Nieskończenie niepodległa, odc. 17. Siła władzy
26 stycznia 1934. BBWR wykorzystuje manifestacyjną nieobecność opozycji i zyskując tak niezbędną większość – przesądza o nowym kształcie Konstytucji.
Krach ekonomiczny na świecie potęguje polskie obszary biedy. Napięcia społeczne wzmacnia autokratyczny Bezpartyjny Blok Współpracy z Rządem – na wszelkie problemy odpowiada usztywnieniem dyktatury. Lekceważenie oponentów dochodzi do szczytu, gdy fortelem przeforsowane zostają założenia Konstytucji. Podległy Józefowi Piłsudskiemu Prezydent podpisuje nową ustawę zasadniczą w kwietniu 1935. Działa już wtedy, po wcześniejszym zamachu ukraińskim, Bereza Kartuska.
Państwo nie reaguje na narastającą polaryzację geopolityczną, nie buduje systemu realnych sojuszy. Pakty o nieagresji, podpisane z Rosją bolszewicką i hitlerowskimi Niemcami w 1932 i 1934 roku, sam Marszałek Piłsudski uważa za krótkoterminowe. Zamiast wewnętrznego konsensusu, dającego szanse skuteczniejszej obrony kraju, władza pogłębia podziały, dla części przeciwników mając obóz koncentracyjny.
Zofia Moraczewska (działaczka feministyczna, posłanka BBWR) w liście do Walerego Sławka (prezesa BBWR)
Coraz gorzej dzieje się w naszym obozie. […] Blok traci z dnia na dzień zaufanie, wiarę i szacunek w szerokich sferach społecznych. […] Siły prawdziwej niestety już nie ma. Dać by ją mogła tylko postawa społeczeństwa, postawa naszego obozu, gdyby była wewnętrznie, ideowo zwarta i jednolita. Ale takiej siły nie stwarza się przemocą, nie można jej wywołać żadnym zarządzeniem administracyjnym, żadnym „ukazem” z góry. „Silna ręka” – ulubione teraz hasło różnych kacyków prowincjonalnych o bardzo problematycznej wartości ideowej, a często i moralnej – jest antytezą prawdziwej siły.
Warszawa, 19 marca 1932
[Listy Zofii Moraczewskiej, BN rps 11552 IV.]
Mieczysław Niedziałkowski (poseł PPS) w przemówieniu sejmowym
Panowie zrobiliście wszystko, coście mogli, ażeby ryć najgłębsze przepaście między sobą a wszystkimi innymi obozami społecznymi i politycznymi w kraju i uczyniliście wszystko, co moglibyście, ażeby pogłębić zaostrzenie walki wewnętrznej, jaka w kraju się toczy, i ażeby utrudnić jakąkolwiek pokojową możliwość dalszego rozwoju Polski w tym okresie dziejowym, który cały świat przeżywa.
Warszawa, 3 listopada 1932
[Sprawozdanie stenograficzne z 70 posiedzenia Sejmu Rzeczypospolitej z dnia 3 listopada 1932 r., Biblioteka Sejmowa RPII/3/70]
Juliusz Zdanowski (działacz ZLN) w dzienniku
Strasznie zaczyna być na świecie. Do każdej rodziny wciska się którymiś drzwiami bieda któregoś z jej członków. Bezrobocie już nie tylko wywraca ostatnie nadzieje ostatnim wysiłkiem do mety dochodzących synów chłopskich, ale zaczyna ciążyć i w domach dotąd względnie zamożnych. Ze wszelkich sfer ludzie zgłaszają się z prośbą o jakiekolwiek miejsce. Cóż za ferment musi się tworzyć wśród tej falangi bezczynnej młodzieży. […] Masy utrzymuje się w spokoju postrachem, batem i chlebem, ale narasta falanga gotowych przywódców i organizatorów beznadziejności. Nikt nie zna na nią rady.
Warszawa, 28 października 1933
[Dziennik Juliusza Zdanowskiego, t. 7, Szczecin 2015]
Stanisław Car (wicemarszałek Sejmu, członek BBWR, współautor tez konstytucyjnych i referent Komisji Konstytucyjnej) w przemówieniu na posiedzeniu plenarnym Klubu BBWR
Potrzeba mocnych rządów jest nie tylko odczuwana i rozumiana w stosunkach wewnętrznych; wyrasta ona również z należytej oceny sytuacji międzynarodowej, w której się Polska znajduje. Nie możemy pozwolić sobie na nieudolność rządów parlamentarnych, kiedy u naszych granic wschodnich i zachodnich znajdują się państwa ościenne o rządach mocnych i zdecydowanych. Gdy nasi sąsiedzi posiadają rządy silnej ręki, i my musimy dążyć do tego, żeby u siebie stworzyć mocną władzę wykonawczą.
Warszawa, 14 grudnia 1933
[Stanisław Car, Polska koncepcja autorytaryzmu, Warszawa 1996]
Stanisław Car podczas sejmowej debaty nad projektem zmiany Konstytucji
Zrywamy z systemem rządów parlamentarnych. [...] Prezydent Rzeczpospolitej będzie posiadał uprawnienia, co do których nie będzie krępowany żadną inną wolą. Te uprawnienia ściągają się przede wszystkim do prawa powoływania rządu bez udziału jakiegokolwiek innego czynnika, do zerwania z rolą prezydenta Rzeczpospolitej jako notariusza, kładącego jedynie swój podpis na akcie.
Warszawa, 26 stycznia 1934
[Stanisław Car, Na drodze ku nowej konstytucji, Warszawa 1934]
Bernard Singer (publicysta) w artykule Nagłe i niespodziewane uchwalenie nowej Konstytucji
Większość sejmowa uchwaliła wczoraj na posiedzeniu Sejmu tezy konstytucyjne jako projekt Konstytucji. Projekt przyjęto we wszystkich trzech czytaniach. Tego finału nie spodziewał się nikt wczoraj rano, gdy przystąpiono do rozprawy nad sprawozdaniem komisji konstytucyjnej z toku prac nad wnioskiem klubu parlamentarnego Bloku Współpracy z Rządem w sprawie zmiany Konstytucji. [...]
Wicemarszałek Car odczytał swój referat, a później przedstawiciele poszczególnych klubów sformułowali swój stosunek do projektu. Były to na ogół krótkie deklaracje. Każdy klub po odczytaniu swojej deklaracji opuszczał salę posiedzeń [w akcje protestu wobec projektu].
[…] Spostrzeżono, że można skorzystać z nieobecności posłów opozycyjnych na sali i posiadać w tej chwili kwalifikowaną i przepisaną przez Konstytucję większość. Teraz albo nigdy. [...] Wicemarszałek Car prosi o głos i wnosi, aby tezy konstytucyjne nazwać ustawą konstytucyjną. [...] Car składa wniosek o głosowanie nad całym projektem w drugim i trzecim czytaniu. Większość sejmowa oczywiście głosuje. W ten sposób tezy konstytucyjne zgłoszone o godzinie 10.00 przeistoczyły się w projekt ustawy konstytucyjnej, przyjętej w trzech czytaniach o godzinie ósmej z minutami wieczorem.
Warszawa, 27 stycznia 1934
[Bernard Singer, Od Witosa do Sławka, Paryż 1962]
Juliusz Zdanowski w dzienniku
Śmiesznym kawałem uchwalił Bezpartyjny Blok nową Konstytucję. […] Polska jest między dwoma prawie równie groźnymi niebezpieczeństwami. Jednym była i jest psychika dotychczasowej Konstytucji, robiąca z Polski przejezdną karczmę, w której każdy może robić, co mu się podoba i grać, jak zapłaci. […] Drugie niebezpieczeństwo to rządy kliki, które się coraz bardziej umacniają, a nową Konstytucją chcą na długi czas utrwalić swoje miejsce przy żłobach. Nic innego, jak to, z tego nowego aktu terroru nie wyziera.
Warszawa, 1 lutego 1934
[Dziennik Juliusza Zdanowskiego…]
Wacław Jędrzejewicz (minister wyznań religijnych i oświecenia publicznego)
15 czerwca został zamordowany w Klubie Towarzyskim na ulicy Foksal minister spraw wewnętrznych, Bronisław Pieracki. [...] Z początku nie wiedzieliśmy, kto go zabił. Podejrzenia padały na członków bojowych organizacji antypaństwowych, lecz konkretnych dowodów nie było. [...] Odbyło się posiedzenie Rady Ministrów, na którym bardzo zdenerwowany premier [Leon] Kozłowski przedstawił opracowany przez Ministerstwo Sprawiedliwości projekt utworzenia obozu odosobnienia [w Berezie Kartuskiej], gdzie bez wyroku sądu minister spraw wewnętrznych mógł osadzić osoby podejrzane o tendencje antypaństwowe.
Warszawa, 16 czerwca 1934
[Wacław Jędrzejewicz, Wspomnienia, Wrocław 1993]
Z artykułu w prorządowej „Gazecie Polskiej”
Obozy koncentracyjne. Tak. Dlaczego? Dlatego że widać owych osiem lat pracy nad wielkością Polski, osiem lat przykładu i osiem lat osiągnięć, osiem lat krzepnięcia – nie wystarczyło. [...] Do pewnych środowisk, biorących łagodność za słabość, wyrozumiałość za brak stanowczości, trzeba takich metod, jakie są dla umysłów i psychiki tego typu jedynie zrozumiałe.
Warszawa, 19 czerwca 1934
[„Gazeta Polska” nr 168/1934]
Włodzimierz Sznarbachowski (więzień Berezy, student, działacz ONR)
Bicia indywidualnego oenerowców raczej nie było. […] Inaczej traktowano komunistów, Ukraińców i Żydów. Oprócz masakrowania przez parę dni aż do nieprzytomności Ukraińców, którzy przy rannym apelu odliczali po ukraińsku, zdarzało się też, że to tego, to owego odprowadzano na bok i tłuczono solidnie. Indywidualnie dostawało się pałki za rozmawianie w szeregu podczas marszu do pracy, przy robocie lub gdzieś na boku. Policjant podchodził znienacka, najczęściej z tyłu – i uderzał parę razy. Natomiast zbiorowe bicie było na porządku dziennym lub ściślej – nocnym.
Bereza Kartuska, lipiec 1934
[Włodzimierz Sznarbachowski, 300 lat wspomnień, Londyn 1997]
Władysław Kiernik (działacz Stronnictwa Ludowego, na emigracji po procesie brzeskim)
W społeczeństwie rośnie przekonanie o konieczności zmiany. Ogólne – prócz zadowolonych, a tych jest co najwyżej tysiące – jest poczucie, że „to musi się skończyć”, a poczucie jest nie tylko wyrazem nastrojów większości społeczeństwa, ale także może być zapowiedzią burzy, która może wyładować się w czasie i w sposobie niekoniecznie dla państwa pożądanym. W każdym razie skutki obecnego systemu dotkliwie odbiją się, niestety, na całym państwie.
Praga, 18 kwietnia 1935
[Archiwum Polityczne Ignacego Jana Paderewskiego, t. 4, Warszawa 1974]
Czytaj więcej