Matka porzuconego Dominika i jej partner usłyszeli zarzuty. "Przyznali się, wyrazili skruchę"

Polska

Matka Dominika, porzuconego na klatce schodowej jednego z bloków w Katowicach i jej partner zostali przesłuchani i w środę usłyszeli prokuratorskie zarzuty narażenia dziecka na utratę zdrowia lub życia. Dodatkowo matce postawiono zarzut porzucenia synka. Grozi jej do 5 lat więzienia. Jak tłumaczył Grzegorz P., para zamierzała oddać chłopca do domu dziecka, ale "im nie wyszło".

O przedstawieniu obojgu podejrzanych zarzutów poinformowała w środę zastępca prokuratura rejonowego Prokuratury Rejonowej Katowice-Wschód prok. Hanna Zięba-Stychno.

 

Marlenie L. grozi do pięciu lat więzienia, a Grzegorzowi P. - trzy lata. Oboje przyznali się do zarzuconego im czynu i złożyli wyjaśnienia zbieżne z ustaleniami śledczych, wyrazili też skruchę. Pozostaną pod dozorem policji, prokuratura nie wnioskowała o ich aresztowanie.

 

Złożyli obszerne wyjaśnienia

 

- Z uwagi na charakter postępowania, a w szczególności z uwagi na fakt, iż pokrzywdzonym jest małoletnie dziecko, nie udzielamy szczegółowych informacji - zaznaczyła prokurator, wskazując, iż dobro postępowania wyklucza podanie do publicznej wiadomości bliższych szczegółów sprawy.

 

- Podejrzani złożyli dosyć obszerne wyjaśnienia, wskazali motywy swojego działania - powiedziała prok. Hanna Zięba-Stychno, nie zdradzając jednak szczegółów.

 

Chłopiec na razie pozostanie w placówce opiekuńczej. O jego dalszym losie zadecyduje sąd rodzinny.

 

Pomagał w pozbyciu się dziecka

 

W przeprowadzonym dochodzeniu stwierdzono, że Grzegorz P. pomagał kobiecie pozbyć się dziecka.


- Na podstawie m.in. relacji świadków ustaliliśmy, że ten mężczyzna towarzyszył partnerce, kiedy zostawiła dziecko bez opieki - powiedział po zatrzymaniu Grzegorza P. kom. Paweł Warchoł z policji w Katowicach.


Mężczyzna nie jest ojcem 4-letniego Dominika.

 

"Chciałem dla niego jak najlepiej"


Marlena L. nie chciała odpowiadać na pytania dziennikarzy, dlaczego postanowiła porzucić syna. Bardziej rozmowny był Grzegorz P.


- Chciałem dla niego jak najlepiej, ale nie wyszło. Chciałem oddać go do domu dziecka, ale nie wyszło - powiedział.

 

Przestraszonego chłopca znalazła mieszkanka bloku


Dziecko znalazła w sobotni wieczór mieszkanka bloku przy ul. Łącznej w Katowicach-Zawodziu. Jak relacjonowała później, gdy szła do sklepu widziała wychodzących z bloku mężczyznę i kobietę. Jej zdaniem mężczyzna sprawiał wrażenie, jakby gestami nakazywał towarzyszce pośpiech.


Gdy kwadrans później wróciła ze sklepu, na korytarzu zobaczyła przestraszonego chłopczyka. Zaopiekowała się dzieckiem i zawiadomiła policję.


Ponieważ po dziecko nikt się nie zgłosił, dzień później policja opublikowała jego zdjęcie, prosząc o pomoc w identyfikacji. Na podstawie otrzymanych informacji, w poniedziałek policjanci ustalili tożsamość dziecka i zatrzymali jego matkę. Noc z poniedziałku na wtorek spędziła w policyjnym areszcie. Grzegorz P. został zatrzymany dzień później.

 

 

Polsat News, polsatnews.pl

nro/luq/paw/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie