"Sto lat" vs. "kłamca". Awantura na spotkaniu z Morawieckim. Premier opuścił salę w asyście policji
Duże emocje i przepychanki na sali towarzyszyły zakończeniu niedzielnej wizyty premiera Mateusza Morawieckiego w historycznej sali BHP Stoczni Gdańskiej. Premier opuścił salę w asyście policji.
Zamieszanie rozpoczęło się po zakończeniu wystąpienia premiera, gdy zaczęła się faza pytań z sali. Premier był pytany m.in. o trwający w Sejmie protest osób niepełnosprawnych. Podczas odpowiedzi premiera na to pytanie, część osób zgromadzonych w sali wyjęła egzemplarze konstytucji i transparenty m.in. z napisami: "Pycha i Szmal, "Wspieramy protest niepełnosprawnych w Sejmie".
Wznoszono też okrzyki: "kłamca", "Solidarność", "Lech Wałęsa". Odpowiadając na te okrzyki stronnicy szefa rządu śpiewali "Sto lat" i krzyczeli "Bolek" oraz "Mateusz".
Obie grupy zaczęły przepychać się i wzajemnie obrażać.
Sytuację próbowała uspokoić rzeczniczka rządu Joanna Kopcińska; premier w asyście policji opuścił salę żegnany brawami części sali.
"Bojówki próbują zakłócić nasze rozmowy z Polakami"
Kopcińska mówiła później na briefingu prasowym, że "żadne krzyki nie przerwą dialogu".
- Zorganizowane grupy, które można wręcz nazwać bojówkami, bo na niektórych spotkaniach pojawiają się te same twarze, próbują zakłócić nasze rozmowy z Polakami - mówiła Kopcińska. W jej ocenie nie jest przypadkiem, że na spotkaniach z premierem w różnych częściach kraju pojawiają się te same osoby i padają te same pytania.
- Mam jeden komunikat: żadne krzyki nie przerwą tego dialogu, te krzyki również nie przykryją braku programu. Niestety brak programu, brak konkretnych działań dla Polski, dla Polaków wyraża się przez opozycję nasyłaniem takich zorganizowanych grup. Ale informuję i przekazuję: ten dialog będzie trwał - powiedziała rzeczniczka rządu.
- Będziemy rozmawiać z każdym, będziemy mówić o tym, co zrobiliśmy, co zrobimy w nadchodzących tygodniach, miesiącach, bierzemy się do pracy i planujemy kolejne spotkania - dodała.
PAP, Polsat News