Kobieta była więziona, bita i zbiorowo gwałcona. Trzem oskarżonym grozi dożywocie
Przed łódzkim sądem stanie trzech mężczyzn w wieku 34 i 37 lat, oskarżonych o zbiorowe zgwałcenie ze szczególnym okrucieństwem 26-letniej kobiety, pozbawienie jej wolności połączone ze szczególnym udręczeniem i spowodowanie obrażeń ciała, które doprowadziły do jej śmierci.
Poinformował o tym w środę rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi Krzysztof Kopania. Dodał, że mężczyźni zostali oskarżeni także o groźby pozbawienia życia, w celu wywarcia wpływu na pokrzywdzoną. Wszystkim grozi nawet dożywotnie więzienie.
Rzecznik przypomniał, że do zdarzenia doszło w lipcu ub. roku w Łodzi. Według ustaleń śledczych kobieta poznała 34-letniego mężczyznę i jednego z 37-latków w autobusie miejskim. Młodszy zaprosił ją do swojego mieszkania. - To tam rozegrały się tragiczne wydarzenia, które doprowadziły do jej śmierci - mówi rzecznik.
Jak wyjaśnił, prawdopodobnie następnego dnia dołączył do nich trzeci z oskarżonych. Mężczyźni nie pozwalali kobiecie wychodzić z mieszkania wbrew jej woli. Kiedy wychodzili, zamykali drzwi.
Upajali ją alkoholem. Byli wyjątkowo brutalni. Bili ofiarę, ciągnęli za włosy, poniżali, szarpali, przypalali papierosami i jej ubliżali. Kilkukrotnie w drastyczny sposób ją gwałcili. Grozili, że jeżeli ujawni, co jej się stało, zabiją ją i jej matkę.
Zaniepokojona nieobecnością i brakiem kontaktu z kobietą rodzina zgłosiła 22 lipca jej zaginięcie.
Według ustaleń, mieszkanie, w którym była więziona, udało się poszkodowanej opuścić dopiero po ośmiu dniach. Poszła do znajomego, u którego wcześniej zamieszkiwała. Kolega zawiadomił telefonicznie matkę. Dopiero ona nakłoniła 26-latkę do wyznania prawdy o tym, co się wydarzyło. Wcześniej, prawdopodobnie zastraszona, bojąc się o życie własne i bliskich, utrzymywała, że była u znajomych.
Nie chciała, aby wzywać policję i pomoc medyczną. Gdy matka zauważyła obrażenia, zawiadomiła pogotowie. Pokrzywdzona została przewieziona do szpitala, gdzie lekarze walczyli o jej życie. Niestety, nie udało się jej uratować. Zmarła w połowie sierpnia. Z opinii biegłych, przeprowadzających sądowo-lekarską sekcję zwłok, wynika, że zgon był następstwem doznanych obrażeń i powikłań, które były ich konsekwencją.
Mężczyźni zostali zatrzymani i aresztowani. W telefonie komórkowym jednego z nich znaleziono bardzo drastyczne zdjęcia, które obrazują skalę przemocy, której doznała kobieta. Oskarżeni zostali poddani badaniom sądowo-psychiatrycznym. Zdaniem biegłych, są w pełni poczytalni i mogą ponosić odpowiedzialność karną. Żaden nie przyznał się do przedstawionych im zarzutów.
PAP
Czytaj więcej
Komentarze