Dziennikarz Polsat News uniewinniony od zarzutu złamania zakazu wejścia do Puszczy Białowieskiej
Greenpeace Polska/Grzegorz Broniatowski

Sąd Rejonowy w Hajnówce orzekł, że dziennikarz Polsat News Piotr Kuśmierzak, który sprawdzał, czy w Puszczy Białowieskiej wstrzymano wycinkę, nie naruszył zakazu wejścia dla lasu. Według sądu, zakaz wstępu nie został poprawnie wprowadzony. Wyrok nie jest prawomocny.

Sprawa dotyczy zdarzeń z 31 lipca 2017 r. Ekipa Polsat News - dziennikarz i operator - pojechała do Puszczy Białowieskiej sprawdzić, czy realizowany jest nakaz Komisji Europejskiej o natychmiastowym wstrzymaniu wycinki drzew.
 
Wycinka szła "pełna parą"
 
- Razem z ekologami poszliśmy w głąb puszczy. Z daleka było słychać, że maszyny służące do wycinania drzew (Harwestery - red.) pracują pełną parą. Dotarliśmy do miejsca w którym była rozłożona taśma ostrzegawcza. Taśma oddzielała teren, na którym prowadzone były te działania, od terenu, na którym się poruszaliśmy - relacjonuje Piotr Kuśmierzak.
 
Jak mówi, na miejscu była też straż leśna, która nakazała, aby nie przekraczać taśmy. - Tak zrobiliśmy. Padały pytania z mojej strony i ze strony ekologów: dlaczego trwa wycinka skoro komisja nakazała jej wstrzymanie oraz kto weźmie odpowiedzialność za łamanie unijnych nakazów - opowiada dziennikarz Polsat News.
 
W pewnym momencie przyszli kolejni strażnicy. Ekologów i dziennikarzy spisano. Później wszystkie te osoby  zostały wezwane na przesłuchanie do Nadleśnictwa Hajnówka.
 
Grzywna i zadośćuczynienie
 
- Tam podczas przesłuchania usłyszałem, że jestem oskarżony o złamanie zakazu wstępu do puszczy. Nie przyznałem się, tłumacząc, że wykonywałem swoją pracę, poza tym, nie było żadnych informacji ani tablic, że na tym terenie jest zakaz wstępu - wyjaśnia Kuśmierzak. 
 
Straż leśna wnioskowała jednak o ukaranie dziennikarza grzywną w wys. 500 zł i kwotą 1,5 tys. zł zadośćuczynienia na rzecz tej służby.
 
Przed sądem dziennikarz powtórzył, że nie było żadnej tablicy zakazującej wstępu do lasu. - Jedyne co wskazywało na teren objęty wycinką, to taśma, której nie przekroczyliśmy. Strażnicy nie wygonili nas z tego terenu a jedynie informowali a o tym, żeby nie przekraczać taśmy - argumentował Kusmierzak. 
 
Wyjaśnił też, że działał w imię interesu społecznego. - Dziennikarz sprawuje społeczną kontrolę, w tym wypadku społeczną kontrolą było sprawdzenie, czy trwa wycinka. Działałem w imię wyższej konieczności, nie byłem tam prywatnie - podkreślił.
 
Zakaz niepoprawnie wprowadzony
 
Po przeanalizowaniu materiału dowodowego, którymi były m.in. nagrania  wideo z puszczy oraz po przesłuchaniu świadków, sąd uniewinnił dziennikarza Polsat News od zarzutu złamania zakazu wejścia do puszczy. Sąd uznał, że zakaz wstępu do lasu nie został poprawnie wprowadzony, czyli nikt go nie złamał.
 
- Proces odbieram jednoznacznie jako próbę szykanowania dziennikarzy, za to że wykonują swoją pracę - podsumowuje Piotr Kuśmierzak.
 
W sądzie nie było przedstawicieli strony skarżącej.
 
Wyrok nie jest prawomocny.
 
Czwartkowy proces był jednym z wielu związanych z protestami przeciwko wycince w Puszczy Białowieskiej. Wnioski o ukaranie aktywistów, dziennikarzy i uczestników blokad kierowały do sądu policja i Lasy Państwowe.
  
polsatnews.pl 
dro/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie